- Branża reklamowa czuje się bardzo pokrzywdzona tym, co robi miasto - mówi Aleksandra Komasińska z firmy Cityboard Media. - Uchwała miała zrobić porządek w zakresie reklamy, ogrodzeń i małej architektury. Tymczasem w jej projekcie dąży się do całkowitej likwidacji reklam w mieście.
- W pierwszej kolejności powinno się zlikwidować to, co zostało zamontowane nielegalnie i już wtedy będziemy mieć praktycznie “wyczyszczone” miasto. Dopiero później można zastanawiać się, jak dalej pokierować tą uchwałą - dodaje Krzysztof Nowotarski, przewodniczący zarządu Rady Dzielnicy Kokoszki, prywatnie również przedsiębiorca branży reklamowej - To, co nam teraz zaproponowano, to nie jest dobry pomysł.
Koniec z samowolką
W myśl przygotowywanych przez miasto przepisów uchwały krajobrazowej, Gdańsk zostanie podzielony na siedem stref. Od najbardziej restrykcyjnych jeśli chodzi o umieszczanie treści reklamowych w przestrzeni publicznej, do tych gdzie obecność reklam będzie większa i korzystna również ze względu na nagromadzenie tam firm prowadzących działalność usługową czy przemysłową. Jej uchwalenie przyniesie nie tylko zmianę estetyczną, ale również efekty praktyczne. Pozwoli na skuteczne ściganie łamiących jej zapisy, wprowadzając surowe kary pieniężne: kto postawi reklamę w miejscu niedozwolonym zapłaci 40-krotność maksymalnej stawki opłaty reklamowej za każdy dzień. Obecnie przekroczenia w tej dziedzinie reguluje prawo budowlane, które pozwala na odwoływanie się w nieskończoność w sądach, co skutkuje paraliżem decyzyjnym.
- Rozbiórka jednej z reklam na Trakcie św. Wojciecha trwa już 14 lat - przypomina Michał Szymański, z-ca dyrektora ds. przestrzeni publicznej w Gdańskim Zarządzie Dróg i Zieleni.
Czy uchwała jest zgodna z prawem?
Jakie jest zdanie gdańszczan na temat proponowanych w uchwale regulacji, można było przekonać się 8 lutego 2017 r. podczas spotkania konsultacyjnego zorganizowanego przez GZDiZ. Pełna sala w siedzibie oddziału gdańskiego Stowarzyszenia Architektów RP i ponad dwugodzinna dyskusja udowodniły, że temat wciąż budzi wielkie emocje.
Dyskusję zdominowali przedstawiciele środowiska biznesu reklamowego zadając szczegółowe pytania o zapisy uchwały. Pytano m.in. o równość podmiotów uchwały, w jaki sposób określono w niej odległości między poszczególnymi reklamami i ich dopuszczalne wielkości, czy projekt zaakceptował Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Zarówno przedstawiciele lokalnych, niewielkich firm, jak i korporacji takich jak AMS, nie kryli zaniepokojenia – teza, że po wprowadzenia nowych przepisów zniknie 90 proc. reklam z przestrzeni miasta, pojawiła się podczas rozmów konsultacyjnych kilkukrotnie.
Przedsiębiorcy krytykowali też wiarygodność uczestników internetowej ankiety, na którą powoływała się strona samorządowa przy formułowaniu zasad uchwały, dowodząc że nie musieli to być gdańszczanie (ankietę na stronie GZDiZ mogła wypełnić każda zainteresowana, a nie tylko zameldowana w Gdańsku osoba).
Poddawano nawet w wątpliwość zgodność projektu z obowiązującym prawem - w szczególności z zapisami ustawy o drogach publicznych, ustawy krajobrazowej z 2015 roku a nawet z konstytucją.
- Czy obywatel powinien mieć zaufanie do urzędu - pytał retorycznie jeden z przedsiębiorców, przypominając że nabyte legalnie i podpisane przez prezydenta miasta pozwolenia na budowę, zezwalające na ustawienie nośników reklamowych w strefach “Stare Miasto i tereny zielone”, stracą ważność po wejściu uchwały.
Obecni na sali prawnicy, zaproszeni do opiniowania projektu przez GZDiZ, rozwiewali jednak te obawy.
- Uchwała jest zgodna z prawem – potwierdzali zgodnie.
Rowerzyści i naukowcy też mają wątpliwości
Uwagi przedstawili też zwolennicy całkowitego oczyszczenia miasta z powodzi reklam.
- Uważam, że ta uchwała jest bardzo potrzebna i dziękuję wszystkim zaangażowanym w jej powstanie. Jednak dopuszczenie reklamy typu LED o pow. 130 m kw. w strefie SI I(strefa, w której znajdują się tylko trzy budynki: dwa stadiony i Hala Olivia - red.) jest złym pomysłem – twierdzi Kamil Gołębiowski, mieszkaniec Przymorza, aktywista inicjatywy Rowerowa Metropolia. - Charakter architektury Hali Olivii jest zbliżony do zabytkowej, poza tym siła rażenia jej fasady jako nośnika wykracza znacznie poza strefę: świeci w okna wysokich budynków znajdujących o kilometr dalej przy ul. Kołobrzeskiej, Chłopskiej, Puławskiej, czy Szczecińskiej. Zagraża też rowerzystom. Dynamiczna i lśniąca reklama przy kombinacji deszczu i zmroku powoduje, że są oni niewidoczni na zatłoczonym skrzyżowaniu Kołobrzeska/Grunwaldzka.
- Uważam, że strefy S0 (tereny obiektów zabytkowych o najwyższym znaczeniu dla tożsamości i wizerunku miasta, Główne Miasto – red.) i SZ (zieleń, tereny lasów, parków - red.) powinny być objęte bardziej restrykcyjnymi przepisami - mówi Marta Gibczyńska, wiceprezeska stowarzyszenia Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej. - Rozumiem, że intencją twórców uchwały była ochrona najbardziej prestiżowych dla Gdańska krajobrazów i ważnych pod względem kulturowym, architektonicznym, zabytkowych stref. Takim są także na pewno Wrzeszcz, Oliwa - a te strefy, w mojej ocenie, nie będą chronione.
Prace trwają - zgłoś swoje uwagi
To nie koniec prac nad uchwałą. Wszystkie uwagi wniesione na spotkaniach zostaną teraz rozpatrzone, ponownie wypowiedzą się Miejski i Wojewódzki Konserwator Zabytków. Planowane są warsztaty projektowania szyldów, stworzenie Księgi Dobrych Praktyk i “przewodnika po uchwale”, by nowe regulacje były łatwo zrozumiałe.
ZDiZ wciąż przyjmuje uwagi i sugestie mieszkańców. Można je nadsyłać do 15 lutego na adres mailowy: uchwala.krajobrazowa@zdiz.gda.pl bądź listownie na adres urzędu.
- Uchwała pod obrady Rady Miasta powinna trafić w czerwcu 2017 roku - zapewnia Dariusz Słodkowski z GZDiZ.