• Start
  • Wiadomości
  • Nikt nie chce wysokokalorycznych odpadów. Pomoże spalarnia

Nikt nie chce wysokokalorycznych odpadów. Pomoże spalarnia

Nowoczesna spalarnia opadów komunalnych o wysokiej kaloryczności ma zacząć działać w Gdańsku, przy składowisku w Szadółkach, w 2020 roku. Przy okazji powstanie energia cieplna i elektryczna, z której będą korzystać gdańszczanie. Niestety, przez kilka lat miasto może płacić kary za składowanie tych śmieci.
27.11.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Po wybudowaniu spalarni większość odpadów niepoddawanych obecnie recyklingowi zostanie spalona, a powstałą w tym procesie energię miasto zużyje m.in. na podgrzanie wody docierającej do naszych mieszkań.

 

Spalarnia jest konieczna z dwóch powodów.

– Po pierwsze, od stycznia 2016 roku nie będzie wolno składować odpadów o wysokiej kaloryczności – mówi Wojciech Głuszczak, dyrektor Zakładu Utylizacyjnego (ZUT) w Gdańsku. – Po drugie, kończą się kwatery składowe na Szadółkach i po prostu stanęlibyśmy za kilkanaście lat przed problemem, co z naszymi odpadami robić. Spalarnia w sposób ostateczny te problemy rozwiąże. A poza tym, da nam zieloną, ekologiczną energię, która jest coraz popularniejsza w Skandynawii czy Niemczech.

 

Ciepło popłynie z kranów

Odpady wysokokaloryczne – w przeciwieństwie do szkła, papieru, metali – nie nadają się do odzysku. Są to np. szczoteczka do zębów, pampers czy opakowanie z mieszanki papieru i tworzywa sztucznego. – Przemysł nie jest nimi zainteresowany – mówi Głuszczak.

Dlatego trzeba je spalić, a przy okazji uzyskać z nich energię. Spalarnia ma powstać na wysypisku w Szadółkach do III kwartału 2019 roku, a jej rozruch ma nastąpić na przełomie 2019 i 2020 roku. Ma spalać około 160 tysięcy ton odpadów rocznie i kosztować około 600-700 milionów złotych. W 60 procentach będą to pieniądze z Unii Europejskiej, reszta to wkład gminy Gdańsk oraz inwestora prywatnego. Docelowo spalarnia będzie obsługiwać Gdańsk oraz 48 gmin w województwie pomorskim.

Prezes Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku tłumaczy, że nowa spalarnia będzie działała na zasadzie pełnoprawnej elektrociepłowni: – Będzie podłączona do systemu ciepłowniczego miasta i będzie dostarczać dzień w dzień ciepło do mieszkańców. Obiekt będzie produkował tyle energii, że zaspokoi praktycznie w stu procentach letnie zapotrzebowanie gdańszczan na ciepłą wodę. Przy okazji, w jednym procesie, będzie wytwarzać także energię elektryczną, która zostanie przesłana do sieci energetycznych. Spalarnia będzie ekologiczna i sprawi, że do Gdańska przyjedzie mniej węgla, a nasze źródła ciepła zostaną zdywersyfikowane.

Koncerny zainteresowane budową spalarni przedstawiono na konferencji prasowej. Na pytania dziennikarzy odpowiadali m.in. prezes ZUT Wojciech Głuszczak (z prawej) oraz wiceprezydenci Gdańska Andrzej Bojanowski i Piotr Grzelak.

 

300 zł na bramie

Miasto siada teraz do negocjacji z pięcioma koncernami, które miałby spalarnię zaprojektować, zbudować, a później ją obsługiwać. Wszystkie firmy mają doświadczenie w eksploatacji obiektów spalarnianych. Są to koncerny: Veolia, EEW i Suez oraz konsorcja Tiru/Astaldi/TME i POSCO/Remondis. Umowa z wybraną ostatecznie firmą zostanie podpisana na minimum 25 lat.

Czy powstanie nowoczesnego obiektu z udziałem partnera prywatnego może oznaczać w przyszłości podwyżki cen ciepła?

– Nasze analizy nie wykazały wpływu nowego źródła na ceny energii – mówi Głuszczak. – Gdańszczanie nie odczują więc wzrostu kosztów. Mało tego: chcemy też ograniczyć wzrost cen płaconych przez mieszkańców za gospodarowanie odpadami.

Zakład w Szadółkach pobiera opłatę za każdą tonę przywiezionych tu odpadów: ta tak zwana „cena na bramie” wynosi teraz około 300 złotych za tonę. – I taka powinna pozostać – deklaruje Głuszczak. – Według deklaracji gmin, to jest górny poziom akceptacji ceny przez mieszkańców. Gdyby była wyższa, przełożyłoby się to na wzrost podatku „śmieciowego”, a tego chcemy uniknąć.

Czy nowa spalarnia może być uciążliwa dla mieszkańców Szadółek i okolicznych dzielnic?

– Jeśli chodzi o emisję spalin, będzie spełniała najwyższe normy światowe – mówi prezes ZUT. – W Paryżu, Monako, Wiedniu czy Berlinie takie obiekty stoją w centrach miast, więc i w Szadółkach nie będzie żadnej uciążliwości. Poza tym odpady, które dotąd wywoziliśmy samochodami, pozostaną u nas i będą tu spalone, więc i logistycznie będzie lepiej. Mieszkańcy nie powinni się obawiać.

 

Kary za składowanie

Spalarnia w Szadółkach powstanie w 2020 roku. Ale już od 1 stycznia 2016 roku, zgodnie z aktualnym rozporządzeniem ministra budownictwa, odpady wysokokaloryczne nie mają prawa trafiać na składowiska i mają być utylizowane. Miasto liczy się więc z nieuchronnością kar. Nie wiadomo jeszcze, kiedy i jakie kary miałyby być nałożone, bo nie ma odpowiednich aktów wykonawczych. Oczywiście Zakład Utylizacyjny już stara się rozwiązać problem.

– Ogłaszamy przetargi na pozbycie się części wysokokalorycznych odpadów, bo są nimi zainteresowane firmy produkujące paliwo alternatywne do produkcji cementu – mówi Głuszczak. – Wysyłamy więc sporą część odpadów do cementowni, ale oczywiście nie pozbędziemy się w ten sposób całości. To jest problem całej Polski. Jest u nas po prostu za mało spalarni. Cementownie zużywają może 1,5 milionów ton odpadów, a tych wysokokalorycznych śmieci jest w Polsce rocznie aż 6-7 milionów ton.

Więcej o spalarni:www.portczystejenergii.pl

TV

Dolne Miasto rozświetla już dzielnicowa choinka