• Start
  • Wiadomości
  • Nie żyje Jerzy Porębski, znany szantymen i autor piosenek żeglarskich. Miał 82 lata

Nie żyje Jerzy Porębski, znany szantymen i autor piosenek żeglarskich. Miał 82 lata

Jerzy Porębski był związany z naszym miastem poprzez wieloletnią współpracę z gdańskim festiwalem „Szanty pod Żurawiem”. Doktor oceanografii biologicznej, poświęcił życie rybactwu dalekomorskiemu i piosenkom - pisane przez niego utwory osiągały ogromną popularność, a on sam stał się prawdziwą legendą tego gatunku muzyki.
19.08.2021
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Jerzy Porębski podczas koncertu szant Baltic Sail Gdańsk 2007
Jerzy Porębski podczas koncertu szant Baltic Sail Gdańsk 2007
fot. Paweł Marcinko / KFP

 

Jerzy Porębski z wykształcenia był doktorem oceanografii biologicznej. Całe życie zawodowe związał z rybactwem dalekomorskim, zaczynając w 1965 roku swoje rejsy na statku badawczym rybołówstwa „Profesor Siedlecki”. Następnie pracował na statkach rybackich i wiele czasu spędzał na dalekich łowiskach Afryki Zachodniej, obu Ameryk oraz Antarktyki. Znaczna część jego piosenek morskich dotyczyła właśnie tematyki rybackiej i życia na statkach rybackich.

Był poetą, kompozytorem, królem polskiej szanty, niezrównanym wykonawcą swoich utworów. Przygodę z piosenką zaczynał od gry ulicznej w miejscowościach położonych nad jeziorami. Na trzecim roku studiów zdobył uprawnienia żeglarskie i na dobre wsiąkł w piosenkę morską. W 1982 roku wraz z Markiem Szurawskim, Januszem Sikorskim i Ryszardem Muzajem założył zespół „Stare dzwony”, z którym koncertował przez wiele lat w kraju oraz zagranicą. Występował również samodzielnie.

Piosenki Jerzego Porębskiego były niezwykle popularne, a on sam stał się prawdziwą legendą tego gatunku muzyki. Najpopularniejszą swoją piosenkę, utwór „Gdzie ta keja?”, napisał na początku lat 70. z inspiracji, która - jak wspominał w rozmowie z serwisem zeglarski.info - przyszła do niego w barze, pod koniec przerwy obiadowej, przy kawie zbożowej:

Popijając tę kawę pomyślałem sobie z żalem, że ja tu teraz siedzę w barze, na lądzie, a moi koledzy żeglarze pływają po morzach i oceanach świata. I to był początek. Zacząłem na serwetce zapisywać słowa, które układały mi się w głowie. Wróciłem do biura i zamiast patrzeć w mikroskop dopisałem pozostałe zwrotki. Wieczorem w domu wziąłem do ręki gitarę i dorobiłem do tych słów melodię. Grałem przez kolejne godziny, nie mogąc uwolnić się od słów i tej melodii. Byłem pewny, że właśnie napisałem hit.

I tak rzeczywiście się stało.

W Gdańsku występował wielokrotnie. Przez wiele lat był przewodniczącym jury festiwalu piosenki morskiej „Szanty pod Żurawiem”, organizowanego przez Fundację Gdańską.

Tak wspomina go Michał Juszczakiewicz, twórca i założyciel festiwalu:

Odszedł na wieczną wachtę nasz kochany Jerzy Porębski. Kochany przez wszystkich, przez wszystkich darzony wielkim szacunkiem. Mieliśmy ten zaszczyt i szczęście, że wielokrotnie zapraszaliśmy Jurka wraz z jego muzą, małżonką Helenką, do Gdańska na „Szanty pod Żurawiem”. Znając jego miłość do jazzu, specjalnie dla niego stworzyliśmy cykl koncertów „Szanty i jazz”, w trakcie których Jurek występował wraz ze swoim przyjacielem z czasów studiów, świetnym jazzowym saksofonistą Przemkiem Dyakowskim.

 

Robiliśmy to specjalnie dla Jurka, a on odwdzięczał się nam niezrównaną atmosferą tych koncertów. Dopraszaliśmy dla Jurka zespoły grające jazz tradycyjny: Ramę 111, Old Metropolitan Band, Big Band Jerzego Detki. Były to prawdziwe uczty muzyczne, gdy w jazzowym jam session szanty przeplatały się twórczo z jazzem tradycyjnym. Tego nie można zapomnieć i przyznam, że już wtedy myślałem z trwogą, co będzie jeśli Jurka zabraknie, bez niego nie wyobrażałem sobie i dzisiaj tym bardziej nie wyobrażam sobie kontynuacji tych koncertów. Jurek był po prostu niepowtarzalny.

 

Dzisiaj łączymy się wszyscy w smutku i bólu z najbliższymi Jurka. To bardzo trudna chwila. Rozmawiałem z nim przez telefon jeszcze niecały miesiąc temu, kiedy wraz z Helenką wrócił z turnusu rehabilitacyjnego. Był wówczas nadal pełen werwy i energii. Helenka jak zwykle ucięła sobie ze mną dłuższą pogawędkę, i jak zwykle lapidarny Jurek zawołał do niej z drugiego pokoju: Helenko do brzegu!!! Do brzegu!!! Dzisiaj Jurek dobił do brzegu. My też się tam kiedyś wybierzemy i spotkamy go ponownie, otoczonego tłumem wielbicieli, grającego swoje przepiękne szantowe utwory. Dziękujemy Ci Jurku za wszystko. Niech Pan świeci nad Twoją dobrą duszą.

 

Jerzy Porębski miał 82 lata.

 

TV

MEVO od kulis i życzenia. Rower metropolitalny ma już rok