Najstarsza gdańszczanka. Ma 108 lat, do Gdańska przyjechała z Torunia

Zofia Powałowska, najstarsza obecnie mieszkanka Gdańska, urodziła się w 1915 roku. Co prawda równo sto lat mieszkała w Toruniu, ale „na starość” osiadła nad morzem, gdzie żyje część jej rodziny, w tym syn, ceniony profesor prawa, Andrzej Powałowski. Jak mówi, nadmorski klimat sprzyja zdrowiu jego mamy. A długowieczności... zainteresowanie polityką.
09.12.2023
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Cztery osoby pozują do zdjęcia. Dwie siedzą na krzesłach - po prawej jest jubilatka. Za nimi stoją dwie osoby: po lewej syn, po prawej jest prezydent Gdańska
Zofia Powałowska w otoczeniu synowej, syna i prezydent Gdańska
fot. Dominik Paszliński/gdansk.pl

Gdańska 100-latka. Genowefę Gostkowską odwiedziła prezydent Aleksandra Dulkiewicz

Mieszkająca w Gdańsku Zofia Powałowska urodziła się 1 listopada 1915 roku w Gnieźnie. Jako dziecko przyjechała z rodzicami do Torunia, gdzie mieszkała sto lat.

- Jej ojciec, a mój dziadek, był kupcem, miał w Toruniu kilka nieruchomości. Był wspólnikiem spółki z niemieckim kapitałem. W pewnym momencie drogi wspólników się jednak rozeszły, a on sam popadł w tarapaty w związku z wekslami, które podpisał. Krótko po zakończeniu I wojny światowej kupił dom w willowej zabudowie, razem z dwoma psami, od Niemca, który wyjeżdżał z Polski. W 1939 roku, jak tylko Niemcy pojawili się w Toruniu, przyszedł następca prawny tamtego właściciela domu i zgłosił swoje pretensje. To zdarzenie odbiło się negatywnie na losach naszej rodziny. Ojca mamy wkrótce wywieziono do obozu w Stutthofie, gdzie po kilkunastu miesiącach zmarł - wspomina skomplikowane losy rodziny prof. Andrzej Powałowski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.

Zdjęcie portretowe nobliwej pani o krótkich siwych włosach
Jubilatka przez niemal całe życie związana była z Toruniem. W wieku 100 lat została gdańszczanką - gdy przeprowadziła się do domu swojego syna, który jest profesorem prawa na Uniwersytecie Gdańskim
fot. Dominik Paszliński/gdansk.pl

Z Torunia do Gdańska

W czasie wojny Zofia Powałowska opiekowała się matką i siostrą. Po wojnie poznała swojego przyszłego męża, ślub wzięli w 1948 roku. Oboje rozpoczęli studia prawnicze, ukończyli i kontynuowali obrane ścieżki zawodowe. Ona była radcą prawnym. Mąż realizował się w różnych funkcjach, m.in. jako sędzia i adwokat. Zmarł 13 lat temu.

- Mama nie ma szczególnie bogatego życiorysu zawodowego, bo przez pewien czas zajmowała się mną i domem – wspomina syn Andrzej. - Po śmierci mojego ojca chciała dalej mieszkać w Toruniu, już sama, ale jej stan zdrowia na to nie pozwolił. Zgodziła się, żeby przyjechać do Gdańska. To była dobra decyzja, bo znalazła się tu pod opieką świetnych lekarzy, fizjoterapeutów i nawet fryzjerki. Dla niej to ważne, bo mama zawsze bardzo dbała o siebie. Starannie dobiera ubrania, i obowiązkowo biżuterię - naszyjnik lub bransoleta to jej ulubione dodatki.

Nobliwa pani siedzi na krześle po lewej, przyjmuje duży bukiet kwiatów od kobiety, która stoi po prawej
Wielki bukiet czerwonych róż dla Zofii Powałowskiej od prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz
fot. Dominik Paszliński/gdansk.pl

Czynna obserwatorka życia politycznego

Nie tylko uroda jest dla najstarszej gdańszczanki istotna, ale i rozwój intelektualny. Jeszcze kilka lat temu, gdy co prawda miała już „setkę”, ale wzrok całkiem niezły, można ją było zobaczyć pochłoniętą lekturą gazet. Namiętnie czytała m.in. „Dziennik Toruński”, ale i popularny satyryczny tygodnik centrolewicowy. Obecnie wiedzę o świecie czerpie głównie z radia. Jest słuchaczką TOK FM.

- Bardzo się interesuje polityką. Wydarzenia polityczne potrafią ją wprowadzić w stan silnego zdenerwowania. Nie raz nie spała w nocy z powodu niedobrej informacji. Październikowe wybory bardzo ją emocjonowały, Oczywiście głosowała – a właściwie ja w jej imieniu, byłem jej pełnomocnikiem, z uwagi na jej stan zdrowia. Wyniki śledziła na bieżąco – wspomina Andrzej Powałowski.

NASZA FOTOGALERIA:

Sposób na długowieczność

Zainteresowanie polityką, które zmusza do podejmowania aktywności intelektualnej i interesowania się tym, co dzieje się dookoła, może być właśnie jednym ze sposobów pani Zofii na długowieczność. Ale jej syn upatruje sukcesu długiego życia jeszcze w czymś innym.

- Czynności, które wykonuje, są bardzo przypisane do czasu. W naszym domu wielką wagę przywiązywało się do powtarzalności i porządku. Mama od lat, dekad właściwie, zjada śniadanie, obiad i kolację niemalże o tej samej porze. Inne czynności również wykonuje rutynowo, bez jakichkolwiek odstępstw – chyba, że naprawdę jest to niemożliwe. Wszystko w jej życiu jest poukładane, jak w bardzo uporządkowanej szufladzie. To był i jest jej sposób na życie. Myślę, że w tym tkwi tajemnica jej długowieczności - zdradza syn. 

 

TV

Gdańskie cmentarze na Wszystkich Świętych