Macieja Konopińskiego i Annę Kociarz spotkaliśmy we wtorek, 7 lutego, w ECS przy okazji ropoczynającego się w Gdańsku Tygodnia Małżeństwa.
Więcej o samej imprezie, która potrwa do 14 lutego: Małżeństwo, miłość i trwałe więzi - dla tych, którzy odważyli się sformalizować swój związek
Pani Anna przygotowywała się do występu w sztuce czytanej “Sceny z życia małżeńskiego”. Jej mąż miał czas, by z nami porozmawiać.
Maciej Konopiński: - Mam taki pomysł, żeby zrobić warsztaty z kłócenia się…
Sebastian Łupak: I to rozumiem! Takie warsztaty przydadzą się każdemu małżeństwu. Jak Twoim zdaniem należy się kłócić z żoną?
- Trzeba to robić tak, żeby się nie deptać, nie krzywdzić, nie niszczyć! Jest kilka takich metod. Jak ktoś jest bardzo wybuchowy i mógłby coś roznieść, albo zniszczyć, to trzeba robić sobie przerwy w kłótniach.
10 minut odpoczynku? Ciekawy pomysł! Pewnie wasze kłótnie są sto razy mocniejsze niż innych, bo jesteście aktorami. Oboje potraficie zagrać, przerysować emocje, powiedzieć coś mocnego z emfazą...
- Czasem, jak jadę samochodem i moja żona krzyczy “O BOŻE!!!!”, a ja daję po hamulcach i myślę, co takiego się stało, to się okazuje, że jej... okulary spadły pod fotel! Bo moja żona jest aktorką na dużą scenę. Więc, jak jest w domu dym i jest afera, to są naprawdę spektakularne wydarzenia. Szkoda, że nie mamy domowej sceny, bo mogłyby się rozegrać niezłe duety. Trochę żartuję...
Jesteście małżeństwem ile?
- 11 lat. Bywa ciężko, bo ego w aktorach buzuje. Ale z drugiej strony są dzieci…
...i pewnie wspólny kredyt?
- Masz rację, czasy są takie, że ludzi czasem bardziej łączy kredyt niż cokolwiek innego. Zapominamy, że małżeństwo to dwójka ludzi, którzy są ze sobą blisko. Muszą w tym być emocje, a nie tylko wspólna rata kredytu. Czasem trzeba sobie przypomnieć o więziach, jakie nas łączą. Bo jak dzieci będą miały 16, 17 lat i wyjdą z domu, to nie będziemy mieli o czym ze sobą rozmawiać. Akurat moje i Ani małżeństwo sprawdza się w sytuacjach podbramkowych, gdy jesteśmy teamem. No wiesz, jakbyśmy spływali rzeką, to byśmy sobie poradzili na ostrym zakręcie. Wtedy widzę, że moja żona jest moim największym przyjacielem i mogę na nią liczyć. To wspaniałe!
Czy o małżeństwo, jak o demokrację, trzeba zabiegać codziennie?
- Coś w tym jest. Dobre małżeństwa wzajemnie siebie szanują, starają się o siebie. Często małżeństwa zgłaszają się do psychologów wtedy, jak są już gruzy, jak nie ma czego ratować. A trzeba działać dużo wcześniej! No i trzeba szukać tego, co nas łączy, pamiętać o wspólnej relacji.
Jak jest u was z podziałem obowiązków domowych?
- U nas jest to trochę nieustalone. Trzeba się ponaginać. Wymieniamy się. Ja jak mam premierę, to ostro pracuję, znikam na długie tygodnie, nie ma mnie. Wtedy Ania zajmuje się domem. Ale po premierze znów mam czas przed południem dla dzieci. Eryk ma 11 lat, a Kalinka - 9. Największe zgrzyty są o to, kto rano wstaje. Rytm teatralny jest taki, że kończę pracę o godz. 22, 23 i jestem nabuzowany po występie. Zanim ta energia ze mnie zejdzie, to trochę trwa. A rano trzeba wstać, bo czekają zwykłe, codzienne obowiązki!
Ambicje zawodowe nie sprawiają, że rywalizujecie ze sobą?
- Zdarzyło mi się, że moja żona przepchnęła mnie na ukłonach, po premierze “Ciał obcych”. Pchała się bardziej do środka! Ona twierdzi, że jestem chamem, bo powinienem był ją przepuścić. U nas ego jest podgrzane, taki zawód. Ciężko od tego uciec.
Co sądzisz o małżeństwach jednopłciowych?
- Znam pary jednopłciowe w moim środowisku aktorskim i widzę, że się kochają. Widzę, że to jest miłość, choćby nie wiem co innego przyszło mi do głowy o nich sądzić.
Każde małżeństwo ma ten sam problem z prozą życia: chciałoby się czuć ciągłą ekscytację, a tu czeka pranie, prasowanie, no i kran cieknie...
- Ale zawsze można wyjść na randkę: pójść do kina, na kolację. Trzeba znaleźć moment, żeby porandkować!
Aktorzy jak randkują?
- Jak wszyscy. My głównie chodzimy na sushi! (śmiech)
Nie mów mi, że w akurat w czasie Tygodnia Małżeństwa dwoje aktorów znajdzie czas na sushi?
- Rzeczywiście w tym tygodniu mam gorzej, bo przygotowuję premierę w teatrze. Ale może mi się uda wyciągnąć Anię i zrobić coś razem tydzień później. Warto o sobie pamiętać, dbać o siebie nawzajem. Rola w serialu to jedno, popularność jest miła, ale nic nie zastąpi dobrej relacji, udanego związku.