W tym spektaklu reżyser, autor sztuki, muzyki, dramaturgii a nawet wideo to mężczyźni. Kobietom pozostawiono role: aktorki, tłumaczki, suflerki i scenografki. Można by powiedzieć, że grają role drugoplanowe w sztuce o sobie. Czy to źle? Czy udało się zrozumieć niezrozumiałe, opowiedzieć o kobiecym losie, tych wszystkich naszych strategiach przetrwania, rolach do spełnienia? Czy mężczyźni w ogóle są w stanie pojąć kobiety? Trudno o jednoznaczną odpowiedź, lecz już podjęcie tej próby wydaje się cenne.
Młodość tytułowej bohaterki sztuki “Mary Page Marlowe” przypada na lata 60. Na świecie to era golden sixties, względnego spokoju i konsumpcji. Dorasta pierwsze pokolenie urodzone po ‘45 roku, pozbawione wojennych traum, które kontestuje świat rodziców: nastaje czas hipisowskich eksperymentów i muzyki big-bitowej. Człowiek ląduje na Księżycu, do Polski przyjeżdżają Roling Stone’si. A kobiety? Noszą mini i mają nadzieję na lepszy los, niż ich matek.
Taka też jest Mary Page. Studiuje, odrzuca oświadczyny i wczesne macierzyństwo, promienieje. Chce zobaczyć Paryż i “być sobą”.
Kiedy widzimy ją osiem lat później sytuacja zmieniła się jak minęły słodkie lata 60. Ona korzysta jeszcze z ich wolności - uprawia namiętny seks, lecz w tej postawie pojawia się niepokojąca rysa. Pierwotne poczucie wyzwolenia degraduje się i wypacza. Mary została matką i żoną, jest niezależna, lecz prowadzi podwójne życie - zdradza męża, oszukuje rodzinę, zrobiła się cyniczna. Wydaje się rozdawać karty, ale czy jest szczęśliwa? Wciąż mieszka w Ohio.
Jej życie rozpięte jest, jak symboliczna lecz wyrazista scenografia Magdalena Gajewskiej, pomiędzy łóżkiem, stołem i sofą, czyli sypialnią, kuchnią i salonem - miejscami tradycyjnie przypisanymi kobiecie. A ona z goryczą mówi: “My, kobiety, mamy z góry określone role, i jest tylko jeden sposób na to, by być żoną, albo córką, albo mamą. Albo kochanką.”
Kolejne sceny ukazują coraz bardziej zapętlającą się rzeczywistość. Jakby tylko młodość mogła dawać bohaterce prawo do stawiania warunków losowi. Ale czy może być inaczej, gdy matka - 13-letniej wtedy Mary - mówi, wątpiąc na głos w jej talent: ”wyglądem możesz zatuszować braki wykonania”.
Autor dramatu, Tracy Letts, amerykański dramaturg, scenarzysta i aktor, dał już dowód na to, że dobrze rozumie kobiecą duszę. W 2006 roku napisał, wyróżnioną Nagrodą Pulitzera, sztukę “August: Osage County”. Jej filmowa wersja trafiła do kin, zatytułowana “Sierpień w hrabstwie Osage”, dając szansę Mery Streep i Julii Roberts na niezwykły aktorski pojedynek.
Tu jest podobnie.
“Mary Page Marlowe” to dramatyczna historia o kimś, kto okazuje się zbyt słaby, by o siebie zawalczyć. Poddaje się, wycofuje, przybierając kolejne maski - wyuzdanej kochanki, głuptasa, nieodpowiedzialnej matki, aż do tragicznego końca.
Opowieść ujętą w paczworkową formę autor zszył dość nonszalancko, bez chronologii, z błysków-wydarzeń z życia Mary. Reżyser Adam Orzechowski zaś dochował wierności sztuce i jeśli czasem gubimy się w pochodzie pojawiających się na scenie postaci-wcieleń bohaterki, które łączy w gruncie rzeczy tylko papieros, warto odwołać się do swojego doświadczenia. Czy przypominam tę dziewczynę, którą byłam w liceum? Czy polubiłabym ją dziś?
Ta idea też przyświecała autorowi. Tracy Letts opatrzył dramat mottem - cytatem z pisarki Joan Didion: “Myślę, że powinniśmy zachować dobre stosunki z osobami, którymi byliśmy kiedyś, niezależnie od tego, czy uważamy je za miłe towarzystwo, czy nie. W przeciwnym razie, mogą się znienacka pojawić i nas zaskoczyć, dobijając się do drzwi umysłu o czwartej nad ranem po nieprzespanej nocy i żądać odpowiedzi na pytanie, kto je porzucił, kto je zdradził, kto im to zrekompensuje.”
Struktura rozsypanych puzzli dała szansę na powstanie równoległych, funkcjonujących na tych samych poziomach ról. Aktorki Teatru Wybrzeże skorzystały z niej i dały koncert aktorskich życzeń, a sekundują im w rolach mężczyzn bohaterki, znakomici: Grzegorz Otrębski (Ed Marlowe), Krzysztof Matuszewski (Ray) i Marek Tynda (Dan).
Szczególnie wstrząsające są epizody wykreowane przez Ewę Jendrzejewską i Sylwię Górę-Weber, odważne i dojrzałe Katarzyny Z. Michalskiej, poruszające Marzeny Nieczui-Urbańskiej czy Magdaleny Gorzelańczyk.
W niezwykle przejmującej ostatniej scenie Mary mówi: “Myślałam, że będę silniejsza”. Ten wykreowany przez Weber obraz złamanej kobiety, uzależnionej, uciekającej od prawdy na długo pozostaje w pamięci.
“Mary Page Marlowe” to też opowieść o trzech pokoleniach kobiet, ich decyzjach i wyborach, bo przecież każda z nich była matką i córką jednocześnie. Złamana Mary mówi do córki: “Czasem się wściekam na ciebie, bo się wydajesz nieelastyczna, ale w rzeczywistości ty jesteś wierna sobie.” To daje nadzieję, że jeśli nie nam, to może naszym córkom uda się przeżyć życie w zgodzie ze sobą, niezależnie i szczęśliwie.
TRACY LETTS, “Mary Page Marlowe”, w reż Adama Orzechowskiego. Prapremiera: 14 lipca 2017. Kolejne spektakle: 15, 16, 18, 19 lipca oraz 13 i 15 sierpnia na Dużej Scenie. Spektakl zalecany dla widzów od 16 roku życia. Scenografia: Magdalena Gajewska Muzyka: Marcin Nenko Dramaturgia: Radosław Paczocha Wideo: Marek Zygmunt W spektaklu występują: Magdalena Gorzelańczyk - Mary Page Marlowe, 19 lat, Wendy Gilbert Katarzyna Z. Michalska - Mary Page Marlowe, 27 lat, Roberta Marlowe, 19 lat Katarzyna Kaźmierczak - Mary Page Marlowe, 36 lat, Roberta Marlowe, 32 lata Monika Chomicka-Szymaniak - Mary Page Marlowe, 40 lat, Pielęgniarka Sylwia Góra-Weber - Mary Page Marlowe, 44 lata, Lorna Ewa Jendrzejewska - Mary Page Marlowe, 50 lat, Psychoterapeutka Maria Mielnikow-Krawczyk - Mary Page Marlowe, 63 lat Marzena Nieczuja Urbańska - Mary Page Marlowe, 69 lat Mirosław Krawczyk - Andy Grzegorz Otrębski - Ed Marlowe Krzysztof Matuszewski - Ray Marek Tynda - Dan Zuzanna Tynda - Mary Page Marlowe, 12 lat Bartosz Dwojakowski - Louis Gilbert. |