• Start
  • Wiadomości
  • Mój dom, moja dzielnica, moja pasja. Rozmowa z Joanną Nikulin-Stawińską

Mój dom, moja dzielnica, moja pasja. Rozmowa z Joanną Nikulin-Stawińską

O Zaspie i Wrzeszczu, problemach młodego pokolenia oraz edukacji do kultury rozmawiamy z Joanną Nikulin-Stawińską. Jest nazywana przez uczniów najbardziej kolorową gdańską nauczycielką albo belfrem w kolorowej spódnicy. - Młodzież nie lubi szkoły - mówi. - Mamy równolegle problemy ze zdrowiem psychicznym nastolatków. Uzależnienie od internetu jest potworne. Taki program jak edukacja do kultury jest lekarstwem zarówno dla dzieciaków, jak i dla nauczycieli.
27.12.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Kobieta w okularach siedzi przy stole, na którym leży książka
Joanna Nikulin-Stawińska w studiu Gdańskiego Centrum Medialnego
fot. Tomasz Maciuk / www.gdansk.pl

Wychowana we Wrzeszczu, mieszka na Zaspie

Joanną Nikulin-Stawińska od 20 lat mieszka na Zaspie.

- Zaspa to jedna z gdańskich sypialni, blokowisko, ale z wieloma zaletami - mówi o dzielnicy, w której mieszka. - Jest cudownym blokowiskiem i nie zmienię tej dzielnicy na inną. Tam są smaczki, są murale, tam jest mój teatr w blokowisku w Plamie GAK. Chodzę do Plamy prywatnie i z uczniami. Na Zaspie jest dużo zieleni, parki i bardzo szybki dostęp do morza.

Sąd Ostateczny żywy w pikselach. Nowy mural na Zaspie

We Wrzeszczu, który kojarzy jej się ze spokojem, się wychowała. Tam zresztą do dzisiaj mieszkają jej rodzice. 

- Wrzeszcz wspominam bardzo ciepło. On do dzisiaj zachował ten swój niepowtarzalny klimat. Pamiętam, że do szkoły dojeżdżałam kolejką. I kiedy dzisiaj przemierzam tę samą trasę ona wygląda dokładnie tak samo. Uwielbiam chodzić na plażę - podkreśla  - w minione wakacje pobiłam rekord zachodów i wschodów słońca. To była bardzo duża mobilizacja. Wciągnęłam w to moje dziecko, mojego syna prawie trzynastoletniego. Ciężko jest wstać, żeby zobaczyć wschód słońca, ale nam się udało i było przepięknie.

Joanną Nikulin - Stawińską jest uczestniczką projektu "Edukacja do kultury". Program powstał, żeby zacieśniać więzi społeczne, radzić sobie z problemami, uczyć się przez całe życie, szkolić specjalistów ds. edukacji, dofinansowywać organizacje pozarządowe, kolektywy i artystów. Edukatorzy, w ramach programu edukacji do kultury, animują, szkolą i sieciują. 

Mój dom, moja dzielnica, moja pasja. Rozmowa z Krystyną Stańko

Blondynka, kobieta prezentuje książkę o tytule edukacja do kultury
Joanna Nikulin - Stawińska, nauczycielka, mieszkanka Zaspy, instruktorka gdańskiego programu "Edukacja do kultury"
Media społecznościowe / Joanna Nikulin - Stawińska

- Edukacja do kultury to jest genialny projekt. To program miasta Gdańska, który ma być dystrybucją wiedzy na temat edukacji kulturalnej i kulturowej. Uczymy czegoś więcej niż tylko teatr czy opera.. Ten program sieciuje instytucje kultury i szkoły. I podczas tej współpracy wydarzyło się wiele rzeczy, których nikt na początku nie przewidział. Edukacja, w porównaniu z kulturą, wydaje się być dosyć skostniała. Natomiast jest z nią związanych bardzo dużo fajnych osób, które próbują te stereotypy oddolnie łamać. Robią wszystko, żeby ta edukacja szła ku nowoczesności, zgodnie z najnowszymi trendami, ale też potrzebami młodego pokolenia. Nie ukrywajmy, jesteśmy jednak mocno osadzeni w takim "pruskim" systemie, mocno ławkowym, testowym. Ja, mówiąc szczerze, nie do końca lubię poruszać się w tym systemie i robię co mogę, żeby realizując podstawę programową, przełamywać to wszystko, co przełamać można. Przemycam edukację kulturalną, kulturową, sztukę. Jestem nauczycielką angielskiego, ale w naszym programie edukacji do kultury są różni nauczyciele, różnych przedmiotów. Program jest tak skonstruowany, że mogą go robić nawet nauczyciele wychowania fizycznego. To jest mega otwarta rzecz i pojemna. Punktem wyjścia była edukacja do kultury, ale teraz mamy kompetencje społeczne, kompetencje przyszłości. Tutaj mamy nawet naukę przedsiębiorczości. Dzieciak pracują warsztatowo. To się pięknie rozwija i de facto uzupełnia deficyty młodzieży. Młode pokolenia ma sporo problemów z budowaniem relacji, uczeniem się współpracy. 

Dobrze przygotowany program edukacyjny może wspierać młodych ludzi w ich codziennych problemach, definiować je, a potem w trakcie warsztatów szukać rozwiązania. Czasami sama praca w grupie jest już krokiem do wzmocnienia kompetencji miękkich, otwierania się na drugiego człowieka.  

- Młodzież nie lubi szkoły, ja tego nie wymyśliłam, na to są badania - dodaje -  Mamy równolegle problemy ze zdrowiem psychicznym nastolatków. Uzależnienie od internetu jest potworne. To się nie bierze znikąd. I teraz taki program jak edukacja do kultury jest trochę lekarstwem zarówno dla dzieciaków, jak i dla nauczycieli. Edukacja do kultury przychodzi z takimi zajęciami, które są trochę analogowe. Poprzez tę pracę warsztatową młodzież nie ma potrzeby korzystania z telefonów, z sieci. Ale musimy mieć świadomość, że to jest proces. To nie jest tak, że zrobię jeden warsztat i te dzieciaki już się otwierają. To nie jest tak łatwo, ja też muszę pozyskać ich zaufanie. Jak do tej pory mi się udaje. 

Co zrobić, by młodzi ludzie polubili szkołę?

- Muszą czuć, że szkoła jest ich. Musimy zrobić wszystko, żeby poczuli sprawczość. Ale, żeby ona była musimy pozwolić, żeby uczniowie byli aktywni. Trzeba im zapewnić przestrzeń do działania. 

Obejrzyj cały wywiad z Joanną Nikulin-Stawińską 

 

Mój dom, moja dzielnica, moja pasja - rozmowa z Jerzym Snakowskim, człowiekiem wolnego zawodu

 

TV

Grand Prix Jarmarku Bożonarodzeniowego 2024 przyznane