Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz i miejskie radne: Anna Golędzinowska oraz Beata Dunajewska upamiętniły ofiary pożaru stoczni, który wybuchł 29 lat temu
fot. Piotr Wittman/www.gdansk.pl
Zginęli bawiący się uczniowie, ale też ochroniarze
24 listopada 1994 r., w czwartkowy wieczór, w Hali Stoczni Gdańskiej odbywał się koncert zespołu Golden Life. W programie imprezy było też wspólne oglądanie transmisji z ceremonii rozdania nagród MTV. W pewnym momencie na trybunach pojawił się ogień, który błyskawicznie się rozprzestrzenił. Publiczność w panice opuszczała halę, tłocząc się i tratując przy wyjściu. Zginęło 7 osób. W większości byli to uczniowie szkół podstawowych i średnich. Wśród ofiar znaleźli się też ochroniarze, którzy wynosili z płonącej hali nieprzytomne osoby oraz operator telewizji Sky Orunia.
Spalona hala została rozebrana, ale w pobliżu miejsca, w którym stała, ustawiono pomnik. Jest to fragment muru z pamiątkową tablicą - na kolumnach znajduje się belka z napisem "Życie choć piękne tak kruche jest". Poniżej ciąg dalszy napisu: "Zrozumiał ten, kto otarł się o śmierć". To cytat z piosenki zespołu Golden Life, który wówczas występował. Znajduje się on przy ul. Jana z Kolna, tuż przy torach tramwajowych biegnących wzdłuż terenów Stoczni Gdańskiej.
Przy ul. Jana z Kolna stoi pomnik upamiętniający ofiary tragicznego wydarzenia z 1994 roku
fot. Piotr Wittman/www.gdansk.pl
Znicze od prezydent i radnych Gdańska
Prezydent Aleksandra Dulkiewicz w koncercie nie uczestniczyła, ale pamięta atmosferę, i to co działo się następnego, i w kolejnych dniach w Gdańsku.
- Ta tragedia dotknęła wielu młodych ludzi i ich rodziny, więc na pewno są wspomnienia indywidualne mieszkańców. Pamiętam ten dzień i to, że byłam nawet trochę zła na rodziców, ponieważ byłam wtedy uczennicą pierwszej klasy liceum, nie poszłam na ten koncert, rodzice nie zgodzili się. A wiele moich koleżanek i kolegów poszła. Był to koncert MTV. To było duże wydarzenie, ponieważ, pamiętajmy, że to były zupełnie inne czasy. Następnego dnia, rano, dowiedziałam się, co się stało. Był wielki smutek - wspomina prezydent Dulkiewicz. - Dzisiaj wiele osób przechodzi tędy, obok pomnika, w drodze do pracy: do stoczni lub centrów biurowych, który przypomina o tamtym wydarzeniu.
Mieszkańcy nie poruszają dziś tematu tamtego tragicznego pożaru w rozmowach z prezydent Gdańska.
- To wydarzenie, które jest elementem naszej historii, ale minęło już blisko 30 lat. Dla większości to już po prostu wspomnienie - zauważa prezydent Dulkiewicz.
Jedną z uczestniczek, ale też poszkodowaną w tamtym pożarze, była - obecnie miejska radna - Anna Golędzinowska. Dzisiaj, jak zapewnia, towarzyszą jej przede wszystkim wspomnienia, w mniejszym stopniu emocje.
- Mocno przeżywałam pierwsze rocznice. Były też takie lata, że nie miałam odwagi brać udziału w tych uroczystościach rocznicowych, to były zbyt silne emocje. Natomiast dwa razy mojego życia jest już po tamtym wypadku niż przed. Z czasem zaczęłam inaczej patrzeć na tę rocznicę, ponieważ moje dorosłe życie budowało się już po tamtym wydarzeniu - przyznaje Anna Golędzinowska. - 24 listopada to dla mnie także pretekst, by odezwać się do znajomych, których wówczas poznałam w szpitalach, ludzi mniej więcej w moim wieku, których być może, nie spotkałabym w inny sposób. Do dzisiaj mamy ze sobą kontakt. Nie zawsze damy radę się spotkać fizycznie. Mieszkamy w różnych częściach Trójmiasta. Część osób mieszka za granicą, ale też część z nich już odeszła. Jest to więc także moment na wspomnienie naszych kolegów - dodaje.
Radna podkreśla, że jest to też czas refleksji, bo udało się też wtedy dużo zrobić dzięki wsparciu, pomocy wielu osób.
W wyniku pożaru w stoczniowej hali zginęło 7 osób, a ponad 300 zostało poważnie poparzonych
fot. Piotr Wittman/www.gdansk.pl
To było podpalenie
Jak wykazało śledztwo i ekspertyza biegłych hala została podpalona umyślnie. Niestety podpalacza nigdy nie wykryto. Kary za nieumyślne spowodowanie tragedii spotkały natomiast kierownika hali (2 lata więzienia w zawieszeniu na 4 lata) i dwóch organizatorów koncertu z Agencji Reklamowej FM (1 rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata). Proces karny toczył się 16 lat. W kwietniu 2013 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku orzekł, że organizatorzy nie zapewnili uczestnikom wydarzenia bezpieczeństwa.
- Zaniechali jakichkolwiek działań w celu otwarcia drzwi ewakuacyjnych - podkreślono w uzasadnieniu wyroku - Hala być może nie była idealna, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to było dość dawno i inne czasy, ale opinie biegłych są bezlitosne: gdyby drzwi ewakuacyjne były otwarte, to nawet z tak niedoskonałej hali można się było uratować.