Co tak naprawdę kupił w Gdańsku Mieczysław Jałowiecki?

Mieczysława Jałowieckiego, choć wielce zasłużył się dla sprawy polskiej w Gdańsku, nie można nazywać “człowiekiem, który kupił dla Polski Westerplatte”, ponieważ taki zakup nigdy nie miał miejsca. Jednak faktem jest również, że jego działalność miała dla polskiej obecności na Westerplatte znaczenie. Jak to możliwe?
19.12.2023
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
pomnik na zielonym wzgórzu, na pierwszym planie holowniki
Pomnik Obrońców Wybrzeża na Półwyspie Westerplatte z perspektywy Nowego Portu
Fot. Dominik Paszliński/www.gdansk.pl

Powrót Mieczysława Jałowieckiego do Gdańska

Mieczysław Jałowiecki, pełniący w latach 1919 - 1920 funkcję delegata rządu polskiego oraz generalnego delegata ministerstwa aprowizacji w Gdańsku, na początku grudnia 2023 r. został patronem Dworca Głównego PKP w Gdańsku.

Uroczystość w dworcowym holu odbyła się w pierwszą rocznicę powtórnego pogrzebu Mieczysława i Zofii Jałowieckich, których sprowadzone z Anglii prochy pochowano w alei zasłużonych cmentarza Srebrzysko.

Podczas obu tych uroczystości oraz przez ostatnie lata w mediach (także na naszym portalu) Mieczysława Jałowieckiego, określano mianem “człowieka, który kupił dla Polski Westerplatte”.

Tymczasem wyniki badań historycznych dr. Janusza Dargacza, przeprowadzone na podstawie archiwalnych dokumentów, opisane w artykule pt. “Polska własność na Westerplatte w latach 1919 -1925”, który ukazał się na początku roku w Gdańskim Notatniku Historycznym, sprowadzają legendę do rzeczywistości. Wynika z nich, że:

  • Państwo polskie w okresie międzywojennym nie było właścicielem żadnych gruntów na Półwyspie Westerplatte. Posiadało natomiast budynki (o statusie ruchomości): zakład kąpielowy i kilka willi.
  • Teren, na którym stały powyższe obiekty, był dzierżawiony od właściciela (do kogo należał, piszemy dalej), który miał prawo do natychmiastowego rozwiązania umowy z dzierżawcą, bez odszkodowania. Rozwiązanie umowy skutkować mogło również nakazem rozbiórki budynków na koszt dzierżawcy.
  • Działania podjęte przez Mieczysława Jałowieckiego miały dla budowy Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte znaczenie – choć inne, niż się to przedstawia.

Westerplatte? Nie na sprzedaż

Mieczysław Jałowiecki nie mógł kupić Westerplatte dla Polski, ponieważ półwysep po prostu nie był na sprzedaż. Wartość strategiczną Westerplatte doceniono już w XVIII wieku, budując tu pierwsze umocnienia wojskowe, rozwijane w kolejnym stuleciu.

Militarne wykorzystanie tego obszaru nie przeszkodziło jednak w dostrzeżeniu jego walorów wypoczynkowych, a pierwszy, rozbudowywany i modernizowany w późniejszym okresie, zakład kąpielowy na Westerplatte powstał w pierwszej połowie XIX wieku, po nim pojawiły się letniskowe wille.

“Trzeba wyraźnie podkreślić, że wszystkie te obiekty stały na gruncie dzierżawionym od państwa i prawnie były traktowane jako ruchomości - pisze dr Janusz Dargacz, który jest kierownikiem działu historycznego w Muzeum Gdańska i pracownikiem Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk. - Większa część Westerplatte (obejmująca w 1913 r. ponad 72 ha), w tym tereny zajmowane przez zakład kąpielowy, znajdowała się pod zarządem Urzędu Budownictwa Portowego podlegającego prezydentowi Rejencji Królewskiej w Gdańsku. Jako właściciel tego terenu w księdze wieczystej został zarejestrowany pruski fiskus”. 

Pozostała, niewielka część półwyspu, na której ulokowano fortyfikacje, była pod zarządem władz wojskowych, a właścicielką była ówczesna Rzesza Niemiecka.

“Właściciele zarówno zakładu kąpielowego, jak i letniskowych willi musieli się liczyć z ograniczeniami wynikającymi z ustawy z 1871 roku o twierdzach - pisze dalej dr Janusz Dargacz. - Zgodnie z ustawą, Westerplatte zostało objęte zakazem stawiania budynków murowanych (mogły tu powstawać jedynie obiekty o konstrukcji drewnianej). Poza tym w kontraktach dzierżawnych zamieszczano zastrzeżenie, zgodnie z którym dzierżawca był zobowiązany do natychmiastowej rozbiórki budynków bez odszkodowania i na własny koszt na każde wezwanie władz”.

czarno białe zdjęcie przedwojenne przedstawiające dwóch mężczyzn przy biurku, jeden w mundurze, bohater opisu - w garniturze
Mieczysław Jałowiecki w latach 1919 - 1920 był najwyższym rangą przedstawicielem rządu polskiego w rodzącym się wówczas Wolnym Mieście Gdańsku. Nz. Mieczysław Jałowiecki pierwszy z lewej
Mat. Gedanopedia

Pomorska Nagroda Literacka przyznana. Wśród laureatów Monika Milewska i Janusz Dargacz

Umowa notarialna dotycząca Westerplatte

Dokładnie takie same zasady dzierżawy wyszczególnione zostały w zachowanej w Archiwum Państwowym w Gdańsku umowie notarialnej zawartej 27 listopada 1919 roku. Rudolf Lettau - właściciel zakładu kąpielowego na Westerplatte, sprzedał go Bankowi Związku Spółek Zarobkowych z Poznania, reprezentowanemu przez dyrektora Lucjana Jasińskiego.

Bank nabył wszystkie obiekty wchodzące w skład zakładu: dom kuracyjny, dwa domy noclegowe, halę plażową, restaurację, łazienki plażowe, dawny dom kąpieli ciepłych oraz willę przy Viktoriastraße 2, w pełnej świadomości faktu, że ziemia, na której stały drewniane budowle jest własnością skarbu państwa - częściowo Rzeszy Niemieckiej, częściowo pruskiego fiskusa i innych instytucji państwowych.

Kilka miesięcy później, w kolejnej umowie notarialnej, bank przekazał prawa do zakupionych na Westerplatte obiektów Rzeczypospolitej Polskiej. Rząd polski reprezentował Mieczysław Jałowiecki, wówczas zastępca Komisarza Generalnego RP w Gdańsku. 


Wspomnienia a źródła

Tymczasem w dużo późniejszych wspomnieniach, napisanych już po II wojnie światowej w Wielkiej Brytanii, wydanych po raz pierwszy fragmentarycznie w 1995 roku, Mieczysław Jałowiecki pisze o zakupie nieruchomości - całego półwyspu Westerplatte z prywatnych niemieckich rąk. Miało się to dokonać dzięki kredytowi, który zaciągnął autor wspomnień, podstawiając jako kupca (dla niepoznaki) kaszubskiego znajomego o niemieckim nazwisku, od którego polski rząd ostatecznie przejąć miał półwysep.

To właśnie wersja wydarzeń opisana we wspomnieniach Mieczysława Jałowieckiego, które są jej jedynym źródłem, utrwaliła się w powszechnej narracji. Dr Janusz Dargacz w swojej opartej na archiwalnych źródłach publikacji precyzuje ówczesne wydarzenia.

- Mieczysław Jałowiecki ma wiele zasług dla Polski i w żaden sposób mu ich nie odbieram. Jednak jego wspomnienia są trochę podkoloryzowane i nieprecyzyjne. Spisywał je kilkadziesiąt lat po wydarzeniach. Miało prawo mu się to zatrzeć, czy posklejać.

Właśnie dlatego do wspomnień podchodzi się z wyjątkową ostrożnością, mając na uwadze to, że ludzka pamięć jest zawodna - mówi dr Janusz Dargacz. - Mój artykuł ukazał się na początku 2023 roku, a kiedy dowiedziałem się o inicjatywie sprowadzenia prochów Mieczysława Jałowieckiego do Gdańska i jego powtórnym pogrzebie, czekał już na publikację. Ten czas, kiedy Mieczysław Jałowiecki reprezentował interesy polskie w Gdańsku, to były ostatnie lata działalności kąpieliska na Westerplatte, dlatego zacząłem się tym zajmować. 

portret mężczyzny w średnim wieku w okularach
Dr Janusz Dargacz jest pracownikiem Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk oraz kierownikiem Działu Historycznego Muzeum Gdańska
Fot. Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

Westerplatczycy pochowani na nowym cmentarzu. Tak przebiegały uroczystości. WIDEO i ZDJĘCIA

My to wiemy, Mieczysław Jałowiecki nie wiedział

Dr Janusz Dargacz podkreśla, że nie możemy naszej współczesnej wiedzy o wydarzeniach, które miały miejsce później, rzutować na decyzje Mieczysława Jałowieckiego z 1919 roku, gdy inicjował kupno zabudowań zakładu kąpielowego na Westerplatte. Gdańsk był wówczas w stanie swoistego “zawieszenia”:

  • Do dnia wejścia w życie postanowień traktatu wersalskiego (10 stycznia 1920 roku), Gdańsk pozostawał pod niemieckim zwierzchnictwem.
  • Później, jeszcze do 15 listopada 1920 roku, gdy ukonstytuowało się ostatecznie Wolne Miasto, Gdańsk było pod zarządem mocarstw sprzymierzonych.
  • Po okresie rozwiązań przejściowych, 14 marca 1924 roku Rada Ligi Narodów podjęła decyzję o przekazaniu półwyspu Westerplatte w użytkowanie Polsce, własność terenu cedując na rzecz Rady Portu i Dróg Wodnych.

- W 1919 roku nikt nie wiedział jeszcze, jak trudno będzie Polsce korzystać z gdańskiego portu, co dopiero pięć lat później, dzięki decyzji Rady Ligi Narodów, spowodowało decyzję o utworzeniu wojskowej składnicy tranzytowej na Westerplatte - podkreśla dr Janusz Dargacz. - Nikt też nie był w stanie przewidzieć wtedy, że zakład kąpielowy zniknie. Myślano pewnie, że będzie istnieć i  - choć w formie dzierżawy - zwiększy polski stan posiadania w Gdańsku. 

Mieczysława Jałowieckiego można jednak w pewny aspekcie uznać za wizjonera: kiedy w lipcu 1924 roku dokonano oględzin zabudowań zakładu kąpielowego pod kątem ich przydatności dla potrzeb przyszłej składnicy tranzytowej, uznano, że w prawie wszystkich, można zakwaterować wojsko.

Po przeprowadzeniu prac adaptacyjnych w budynku dawnego domu kuracyjnego umieszczono kasyno podoficerskie, jeden z domów noclegowych przeznaczono na koszary dla załogi Westerplatte (tzw. stare koszary), w drugim urządzono zaś centrum administracyjne składnicy, izbę chorych, jadalnię oraz bibliotekę. 

opisany pomnik wzdłuż którego ustawiono rząd flag polski
Obchody 84. rocznicy wybuchu II wojny światowej pod Pomnikiem Obrońców Wybrzeża na Westerplatte, 1 września 2023
Fot. Piotr Wittman/www.gdansk.pl

Więc tak to było z Westerplatte

“Ależ to się czyta”, “Świetnie napisane, z pazurem, z nerwem” - takie oceny pod książką Mieczysława Jałowieckiego “Na skraju imperium i inne wspomnienia” dominują na portalach czytelniczych. Lekkie pióro autora z pewnością miało wpływ na masowe rozprzestrzenienie się legendy o kupnie Westerplatte dla Polski. 

- Przez kilkadziesiąt lat napisano mnóstwo książek, opracowań i tekstów na temat Westerplatte i genezy wojskowej składnicy tranzytowej. Nigdzie tam się nie pojawia Mieczysław Jałowiecki. Został odkryty w tym kontekście dopiero w momencie publikacji jego wspomnień - podkreśla dr Janusz Dargacz. - “Więc tak to było z Westerplatte. To Jałowiecki je kupił dla Polski”. Bo on tak to właśnie opisuje. Te wspomnienia, które faktycznie dobrze się czyta, miały szansę dotrzeć do szerokiego grona czytelników. A kto czyta książki naukowe na temat Westerplatte? Najwcześniejszym bodajże śladem w mediach był artykuł, który ukazał się w 2009 roku w Dzienniku Bałtyckim. Nosił tytuł “Skąd mamy swoje Westerplatte?” Odpowiedź brzmiała - od Mieczysława Jałowieckiego. Ja bym na to pytanie odpowiedział tak: “Polska otrzymała Westerplatte w użytkowanie na podstawie decyzji Rady Ligi Narodów z marca 1924 roku”. I kropka.


Polski pionier nad Motławą

Mieczysławowi Jałowieckiemu nie jest potrzebna legenda o zakupie Westerplatte, by uznawać go za człowieka szczególnie zasłużonego dla Gdańska.

Swoją pionierską, podwójną misję nad Bałtykiem - tajnego delegata rządu polskiego oraz generalnego delegata ministerstwa aprowizacji - rozpoczął 1 lutego 1919 roku.  On i jego współpracownicy zasłużyli się m.in. organizacją transportów żywności w głąb Polski, które drogą morską docierały do gdańskiego portu ze Stanów Zjednoczonych. Polski rząd kupił na kredyt produkty spożywcze za oceanem, ponieważ w młodym państwie dramatycznie brakowało jedzenia.

flaga Gdańska łopocząca na wietrze
Swoją pionierską, podwójną misję nad Bałtykiem - tajnego delegata rządu polskiego oraz generalnego delegata ministerstwa aprowizacji - Mieczysław Jałowiecki rozpoczął 1 lutego 1919 roku.
Fot. Paweł Marcinko/KFP

Za dystrybucję ładunków odpowiadała Amerykańska Misja Żywnościowa. Podstawą jej działalności w Gdańsku był traktat o zawieszeniu broni. Niemcy zobowiązano w nim do zapewnienia transportu towarów “ratunkowych” do Polski. Ponieważ nad realizacją postanowień zawieszenia czuwać mogły tylko reprezentanci państw, które je podpisały (RP z oczywistych względów nie była sygnatariuszem dokumentu), polski rząd nie mógł jeszcze wówczas utworzyć w Gdańsku własnego przedstawicielstwa. Mogło ono jednak powstać w ramach działalności AMŻ, z czego skwapliwie skorzystano, powołując Mieczysława Jałowieckiego na oficjalne stanowisko generalnego delegata ministerstwa aprowizacji, a zaledwie kilka dni później - na tajnego delegata rządu RP.

“Była to doskonała okazja, by pod szyldem AMŻ utworzyć własną ekspozyturę, z kompetencjami nie tylko ekonomicznymi, ale też politycznymi. Chodziło o to, by w chwili podpisania traktatu pokojowego z Niemcami i przyznania Gdańska Polsce, rząd mógł objąć władzę na tym terenie” - napisał Stanisław Mikos w książce “Działalność Komisariatu Generalnego w Wolnym Mieście Gdańsku 1920 - 1939”.

Towary ze Stanów przeładowywano głównie do pociągów, przewożących je do różnych regionów kraju przez tereny wciąż jeszcze znajdujące się w rękach niemieckich. Na transporty te często napadano po drodze, trzeba więc było zapewnić im obsadę uzbrojonych konwojentów.

Zasługą Mieczysława Jałowieckiego było też zatrudnienie w szybkim czasie ponad 200 urzędników, Polaków zamieszkałych w Gdańsku lub w okolicach. Było to możliwe dzięki nawiązaniu bliskich kontaktów z liderami polskiej społeczności, co nie było łatwe z uwagi na oficjalny zakaz nawiązywania jakichkolwiek kontaktów z miejscową ludnością, jaki obowiązywał generalnego delegata ministerstwa aprowizacji.

Mieczysław Jałowiecki o gdańskich Polakach

Mieczysław Jałowiecki był też bystrym obserwatorem zupełnie przecież nowego dla siebie otoczenia, w którym przyszło mu spędzić niespełna dwa lata. Tak pisał o gdańskich Polakach w swoim raporcie do wiceministra spraw zagranicznych Aleksandra Skrzyńskiego, w lipcu 1919 roku.

“Psychologia tych ludzi jest niezależnie od nich zapewne inna niż tych z Warszawy. Przyzwyczajeni są do porządku, punktualności, do całego szeregu urządzeń społecznych i instytucji, których budujące państwo polskie nie będzie im w stanie dać. Te pewne odrębności Polaków tu na kresach zachodnich trzeba zrozumieć i uszanować. Lud tutejszy jest bez porównania więcej uświadomiony od swoich współbraci z Królestwa i bardzo się prędko zorientuje, co mu ta władza Polska, którą sobie tak wyidealizował, na którą tyle nadziei pokładał przyniesie. I obawiam się, aby nie nastąpiło rozczarowanie, aby nieład, nieporządek, niesłowność, brak organizacji nie zraził tego ludu, aby nie nastąpiła chwila, by ten i ów w głębi serca nie pożałował czasem przeszłości”.

Po wejściu w życie traktatu wersalskiego, Polska zyskuje możliwość mianowania oficjalnego przedstawicielstwa rządu w Wolnym Mieście Gdańsku. 18 stycznia 1920 roku Mieczysław Jałowiecki jest wśród tych, którzy witają nowego szefa na gdańskim dworcu (tym samym, którego patronem zostanie 103 lata później) - Macieja Biesiadeckiego, który staje na czele Komisariatu Generalnego RP. Jałowiecki obejmuje stanowisko zastępcy komisarza i delegata ministerstwa spraw zagranicznych.

Z końcem 1920 roku dawny najwyższy przedstawiciel żegna się z Gdańskiem na zawsze i wyjeżdża do Paryża, gdzie został mianowany członkiem Komisji do Spraw Gdańskich przy Delegacji Polskiej w Paryżu. Tak Mieczysław Jałowiecki pisał wówczas do swoich gdańskich współpracowników: „Dziś wyjeżdżam do Paryża [...] zapewne zrobiłem niejedną pomyłkę i ja, i moi koledzy, ale wierzę, że ta cała grupa: Wańkowicz (Witold Wańkowicz - zastępca Jałowieckiego na stanowisku generalnego delegata ministerstwa aprowizacji - red.), admirał Borowski (Michał Borowski, w w 1919 roku przedstawiciel ds. wojskowych i morskich delegacji rządu RP, w 1920 roku szef Wojskowego Przedstawicielstwa Polski w Gdańsku, następnie zastępca i przewodniczący delegacji polskiej w Radzie Portu i Dróg Wodnych w Gdańsku - red.), pan Krzyżanowski (Kazimierz Krzyżanowski - członek delegacji RP i kierownik Wydziału Technicznego - red.) to są ci ludzie, którzy tu szli do Gdańska nie dla urządzania się, ale w imię pewnej idei, w imię spełnienia misji osadnictwa polskiego w Gdańsku.”

Korzystałam z następującej literatury: Zbigniew Machaliński, Mieczysław Jałowiecki – delegat Rządu Polskiego w Gdańsku w latach 1919–1920. Forma i sposób działalności konspiracyjnej Delegacji Rządu Polskiego w Gdańsku na tle nowego układu sił w Europie, „Studia Gdańskie”, 5, 2008; Stanisław Mikos, Działalność Komisariatu Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku 1920 - 1939, Stanisław Mikos, Wolne Miasto Gdańsk a Liga Narodów 1920 - 1939.

TV

Nowe auta dla Straży Miejskiej