Anita Głowińska nie wytrzymała. - Wkurzyłam się, kiedy zobaczyłam, że w nocy z czwartku na piątek (15/16 grudnia) PiS przegłosował w sejmie ustawę o reformie edukacji - mówi. - W środku nocy usiadałam do komputera i stworzyłam grafikę. Całkowity spontan!
Grafika przedstawiała głowy matki i ojca, rodziców, którzy trzymają przed sobą zaciśnięte pięści. Hasło głosiło: “Strajk w obronie dzieciaków!”
Głowińska to gdańska pisarka książek dla dzieci i ilustratorka. Ma dzieci w gimnazjum i podstawówce. Swoją grafikę wrzuciła tej samej nocy na Facebooka. Zaraz podłapały ją inne matki, a obrazek zaczął krążyć między profilami i zbierać lajki.
Jedną z matek, która zobaczyła ten zagrzewający do walki obrazek, była Anita Czarniecka, na co dzień zajmująca się pomocą osobom z autyzmem w programie Zrozumieć Autyzm. Ona także jest wściekła na reformę edukacji wymyśloną przez PiS. Czarniecka ma dzieci w pierwszej i drugiej klasie gimnazjum.
Ona z kolei skontaktowała się, przez Facebooka, z innymi matkami: Anną Kacmajor i Iloną Kulikowską, które od co najmniej pół roku prowadzą na Facebooku profil Inicjatywa Rodziców “Zatrzymać Edukoszmar”. Wrzucają ważne posty, monitorują media, wysyłają maile informacyjne do rad rodziców w wielu gdańskich szkołach. Najczęściej, niestety, bez odzewu od tychże rad (bo wpisów na FB mają sporo).
Później dołączyły kobiety z grupy Dziewuchy Dziewuchom. Też matki. I także wściekłe na plany Anny Zalewskiej, minister edukacji narodowej w rządzie PiS.
Panie spotkały się w piątek, 16 grudnia, w ECS około południa. Po raz pierwszy widziały się w “realu”. Po szybkim “cześć, jestem Anita” i “cześć jestem Ilona”, natychmiast przeszły do konkretów. Siedząc wokół kilku stołów przy kawie i cieście, zdecydowały: mamy chęci, mamy zapał, chcemy protestować! Robimy w poniedziałek, 19 grudnia, pikietę obywatelską przeciw reformie edukacji.
Za trzy dni? W tym dwa weekendu? Czarniecka: - Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych! Trzy dni to dużo czasu! Kobiety sobie poradzą!
Ale czy nie jest za późno?! Przecież ustawa już przeszła przez Sejm. Zaraz przejdzie zapewne przez Senat, potem podpisze ją prezydent Andrzej Duda i reforma, zwana przez wielu “deformą”, stanie się faktem.
Anna Kacmajor z “Zatrzymać Edukoszmar”: - Skoro w kilka miesięcy PiS potrafił odwrócić ostatnich 17 lat, od czasu wprowadzenia gimnazjów, to będzie też mógł swoją decyzję cofnąć i to równie szybko! Widać, że oni potrafią zmieniać zdanie w jedną noc. Walczymy! Nie jest jeszcze za późno!
Ilona Kulikowska: - Zawsze jest szansa na nowelizację ustawy, jeśli protesty się nasilą. Trzeba próbować. Sytuacja jest rozwojowa. Akurat teraz rodzice się budzą, bo konsekwencje reformy już w nich uderzają: konkretne szkoły będą zamykane, dzieci będą przenoszone, więc teraz rodzice zaczynają rozumieć, co się święci.
Anita Czarniecka: - Jesteśmy obywatelkami tego kraju i nie może być tak, że bez naszego udziału dzieją się rzeczy fundamentalne. Jeśli prawo oświatowe jest demolowane, to musimy się sprzeciwiać. I będziemy to robić!
Anna Kacmajor mówi, że na stronę “Zatrzymać Edukoszmar” napisała uczennica szkoły podstawowej z prostym pytaniem: “Czy można coś jeszcze zrobić, żebym jednak poszła w przyszłym roku do gimnazjum? Bardzo mi na tym zależy. Pomóżcie!”
Chcą jej pomóc.
Bez Wałęsy, bez ewolucji, bez wektorów?!
Mówią o sobie: zwykłe, szare matki. Wkurzone matki.
Co je konkretnie wkurza w reformie edukacji? Jest przygotowana szybko, na kolanie, byle jak, przez “ekspertów”, którzy wstydzą się nawet przedstawić z imienia i nazwiska. Nowa podstawa programowa - jak mówią - pisana była w pośpiechu: z języka polskiego trzeba będzie uczyć się regułek, zamiast krytycznej analizy tekstów i czytania ze zrozumieniem. Nowe pomysły edukacyjne PiS są bowiem takie, że dzieci mają uczyć się na pamięć; jest nacisk na wiedzę encyklopedyczną, a nie na kreatywność. Podstawy programowe nie są skorelowanie między przedmiotami: np. na matematyce nie będzie mowy o wektorach i funkcjach, ale na fizyce już tak! Z lekcji historii znika m.in. Lech Wałęsa. Nie ma w podstawie programowej z biologii mowy o ewolucji!
Kacmajor: - A na tych złych podstawach programowych trzeba w pośpiechu pisać nowe podręczniki na wrzesień. Tempo jest zabójcze! Nie ma więc żadnej szansy na dobre podręczniki!
To nie koniec zarzutów. Anna Kacmajor: - Skumulowane roczniki 2003 i 2004 spotkają się w liceach i technikach w roku szkolnym 2019/20. Już wiadomo, że połowa z tych dzieci nie będzie mogła - z prozaicznego braku miejsc - dostać się do wymarzonej szkoły.
Dalej: gimnazja są wygaszane, więc wszyscy przytomni nauczyciele już szukają nowej pracy, bo nikt nie chce zostać w szkole, z której co roku odchodzi jedna trzecia dzieci. Czyli dzieci z gimnazjów już teraz tracą na tym chaosie i niepewności jutra.
Ilona Kulikowska: - Przekaz do dzieci jest teraz taki: nikt nie słucha ani was, ani waszych rodziców, ani waszych nauczycieli. Jak później wymagać od dzieci przestrzegania umów, zasad, zobowiązań, jeśli uczy się je, że i tak, w dowolnym momencie, wszystko może zostać zanegowane?
Reforma dotknie nie tylko dzieci, ale też samorządy. Anita Czarniecka: - Gdyby to PiS rządził w samorządach, to na pewno nie podłożyłby sobie kukułczego jaja w postaci tej reformy, bo ona jest dla samorządów zabójcza. Wiadomo, że wprowadza chaos i ogromne koszty. To jest liczone w miliardach! Może PiS-owi o to chodzi, żeby wszystkie samorządy się na tej reformie wyłożyły?!
Kacmajor: - To jest łatwe dla PiS: likwidując gimnazja i tworząc nowe szkoły, pokazują, że tworzą nową Polskę, swoją Polskę, odcinają się od przeszłości. A przy okazji załatwiają inne rzeczy: można wymienić dyrektorów szkół, zmienić programy i uderzyć w samorządy. Bo przecież ludzie sądzą, że to pomysł miasta, żeby przenosić szkoły z miejsca na miejsce i do miasta będą mieć pretensje.
Czy wiesz, czego nauczą Twoje dziecko?
Niedawno Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) zapowiadał możliwość bezterminowego strajku w całej Polsce. Najpierw jednak związek musiał wysondować, czy większość nauczycieli w ogóle jest za strajkiem. Wyników tego wewnątrzzwiązkowego referendum ZNP nigdy nie podał, więc można się domyślać, że jednak mniej niż 50 procent nauczycieli było za bezterminowym strajkiem. Nauczyciele boją się po prostu o pensje, o miejsca pracy, nie wierzą też, że ktoś ich poprze. Nie wierzą w społeczną solidarność.
Anna Kacmajor: - Wiadomo, ludzie mówiliby, że nauczycielki strajkują nie dla dzieci, tylko, że chcą bronić swoich stołków, etatów. Nauczycielki już i tak są uważane przez wielu rodziców za osoby, które pracują tylko 18 godzin w tygodniu i jeszcze im źle.
Dlatego matki, z którymi rozmawiałem, mówią, że ten protest powinien wyjść od rodziców, a nie od nauczycielek. - One liczą na nasze wsparcie, naprawdę potrzebują znaku, że ktoś jest po ich stronie - mówi Kacmajor.
Ale z rodzicami przecież też jest kłopot. Część mówi, że nie wie, o co w tej reformie chodzi, że jej po prostu nie rozumieją. Ktoś tam na górze coś zmienia, a oni nie mają na to żadnego wpływu.
Inni, mówią, że nie wiedzą, jak mieliby protestować, czują się po prostu osamotnieni.
- Dla nich właśnie organizujemy ten protest, teraz mają szansę zawalczyć o swoje dzieci - mówi Joanna Krysiak, matka i psychoterapeutka. - Trzeba wprost zapytać rodziców: “Czy Państwo wiedzą, gdzie wasze dzieci będą chodziły do szkoły, czy wiedzą czego będą się uczyły? Nie?! To może czas się zainteresować?” Dla dzieci to też ważny sygnał, bo muszą zobaczyć, że nam, rodzicom, na nich zależy, że potrafimy stanąć w ich obronie, gdy dzieje im się krzywda. Ja na przykład mam tak, że w obronie różnych abstrakcyjnych wartości może i nie poszłabym protestować - ale od dzieci wara! W ich obronie zawsze pójdę walczyć!
Krysiak dodaje: - Ojcowie i matki mówią “a tam, przecież ja też chodziłam do ośmioletniej podstawówki i krzywda mi się nie stała”. Ale to było w latach 70., 80. Mamy XXI wiek! Trzeba przygotować dzieci do nowoczesnego świata, a nie cofać się do zeszłej epoki!
Polityka w zakamarkach życia
Matki nie chcą upolityczniać protestu, ale jak mówi sympatyczka ich walki, Bożena Rybicka- Grzywaczewska, która w latach 80. była sekretarką Lecha Wałęsy, ludzie muszą wreszcie pojąć, że od polityki w życiu codziennym się nie ucieknie: - Ludzie uważają politykę za zło, ale muszą zrozumieć, że ona teraz wciska się w każdy zakamarek ich życia. Trzeba uderzać w tony społeczeństwa obywatelskiego, tłumaczyć, że obywatele mają wpływ na polityków!
Anna Kacmajor: - Rozumiem, że rodzice uciekają od ideologii, od polityki, ale tu chodzi o krzywdę ich dzieci. Kiedy walczy się w słusznej sprawie, to trzeba się za czymś opowiedzieć. Trzeba pokazać, że nie zgadzamy się na absolutnie polityczny projekt PiS.
Anita Czarniecka: - My, rodzice, nie jesteśmy zorganizowani, nie jesteśmy w partiach politycznych. Żyjemy w pędzie, przychodzimy na wywiadówki, bierzemy kartki z ocenami i idziemy do domu. Uważamy, że sami nic nie możemy zrobić. Ale jeśli głosów będzie więcej, to nasz wspólny głos będzie bardzo dużo znaczył! Musi nam się udać, bo nie stać nas na to, żeby przyszłe pokolenia były niedouczone.
Protest “Murem za dziećmi, murem za Polską” w poniedziałek, 19 grudnia o godz. 17 pod fontanną Neptuna na Długim Targu. Organizatorki proszą, żeby w miarę możliwości zabrać gwizdki i latarki. Mają przemawiać przede wszystkim matki, nauczycielki, dyrektorki szkół i wykładowczynie akademickie.