Zdjęcia zrobiła pani Maria, słuchaczka Radia Gdańsk. Podczas wizyty w ogrodzie zoologicznym odniosła wrażenie, że lwów jest dziwnie dużo. Zwierzęta były oddzielone od publiczności szybą pawilonu wewnętrznego, ale pani Maria i tak zrobiła zdjęcia - telefonem komórkowym.
Dziennikarze od chwili narodzin trójki lwiątek wypytywali, kiedy Bastet, Freja i Aion dołączą do stada. Wbrew pozorom, taka operacja nie jest prosta - trzeba wybrać najlepszy moment: tak by nie było to zbyt wcześnie, ani późno.
Dyrektor oliwskiego zoo Michał Targowski nie ukrywał, że obawia się dnia, w którym to nastąpi. Normalnie, ojciec stada powinien wylizać młode, co jest potwierdzeniem, że je przyjął do stada. Jednak lwy potrafią być nieobliczalne - jeśli ojciec nie zaakceptuje na swoim terytorium któregoś ze zwierząt, po prostu je zabije. Pracownicy oliwskiego zoo kilkakrotnie przesuwali termin: próba miała być podjęta między Bożym Narodzeniem a sylwestrem albo na początku stycznia. Ostatecznie najlepszy okazał się luty.
- Dla dobra sprawy woleliśmy tego nie nagłaśniać - mówi dyr. Targowski. - Zainteresowanie mediów naszym zoo cieszy, ale w tym przypadku lepiej było dmuchać na zimne.
Lwi ojciec - Arco - przyjął swoje nowe dzieci do stada, podobnie jak wcześniej zachował się wobec urodzonych w lipcu 2015 r. Bolka, Lolka i Toli.
- Teraz w lwiej rodzinie panuje atmosfera zabawy - cieszy się dyr. Targowski.
Ulubienicą ojca jest Tola, która chętnie śpi między jego łapami. Lwim matkom - Berghi i Tchibindzie - mylą się dzieci. Lwiątkom mylą się matki. Obie bezproblemowo karmią swoje i nie swoje potomstwo.
Czytaj także: Narodziny lwiątek w zoo. Dyrektor Targowski się pomodli?