Jose Benlloch Fernández to burmistrz Vila-real, 50-tysięcznej hiszpańskiej miejscowości, w której swoją siedzibę ma klub Villarreal. Przyleciał na mecz do Gdańska, był po raz pierwszy w Polsce. W dniu finału Ligi Europy - przed południem - spotkał się z prezydent Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz i jej zastępczynią Moniką Chabior.
- Piłka nożna to nasza religia. Każdego dnia około pięć tysięcy naszych dzieci gra w piłkę - mówił burmistrz Fernández. - Piłka nożna jest naszym fundamentem i teraz na nią stawiamy. Vila-real jest dużym miastem o niewielkiej ilości mieszkańców, co oznacza, że na arenie międzynarodowej nie miałoby większych szans, gdyby nie nasza piłkarska duma: Villarreal.
Późnym wieczorem miał się z czego cieszyć, podobnie jak prawie 2 tysiące hiszpańskich kibiców na Polsat Plus Arenie Gdańsk, piłkarze Villarreal i ich trener Unai Emery, który po trzech triumfach w Lidze Europy z Sewillą dołożył czwarty.
Hiszpanie mieli się z czego cieszyć, bo oprócz medali, ważącego 15 kg pucharu (najcięższy ze wszystkich trofeów UEFA) klub otrzma 8,5 miliona euro (Manchester Utd. - 4,5 mln euro) i przede wszystkim trafi do piłkarskiej elity - fazy grupowej Ligi Mistrzów w sezonie 2021/2022.
Mecz na stadionie w Letnicy oglądało 9,5 tysięca widzów, 300 milionów w 80 krajach świata. Gdańsk w środę, 26 maja, miał świetną promocję. Zresztą nie tylko tego dnia. Gdańsk także był zwycięzcą.
Faworytami meczu były "Czerwone Diabły" z Manchesteru. I to oni oddali pierwszy strzał w meczu. W 7. minucie Scott McTominay po podaniu Marcusa Rashforda posłał piłkę dwa metry obok słupka.
Bliżej było w 20. minucie, gdy Luke Shaw wgrywał w pole karne, ale do piłki na piątym metrze nie doszli ani Edinson Cavani ani Bruno Fernandes.
Cztery minuty później kapitalnie z prawej strony dogrywał Mason Greenwood, piłka lobowała w pole karne tuż przy nodze Cavaniego, Urugwajczyk chyba nie wiedział co zrobić z piłką, bo skończyło się na pewnym chwycie w dłonie Gero Rulliego.
Wcześniej w jednym ze starć na murawę padł Juan Foyth, długo się nie podnosił. W końcu wstał, ocierał twarz z krwi. Potem grał bez strachu z obandażowaną głową. Twardziel. Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry dostał żółtą kartkę i pewnie tylko dlatego nie dotrwał do końca meczu. Trener Unai Emery nie chciał ryzykować ewentualnej drugiej żółtej kartki.
Dobra akcja Hiszpanów - 20-letni Yeremy Pino płasko po ziemi metr obok słupka.
No i nadeszła 29. minuta. Dani Parejo z rzutu wolnego wgrywał w pole karne. Gerard Moreno, jeden z dwóch zawodników Villarreal powołanych na Euro 2020, popędził do przodu, dopadł do piłki, strzelił obok interweniującego Davida De Gei. To siódme trafienie Hiszpana w tegorocznej edycji Ligi Europy.
Do tego momentu Manchester miał 64 procent posiadania piłki.
Fani hiszpańskiej drużyny w ilości około 2 tysięcy szaleli na trybunach. Z gola na Polsat Plus Arenie Gdańsk nie mógł cieszyć się 74-letni Fernando Roig, prezes klubu z 50-tysięcznej miejscowości Vila-real, który choć do naszego miasta przyleciał, to na stadion nie wszedł. Jak mówił w telewizyjnym komentarzu Mateusz Borek, prezes Villarreal niedawno przechodził koronawirusa, minęło jednak zbyt mało czasu od tego momentu i UEFA nie zgodziła się na jego udział w meczu. Mógł spotkanie w komfortowych warunkach obejrzeć w innym miejscu Gdańska, wolał jednak wrócić do Hiszpanii.
Fernando Roeg to według Jesusa Carrasco Gomesa, Hiszpana mieszkającego od 2014 w Gdańsku, bardzo ważna postać Villarreal. Może nawet najważniejsza. To jego długoletnie i przemyślane działania sprawiają, że hiszpański klub dobija do najlepszych w Europie.
- To jego zasługa - mówił Jesus Carrasco Gomes w specjalnej rozmowie dla gdansk.pl przed finałem Ligi Europy.
W 46. minucie kolejne świetne dogranie z prawej strony Greenwooda, Raul Albiol tuż przed Cavanim odbił piłkę, którą złapał Rulli.
Manchester nie miał najlepszego początku w drugiej połowie. Ale w 55. minucie jego piłkarze mieli rzut rożny, po nim mocny strzał z dystansu oddał Rashford, piłka odbiła się od jednego z obrońców, dopadł do niej Cavani i wpakował do siatki.
Sędzia Clement Turpin czekał jeszcze kilkadziesiąt sekund na potwierdzenie VAR. Potwierdził. 1:1. Szał radości w sektorze niespełna 2 tysięcy fanów "Czerwonych Diabłów". Cavani, dla którego był to 10 gol w ostatnich 11 meczach, spojrzał w niebo i wyraźnie odetchnął z ulgą.
Za moment kolejna akcja United, jakby chcieli dobić rywala. Bruno Fernandes z dystansu, niewiele obok słupka.
Świetna akcja Shawa w 71. minucie, gdy okiwał jednego z rywali na lewej stronie, wrzucił piłkę wprost na głowę Cavaniego. Uderzenie Urugwajczyka głową odbił Pau Torres.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ
Więcej goli w regulaminowym czasie gry nie było. Francuski arbiter zarządził więc dogrywkę.
Trenerzy mogli dokonać pięciu zmian w tym czasie, z czego skrzętnie skorzystał szkoleniowiec Villarreal. Ole Gunnar Solskjær nie dokonał żadnej. Jako pierwszego ściągnął dopiero w 100. minucie, potwornie zmęczonego niespełna 20-letniego Greenwooda. Potem następnych. Przed końcem dogrywki Unai Emery dokonał szóstej zmiany, zgodnej oczywiście z regulaminem.
W dogrywce oba zespoły nie miały sytuacji, które gwarantowałyby zakończenie meczu.
W Gdańsku padało. To chyba gorzej dla bramkarzy.
I zaczęło się. Najbardziej niewiarygodna seria rzutów karnych, oddano aż 22 strzały.
- Moreno kontra De Gea. Wziął rozpęd, zwolnił, niemal się zatrzymał, strzelił lekko, ale zmylił bramkarza. 1:0 dla Hiszpanów.
- Juan Mata pewnie i mocno. Rulli rzucił się, ale nie doszedł. 1:1.
- Daniel Raba z lewej nogi w środek bramki, De Gea rzucił się do boku. 2:1.
- Axel Tuanzebe jak poprzednik, ale bliżej słupka. 2:2.
- Alcacer mocno przy słupku, De Gea był blisko. 3:2.
- Bruno Fernandes podobnie jak Alcacer i Rulli też był blisko. 3:3.
- Alberto Moreno potężnie przy słupku, De Gea prawie dosięgnął piłki. 4:3.
- Rashford biegł, zatrzymał się, uderzył technicznie. Bramkarz poszedł w drugi róg. 4:4.
- Parejo pewnie, De Gea znowu wyczuł, ale nie doszedł piłki. 5:4.
- Cavani pewnie w lewo, Rulli w drugą stronę. 5:5.
Nikt ze strzelających się nie pomylił.
- Moi Gomez w środek bramki, bramkarz MU rzucił się do boku. 6:5
- Fred tuż przy słupku, Rulli był blisko. 6:6.
- Albiol długi rozbieg a strzał spokojny po ziemi i przy słupku. Bramkarz poszedł w drugą stronę. 7:6
- Daniel James pewnie. 7:7.
- Francis Coquelin pod poprzeczkę, De Gea chyba już zmęczony. 8:7.
- Shaw krótki rozbieg, strzelał na prawo, Rulli miał piłkę na rękawicy, ale przeszła dalej. 8:8.
- Mario Gaspar mocno, De Gea nie doszedł, choć był blisko. 9:8.
- Axel Tuanzebe wypoczęty - lekko na prawo, Rulli w lewo. 9:9.
- Pau Torres lekko podniósł piłkę, bramkarz nie doszedł. 10:9.
- Victor Lindelof mocno i precyzyjnie. 10:10
20 jedenastek, wszystkie w siatce. Czas na strzelających bramkarzy.
- Rulli silnie i celnie. 11:10.
- De Gea strzela w prawo, Rulli rzuca się i broni. 11:10.
Hiszpanie niemal oszaleli z radości. Po kilkudziesięciu minutach wznieśli 15-kilogramowy puchar. Właśnie weszli na wyższy poziom. W najbliższym sezonie zagrają w Lidze Mistrzów, zarobią więcej pieniędzy. Oni mówili, że są zrodzeni z marzeń. I marzenia się spełniają.
Villarreal - Manchester United 1:1 (1:0, 1:1) karne 11:10
Bramki:
1:0 Gerard Moreno (29)
1:1 Edinson Cavani (55)
Villarreal: Gero Rulli - Juan Foyth (88 Mario Gaspar), Raul Albiol, Pau Torres, Alfonso Pedraza (88 Alberto Moreno) - Dani Parejo, Etienne Capoue (120 Daniel Raba), Manu Trigueros (77 Moi Gomez) - Gerard Moreno, Carlos Bacca (60 Francis Coquelin), Yeremy Pino (77 Paco Alcacer).
Manchester U.: David De Gea - Aaron Wan-Bissaka (120 Juan Mata), Victor Lindelof, Eric Bailly (116 Axel Tuanzebe), Luke Shaw - Mason Greenwood (111 Fred), Paul Pogba (116 Daniel James), Scott McTominay, Bruno Fernandes, Marcus Rashford - Edinson Cavani.
Po meczu na kibiców czekały przygotowane tramwaje, na fanów Villarreal i Manchester Utd. także autobusy. Większość Hiszpanów i Anglików jeszcze w nocy ze środy na czwartek wracała do swoich krajów czarterowymi samolotami.
Powtórzmy jeszcze raz: mecz w Gdańsku oglądało 9,5 tysiąca widzów, w tym 6 tysięcy fanów (ponad 3,5 tys. oficjeli). Na całym świecie 300 mln osób. Dodajmy jeszcze, że akredytowanych było ponad 240 dziennikarzy i osób związanych z mediami.
Mecz był świetną promocją Gdańska i - jak podkreślał prezes PZPN Zbigniew Boniek - także całej Polski.