Znowu przyszły tłumy. Już pół godziny przed wydarzeniem Plac Solidarności wypełniły tysiące ludzi. Pomysłodawcy dla upamiętnienia zamordowanego Prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza postanowili wspólnie z mieszkańcami ułożyć Największe Serce Świata z zapalonych zniczy. Pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców pojawiły się też żona Pawła Adamowicza Magdalena i jego córka Antonina.
- Niewyobrażalne jest dla ludzi, że nienawiść może być tak wielka, ale Paweł zawsze był pozytywny. Pamiętacie go uśmiechniętego, pamiętacie go zagadującego ludzi na ulicy. On chciał, żeby to miasto było otwarte dla wszystkich, nieważne było to, kto w jakim mówi języku, w jakim mieszka domu, gdzie pracuje, jaki ma kolor skóry, ale także kogo kocha. Chciał, żeby w Gdańsku każdy czuł się dobrze, czuł się jak w domu, proszę, żeby taka atmosfera w Gdańsku była – mówiła Magdalena Adamowicz. - Dzisiaj jesteśmy w żałobie, ta żałoba minie, ale bądźmy dobrzy dla siebie, kochajmy się. Paweł często mówił „bądźmy uprzejmi, dbajmy o swoje miasto”. Wiem, że Paweł jest tu z nami i że będzie dobrym opiekunem swego miasta. Jego śmierć nie pójdzie na marne, a wiem to dlatego, że tutaj wszyscy państwo jesteście, że jest was tyle i starszych i młodych, i wierzących i niewierzących, i nie tylko z Gdańska, ale też spoza Gdańska, z metropolii. To mi i mojej rodzinie dodaje sił.
- Ja ciebie tatusiu kocham, bardzo mocno i na zawsze. Ja też kocham to miasto tak jak on i cała nasza rodzina. Gdańsk był dla taty trzecim rodzicem, trzecim dzieckiem i drugą miłością i ja wiem, że jeżeli to miasto będzie nadal otwarte, takie kochające jak jest teraz, to on będzie bardzo szczęśliwy i dziękuję wam wszystkim za to wsparcie – to słowa Antoniny, córki Pawła Adamowicza.
Zobacz film z drona:
Magdalena Adamowicz zaapelowała też to Jerzego Owsiaka o nierezygnowanie z kierowania Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy.
- Paweł został zamordowany na “Światełku do nieba” i ja proszę, żeby Jurek Owsiak kierował Orkiestrą dalej, bo on obiecał, że gra do końca świata i jeden dzień dłużej. W niedzielę ten świat dla Pawła się skończył, zmienił się bardzo dla naszej rodziny, ale on się nie skończył, dlatego Jurku bardzo proszę zmień swoje zdanie i wróć do orkiestry. Zwyciężymy i siema.
Dużo o Pawle Adamowiczu mówili też zwykli ludzie. Taka była bowiem konwencja i zamysł tego spotkania, aby głos oddać indywidualnym mieszkańcom. Wspominali oni zamordowanego prezydenta Miasta, opowiadali o okolicznościach, kiedy go poznali. Mówili o tym, jak go zapamiętają:
- Moja historia to rok 2017, tu nieopodal w Europejskim Centrum Solidarności, plebiscyt na seniora, który jeszcze cały czas się odbywa. Moja mama miała wtedy 85 lat, wygrała ten plebiscyt, a pan Paweł po całej uroczystości podszedł do niej i tak naprawdę poświęcił jej 15 minut. Te 15 minut dla mojej mamy to było tak dużo, że ona dzisiaj płacze po nim jak po własnym dziecku. I to jest właśnie ludzki prezydent, który był z nami – mówiła kobieta, która przedstawiła się jako gdańszczanka z Oliwy.
- Stoimy tutaj, pod pomnikiem poległych stoczniowców, symbolem walki o wolność, przy bramie nr 2 Stoczni Gdańskiej, w miejscu międzyludzkiej solidarności i wspólnie budujemy dzisiaj serce, które jest znakiem tego czasu dzielenia się dobrocią. Wartości, jakie idą za tą symboliką, to jest ten społeczny przekaz - testament pana prezydenta. Dla nas, jako dla młodzieży, pan prezydent był jedynym, jakiego znaliśmy. On działał dłużej, niż myśmy sami żyli. Budował naszą małą ojczyznę. Pan prezydent - jak kolejne pokolenia patriotów, którzy najpierw dali nam niepodległość w trudnym czasie wojny i w trudnym czasie komunizmu - budował przyszłość miasta, przyszłość swojego kraju. Tak samo apelujemy do młodych, do wszystkich tutaj zebranych gdańszczan - aby nadać sens śmierci pana prezydenta. Bo tylko my, korzystając i prowadząc siebie nawzajem tymi wartościami, które pan prezydent tak prosto przekazywał, możemy go upamiętnić – mówił Kajetan Olejko, uczeń I LO.
- Szanowny prezydencie Pawle, mówię ci Pawle, bo zezwoliłeś na to, żebym ci mówił po imieniu. My strażacy ochotnicy dziękujemy ci Paweł za to, co przez tyle lat zrobiłeś dla naszych jednostek. Wyposażyłeś nas w sprzęt, nie żałowałeś pieniędzy, nie patrzałeś na nic, bo zawsze uważałeś, że sprawy ratownicze, pomaganie innym to jest sprawa priorytetowa. Ostatnio spotkaliśmy się w maju na 60-leciu naszej jednostki w Gdańsku Świbnie, potem podarowałeś nam pojazd ratowniczy na nasze tereny i powiem ci Paweł, że ten pojazd został już spłacony, bo zostało uratowane życie ludzkie. Paweł jesteś ode mnie młodszy, ale odczuwam jakby mi zmarł po raz drugi ojciec – opowiadał Jerzy Petryczko, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Świbnie.
Spotkanie zakończyło odtworzenie pieśni „Sound of Silence” duetu Simon & Gurfankel w wersji a capella zespołu Disturbed. Utwór ten stał się w Gdańsku muzycznym symbolem żałoby po zabitym prezydencie Miasta.
Zobacz zapis wideo z całego wydarzenia: