Helmut Kohl został Honorowym Obywatelem Miasta Gdańska, choć nigdy w Gdańsku nie gościł. Najpierw - gdy był czynnym politykiem - nie było okazji. W 2008 r. potknął się w domu i uderzył głową o posadzkę, co doprowadziło do udaru. Akurat tego dnia był sam, znaleziono go dopiero po kilkunastu godzinach. Skutki zdrowotne były bardzo poważne: ten silnie zbudowany i wysoki mężczyzna (193 cm) do końca życia był zmuszony poruszać się na wózku inwalidzkim.
Wiosną 2009 r. gdański samorząd postanowił nadać jednocześnie honorowe obywatelstwo dwóm politykom: Helmutowi Kohlowi i Tadeuszowi Mazowieckiemu. Stosowną uchwałę przegłosowano 23 kwietnia.
Helmut Kohl nie mógł przyjechać z powodów zdrowotnych. Do jego domu w Ludwigshafen (Nadrenia-Palatynat) pojechała więc delegacja z Gdańska z prezydentem Pawłem Adamowiczem i przewodniczącym RMG Bogdanem Oleszkiem na czele. Zawieźli do Niemiec pamiątkowy dyplom i rzeźbione gdańskie krzesło, jakie otrzymuje w prezencie każdy honorowy obywatel Gdańska.
- Helmut Kohl przyjął nas w swoim domu - wspominał prezydent Adamowicz. - Wiedzieliśmy o udarze, mogło więc być różnie, ale okazało się, że jest w znakomitej formie intelektualnej. Przeszedł długą i żmudną rehabilitację. Miał pewne kłopoty z wyraźnym wymawianiem słów i oczywiście był na wózku. Zostaliśmy serdecznie przyjęci. Pamiętam jak dziś jego opowieść o tym, jak do zjednoczonych już Niemiec, do Berlina, przyjechał Jan Paweł II. Pod Bramą Brandenburską papież i kanclerz uścisnęli sobie ręce. Helmut Kohl opowiadał mi o tym po latach, ale czułem, że to są u niego wciąż silne emocje.
Czytaj więcej:
Nie żyje Helmut Kohl. Wpisy do księgi kondolencyjnej w poniedziałek