Spalarnia jest konieczna z dwóch powodów.
– Po pierwsze, od stycznia 2016 roku nie będzie wolno składować odpadów o wysokiej kaloryczności – mówi Wojciech Głuszczak, dyrektor Zakładu Utylizacyjnego (ZUT) w Gdańsku. – Po drugie, kończą się kwatery składowe na Szadółkach i po prostu stanęlibyśmy za kilkanaście lat przed problemem, co z naszymi odpadami robić. Spalarnia w sposób ostateczny te problemy rozwiąże. A poza tym, da nam zieloną, ekologiczną energię, która jest coraz popularniejsza w Skandynawii czy Niemczech.
Ciepło popłynie z kranów
Odpady wysokokaloryczne – w przeciwieństwie do szkła, papieru, metali – nie nadają się do odzysku. Są to np. szczoteczka do zębów, pampers czy opakowanie z mieszanki papieru i tworzywa sztucznego. – Przemysł nie jest nimi zainteresowany – mówi Głuszczak.
Dlatego trzeba je spalić, a przy okazji uzyskać z nich energię. Spalarnia ma powstać na wysypisku w Szadółkach do III kwartału 2019 roku, a jej rozruch ma nastąpić na przełomie 2019 i 2020 roku. Ma spalać około 160 tysięcy ton odpadów rocznie i kosztować około 600-700 milionów złotych. W 60 procentach będą to pieniądze z Unii Europejskiej, reszta to wkład gminy Gdańsk oraz inwestora prywatnego. Docelowo spalarnia będzie obsługiwać Gdańsk oraz 48 gmin w województwie pomorskim.
Prezes Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku tłumaczy, że nowa spalarnia będzie działała na zasadzie pełnoprawnej elektrociepłowni: – Będzie podłączona do systemu ciepłowniczego miasta i będzie dostarczać dzień w dzień ciepło do mieszkańców. Obiekt będzie produkował tyle energii, że zaspokoi praktycznie w stu procentach letnie zapotrzebowanie gdańszczan na ciepłą wodę. Przy okazji, w jednym procesie, będzie wytwarzać także energię elektryczną, która zostanie przesłana do sieci energetycznych. Spalarnia będzie ekologiczna i sprawi, że do Gdańska przyjedzie mniej węgla, a nasze źródła ciepła zostaną zdywersyfikowane.
300 zł na bramie
Miasto siada teraz do negocjacji z pięcioma koncernami, które miałby spalarnię zaprojektować, zbudować, a później ją obsługiwać. Wszystkie firmy mają doświadczenie w eksploatacji obiektów spalarnianych. Są to koncerny: Veolia, EEW i Suez oraz konsorcja Tiru/Astaldi/TME i POSCO/Remondis. Umowa z wybraną ostatecznie firmą zostanie podpisana na minimum 25 lat.
Czy powstanie nowoczesnego obiektu z udziałem partnera prywatnego może oznaczać w przyszłości podwyżki cen ciepła?
– Nasze analizy nie wykazały wpływu nowego źródła na ceny energii – mówi Głuszczak. – Gdańszczanie nie odczują więc wzrostu kosztów. Mało tego: chcemy też ograniczyć wzrost cen płaconych przez mieszkańców za gospodarowanie odpadami.
Zakład w Szadółkach pobiera opłatę za każdą tonę przywiezionych tu odpadów: ta tak zwana „cena na bramie” wynosi teraz około 300 złotych za tonę. – I taka powinna pozostać – deklaruje Głuszczak. – Według deklaracji gmin, to jest górny poziom akceptacji ceny przez mieszkańców. Gdyby była wyższa, przełożyłoby się to na wzrost podatku „śmieciowego”, a tego chcemy uniknąć.
Czy nowa spalarnia może być uciążliwa dla mieszkańców Szadółek i okolicznych dzielnic?
– Jeśli chodzi o emisję spalin, będzie spełniała najwyższe normy światowe – mówi prezes ZUT. – W Paryżu, Monako, Wiedniu czy Berlinie takie obiekty stoją w centrach miast, więc i w Szadółkach nie będzie żadnej uciążliwości. Poza tym odpady, które dotąd wywoziliśmy samochodami, pozostaną u nas i będą tu spalone, więc i logistycznie będzie lepiej. Mieszkańcy nie powinni się obawiać.
Kary za składowanie
Spalarnia w Szadółkach powstanie w 2020 roku. Ale już od 1 stycznia 2016 roku, zgodnie z aktualnym rozporządzeniem ministra budownictwa, odpady wysokokaloryczne nie mają prawa trafiać na składowiska i mają być utylizowane. Miasto liczy się więc z nieuchronnością kar. Nie wiadomo jeszcze, kiedy i jakie kary miałyby być nałożone, bo nie ma odpowiednich aktów wykonawczych. Oczywiście Zakład Utylizacyjny już stara się rozwiązać problem.
– Ogłaszamy przetargi na pozbycie się części wysokokalorycznych odpadów, bo są nimi zainteresowane firmy produkujące paliwo alternatywne do produkcji cementu – mówi Głuszczak. – Wysyłamy więc sporą część odpadów do cementowni, ale oczywiście nie pozbędziemy się w ten sposób całości. To jest problem całej Polski. Jest u nas po prostu za mało spalarni. Cementownie zużywają może 1,5 milionów ton odpadów, a tych wysokokalorycznych śmieci jest w Polsce rocznie aż 6-7 milionów ton.
Więcej o spalarni:www.portczystejenergii.pl