Lwy na Drodze Królewskiej
Do Ratusza Staromiejskiego w piątek, 30 czerwca, przybyło liczne grono rodziny, przyjaciół, współpracowników, przedstawicieli polskich ogrodów zoologicznych, by podziękować Michałowi Targowskiemu za 44 lata pracy w Gdańskim Ogrodzie Zoologicznym, w tym 32 na stanowisku dyrektora.
- Cieszę się, że spotykamy się dziś właśnie w tym miejscu, bo w Nadbałtyckim Centrum Kultury przed laty zdarzało się panu dyrektorowi występować na scenie w “Niekabaretach” Macieja Nowaka - przypomniała bohaterowi wieczoru prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. - Wszyscy w Gdańsku mamy nasz ogród zoologiczny bardzo w sercu. Pokazują to nie tylko dane, jeśli chodzi o liczbę turystów odwiedzających zoo, to także jedna z atrakcji najczęściej wybieranych przez mieszkańców. To zasługa pana Michała Targowskiego i jego zespołu - ludzi, których także przygotował. Jesteśmy tu wszyscy, by dziś panu podziękować i życzyć czasu na rozwijanie pasji (wiemy przecież, że jest pan wielkim podróżnikiem).
Prezydent wręczyła Michałowi Targowskiemu artystycznie zmontowane zdjęcie, na którym dwa lwy przechadzają się Drogą Królewską w Gdańsku, zapewniając go, że ma do niego jeszcze “pewną sprawę” (w domyśle - nową rolę) o czym porozmawiają później.
- Dziękuję bardzo, piękne dwa samce - skwitował obdarowany z właściwym sobie “zoologicznym zacięciem”.
Filmowy zapis spotkania z Michałem Targowskim
Lampart w tramwaju
Podczas spotkania Michał Targowski opowiadał o swoich pierwszych krokach w Gdańskim Ogrodzie Zoologicznym, kiedy to m. in. zaryzykował ucieczkę amazonki niebieskoczelnej należącej do dyrektora Michała Massalskiego, oskarżany był o płoszenie ptaków z budek lęgowych, ale też - woził tramwajem do domu malutkiego lamparta czarnego, którego karmił z butelki. Podkreślił, że kiedy zaczynał pracę, w 1979 roku, w ogrodach zoologicznych panowały zupełnie inne zasady i przepisy.
Czy zwierzętom jest dobrze w zoo?
Zapytany przez prowadzącego rozmowę Lecha Parella, czy zwierzętom jest dobrze w zoo, odpowiedział:
- “Wypuścić te dzikie zwierzęta na wolność, bo żyją w klatkach” to stereotyp. Dziś klatek właściwie nie ma, są otwarte, urozmaicone wybiegi. Dzisiejsze ogrody zoologiczne mają misję, realizują programy hodowlane ginących gatunków, których nie ma na wolności lub prawie nie ma. A za tym idą próby przywracania zwierząt wolności, ale to jest długoletni proces. Takie próby wolnościowe dotyczące rysia nizinnego robi w Polsce park w Kadzidłowie. Nasza samica też tam trafiła i teraz jej potomstwo biega po lasach. Ogrody zoologiczne są też po to, by uczyć właściwej postawy dla środowiska. Żeby ludzie widzieli, z czym łączy się jego degradacja przez człowieka, że dobro zwierząt przegrywa tu z pieniędzmi.
Raszkiewicz definiuje opowieści Targowskiego
Jak na benefis przystało, na scenie, przy siedzącym na honorowym miejscu bohaterze, pojawiali się goście ze wspomnieniami i prezentami.
Włodzimierz Raszkiewicz, który na antenie Radia Gdańsk od 30 lat regularnie prowadzi rozmowy z Michałem Targowskim powiedział: - Michał odkrył nowy gatunek opowieści, nazwałbym go kryminalno - erotycznym. Nam się tylko wydaje, że to są takie miłe historyjki o zwierzętach.
Dziennikarz podkreślił, że ma nadzieję na kolejne sezony spotkań przy mikrofonie z Michałem Targowskim.
Za wspólne mecze piłki nożnej i gotowość do snucia gawęd na temat zwierząt dla sopockiej młodzieży dziękował Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Opowieści Michała Targowskiego o historiach zwierząt z Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego
My w ogóle się nie żegnamy
Radosław Ratajszczak, były prezes wrocławskiego zoo, a obecnie dyrektor Programu Ochrony Naczelnych w parku Cúc Phương w Wietnamie, zaznaczył: - Jam to współsprawił, że możemy dziś żegnać Michała, bo najpierw trzeba było wybrać go na dyrektora. Ówczesne władze Gdańska zaprosiły mnie do komisji konkursowej i Michał świetnie wypadł. Ani przez moment nie można było żałować. że dostał to stanowisko, przejął ogród pięknie zlokalizowany i potrafił go rozwinąć. Michał osiągnął sukces komercyjny pod względem liczby odwiedzających, ale chyba jego największą wartością jest załoga, którą dobrał, szanował i pozwalał się rozwijać.
Na zakończenie “rundy dyrektorów zoo”, Michała Targowskiego przyszli pożegnać jego współpracownicy - choć Emilia Salach, jego następczyni, powiedziała że “w ogóle się nie żegnają, nie dadzą o sobie zapomnieć i nie dadzą (dyrektorowi) spokoju”.
- W życiu nie mógłbym być dyrektorem przez 32 lata, gdyby nie tak wspaniały zespół pracowników, dziękuję wam serdecznie - mówił wzruszony Michał Targowski.
Brat Wojciech o bracie Michale
Na zakończenie głos zabrał Wojciech Targowski, brat bohatera wieczoru.
- Wychowywaliśmy się z Michałem niedaleko stąd, przy ul. Rajskiej, gdzie od początku koty i psy za nim biegały. W ósmej klasie napisał wypracowanie, że chciałby być dyrektorem zoo, cytowane nawet w gazetach. Dlaczego on taki jest? Dlaczego tak go dziś wszyscy żegnamy? Wyrośliśmy w domu, w którym była miłość, ona była siłą napędową naszej rodziny, choć to słowo “miłość” nigdy nie padło. Nasi rodzice przeżyli razem 68 lat. Może właśnie temu zawdzięczamy, że oprócz tego, że obaj mamy wspaniałe prace, mamy też wspaniałe rodziny - żony, dzieci, wnuki.
Oprawę muzyczną spotkania z Michałem Targowskim zapewnili bębniarze z Ikenga Drummers: Tomasz Lipski, Dominik Walenkiewicz, Michał Gos. Dlaczego? Bo Afryka to ulubiony kontynent Michała Targowskiego.