Kiedy pod koniec października tego roku do Trójmiasta (m.in. dzięki współpracy z Pomorską Regionalną Organizacją Turystyczną) przyjechała niemiecka dziennikarka Beate Schuman, by napisać o słynnym gdańskim bursztynie dla „Magazin am Wochenende” - weekendowym dodatku do gazety Sudwest Presse, nieprzypadkowo spotkała się ze Zbigniewem Strzelczykiem. Prezes Krajowej Izby Gospodarczej Bursztynu, mistrz złotnictwa i bursztyniarstwa z Gdańska, o szukaniu bursztynu, szlifowaniu, jego tajemnicach i właściwościach wie bowiem wszystko. A dokładnie tego chciała się dowiedzieć dziennikarka z Niemiec.
- Pani Schuman zainteresowana była przede wszystkim pokazem poszukiwania, czyli zbieractwa bursztynu na plaży i bagrownictwa (wydobycie bursztynu z linii wodnej), dlatego wybraliśmy się na plażę w Sobieszewie. Ale ponieważ chciała poznać temat bursztynu jak najszerzej, dociekała więc też, jak się bursztyn wytwarza, jakie ma cechy fizykochemiczne, jakie ma właściwości lecznicze i zdobnicze, jak wygląda jego sprzedaż, na jakie rynki się trafia itd. W skrócie: chciała wiedzieć wszystko - uśmiecha się Strzelczyk.
Dziennikarka spędziła w Trójmieście kilka dni – odwiedziła Główne i Stare Miasto w Gdańsku, zwiedziła Europejskie Centrum Solidarności i Muzeum II Wojny Światowej, wybrała się także do Sopotu. Ale to wizycie w Sobieszewie poświęciła najwięcej uwagi. Obszerny artykuł ze zdjęciami bursztynnika poławiającego surowiec, zatytułowany „Die Sammler von Sobieszewo” („Zbieracz z Sobieszewa”) ukazał się w listopadzie w wersji papierowej (nakład Sudwest Presse, do której dołączono weekendowy dodatek poświęcony bursztynowi wynosi 260 tys. egzemplarzy) i internetowej.
Schuman opisuje w nim m.in. szczegółowo sam proces poszukiwania bursztynu, który nazywa „złotem Morza Bałtyckiego”. Zdradza, że nie spokojne morze jest pożądane przez poszukiwacza, ale wręcz sztormowa pogoda: silny wiatr, wzburzone fale. Do tego woda powinna być zimna, bo kiedy ma prawie 0 stopni, a powietrze -10, bursztyn jest łatwiej przenoszony przez fale na brzeg.
„Mówi się, że bursztyn bałtycki ma najwyższą jakość” - podkreśla w artykule. Pisze też o samej plaży w Sobieszewie: „oddalona dobre 50 kilometrów od Gdańska jest uważana przez pomorskich poławiaczy bursztynu za idealne miejsce poszukiwań”. Zdaje sobie jednak sprawę, że bursztyn z którego korzysta Strzelczyk, którego nazywa „jednym z sześciu mistrzów bursztynnictwa w Polsce”, to surowiec kupny, pozyskiwany głównie w górnictwie przemysłowym.
To jej jednak nie rozczarowuje, sam pokaz poszukiwania ją zachwyca.
- Zrobiło to na niej bardzo duże wrażenie - wspomina Strzelczyk. - Tego się nie spotyka na co dzień, nie opisuje się tego szczegółowo. Na wszystkich robi to zawsze bardzo duże wrażenie.
Cały artykuł (w języku niemieckim) można przeczytać tutaj: Die Sammler von Sobieszewo.
Lepszej reklamy Gdańsk i gdański bursztyn nie mogłyby sobie wymarzyć - a ta reklama wbrew pozorom nadal jest potrzebna. Jak podkreśla Strzelczyk, choć wydawałoby się, że opinia, że nasze miasto jest światową stolicą bursztynu jest już tak popularna, że nikt nawet nie pomyśli, że ta stolica mogłaby być gdzie indziej, nadal warto o gdańskim bursztynie szeroko wspominać i się nim chwalić.
- Zainteresowanie naszym bursztynem na przestrzeni ostatnich lat wzrasta, co jest zasługą jego promowania. Mamy lawinowy wzrost informacji poprzez dostęp do internetu i coraz silniejszą promocję poszczególnych miast i destynacji - Gdańsk nie zostaje w tyle. Dobrą robotę robi Gdańska Organizacja Turystyczna i Pomorska Regionalna Organizacja Turystyczna, a w ostatnich latach Krajowa Izba Gospodarcza Bursztynu. Dzięki temu, że jest to promocja wieloletnia, skierowana do szerokiego grona odbiorców, nasz bursztyn wywołuje coraz szersze zainteresowanie. Jako właściciel galerii niedaleko Żurawia sam widzę, że przybywa turystów i nacji, które do niedawna jeszcze nie pojawiały się w Gdańsku: chociażby Czesi, Portugalczycy, Irlandczycy czy Anglicy. Do niedawna nie byli zainteresowani Gdańskiem, zamiast tego jeździli np. do Krakowa. Dziś to się zmieniło.
Ponieważ sam jest skromny, wypada za niego powiedzieć, że zwiększająca się popularność to także jego osobista zasługa. Artykuł Schuman nie jest pierwszy, prasa niemiecka dobrze Strzelczyka zna, szczególnie ta pisząca o turystyce. - Wynika to z tego, że często wyjeżdżam w celach zawodowych, m.in. właśnie do Niemiec, brałem również udział w różnych filmach związanych z biżuterią i bursztynem, które można zobaczyć w tamtejszej telewizji - tłumaczy.
O gdańskim bursztynniku Niemcy wiedzą także z katalogów turystycznych opisujących nasze miasto. Wśród informacji o ciekawych miejscach, zabytkach, muzeach, restauracjach i tym podobnych atrakcjach, można zobaczyć nazwisko Strzelczyka. Słynie z tego, że naprawia starą biżuterię, wykłada na różnego rodzaju kursach czy organizuje warsztaty projektowe dla studentów.
- Od wielu lat działam tutaj w turystyce i bursztyniarstwie, staram się prezentować godnie Gdańsk, gdzie tylko mogę. Dlaczego? Bo Gdańsk jest moim miastem - podkreśla Strzelczyk.