• Start
  • Wiadomości
  • MY WOLNI LUDZIE! Wałęsa, Kwaśniewski, Komorowski i inni: niezwykłe spotkanie na 30-lecie polskiej demokracji

MY WOLNI LUDZIE! Wałęsa, Kwaśniewski, Komorowski i inni: niezwykłe spotkanie na 30-lecie polskiej demokracji

Dokładnie w 30. rocznicę wyborów 4 czerwca 1989 roku w audytorium Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku spotkali się prezydenci odrodzonej Polski: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski. Towarzyszło im wielu działaczy demokratycznej opozycji z czasów PRL. Nie było to spotkanie sentymentalne, ale deklaracja dalszej walki o demokratyczne standardy.
04.06.2019
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Siedzą razem, od lewej: Lech Wałęsa, Bronisław Komorowski, Aleksander Kwasniewski
Siedzą razem, od lewej: Lech Wałęsa, Bronisław Komorowski, Aleksander Kwasniewski
Jerzy Pinkas/www.gdansk.pl

 

Zachęcamy do obejrzenia zapisu wideo z tego spotkania, który zamieszczamy poniżej.

Audytorium ECS wypełnione było po brzegi. Ponad tysiąc osób, dla których zabrakło miejsca w sali, mogły oglądać przebieg spotkania na kilku telebimach wewnątrz i wokół ECS. Telebimy relacjonowały też przebieg tych wydarzeń w kilku punktach miasta.

Publiczność w ECS - a audytorium i poza nim - żywiołowo reagowała na przebieg spotkania:  brawami i skandowaniem imion bohaterów rewolucji “Solidarności”. Atmosferę do zenitu doprowadził na koniec Władysław Frasyniuk, który ze sceny zaczął skandować hasło “MY WOLNI LUDZIE! MY WOLNI LUDZIE! MY WOLNI LUDZIE!

Po chwili Kwaśniewski żartobliwie wezwał na scenę Aleksandra Kwaśniewskiego.

- Chodź tu Kwas, za karę, że ja siedziałem w więzieniu, a ty się w tym czasie po angielsku uczyłeś, wykonasz ten okrzyk po angielsku.

- WE FREE PEOPLE! WE FREE PEOPLE! WE FREE PEOPLE! - skandował na “komendę” Frasyniuka prezydent Kwaśniewski.

Razem z nimi skandowała widownia, w audytorium i poza nim.

Sytuację skwitował Basil Kerski, dyrektor ECS: - Jestem przekonany, że tę energię nawet w Chinach czuć.

Nastrój był nie tylko podniosły, ale i radosny.

 

Lech Wałęsa otrzymał owacje na stojąco
Lech Wałęsa otrzymał owacje na stojąco
Jerzy Pinkas/www.gdansk.pl

 

Samo spotkanie w audytorium ECS zaczęło się od przemówienia Lecha Wałęsy, który otrzymał  owacje na stojąco.

Wałęsa apelował: - Żebyście zaczęli budować drugą szansę, jaką nam los dał. Na ruinach tamtego systemu zacząć budowę nowych rozwiązań na te czasy (...) Są pytania podstawowe, na które musimy znaleźć odpowiedzi. Teraz jest epoka którą nazywam epoką słowa. Nie mamy wyboru musimy się nawzajem przekonać, jak iść dalej w XXI wieku, zdając sobie sprawę, że to, co było w XX wieku, nie bardzo się nadaje na ten czas. Pierwsze pytanie do mojego pokolenia jaki fundament proponujemy pod Europę i późniejszą globalizację. (...) Jeśli chcecie naprawde budować to musicie sie przekonać i zbudować katalog wartości, które będziecie przestrzegać. Jedenaście albo dwanaście przykazań laickich.

Lech Wałęsa przekonywał też, że jeśli nie dojdzie do zbudowania nowego systemu wartości i lepszego podziału zamożności społeczeństwa między bogatych i biednych, to “czeka nas coś w rodzaju rewolucji październikowej”.

ZOBACZ ZAPIS WIDEO:

 

Po Wałęsie list od urzędującego prezydenta RP, Andrzeja Dudy, przeczytała Zofia Romaszewska. Treść była generalnie miła dla zebranych. Po wygłoszeniu treści listu, kilka głosów próbowało skandować “Andrzej Duda!”, ale sala nie podjęła tego wątku.

Chwilę później na mównicę wyszedł Aleksander Kwaśniewski, który od razu nawiązał do słów listu Andrzeja Dudy.

- Z mojego prezydenckiego doświadczenia wynika, że czasem listy prezydentów są bardzo pięknie napisane, ale trzeba jeszcze żeby prezydent list przeczytał i wdrożył w życie.

Sala odpowiedziała śmiechem i brawami.

Aleksander Kwaśniewski mówił o tym, że nowa Polska jest wspólnym dziełem opozycji i “komuchów”, którzy wykazali się nie tylko rozsądkiem w trudnej sytuacji, ale też - mimo wszystko - odwagą.

Znaczące przemówienie wygłosił prezydent Bronisław Komorowski, który wyznał, że nie był zwolennikiem okrągłego stołu, ale szczęśliwa sekwencja dalszych wydarzeń politycznych sprawiła, że Polska naprawdę wybiła się na niepodległość i demokrację - datą graniczną były wybory 4 czerwca 1989 r.

Głos zabrali też inni uczestnicy wydarzeń, które doprowadziły do upadku PRL i odrodzenia Polski.

Grażyna Staniszewska: - Nie możemy pozwolić sobie na emeryturę, musimy do końca pilnować wartości, pilnować solidarności, rozmawiać z przeciwnikami i nie tylko troszczyć się o własny kraj, ale o tę wspólnotę w której jesteśmy, o Unię Europejską.

Małgorzata Niezabitowska, rzeczniczka rządu Tadeusza Mazowieckiego: - Ważne żeby oceniając 30 lat widzieli punkt wyjścia. Tę grubą linię, bo Tadeusz Mazowiecki nie mówił o żadnej grubej kresce, ale o grubej linii. Mówił, że przeszłość odkreślamy gruba linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co zrobimy, by wydobyć Polskę ze stanu załamania. Jeden z działaczy komunistycznych powiedział gospodarka jest w stanie śmierci klinicznej, więc wolimy, żeby Solidarność była jej grabarzem. My się odnosimy do naszej pamięci, ale ta pamięć jest słaba. My nie uczymy naszej młodzieży jak było, nie uczymy nowoczesnego patriotyzmu. W takiej sytuacji łatwo ludźmi manipulować.

 

Wśród gości, na widowni, było wiele wybitnych postaci polskiego życia publicznego. Nz. Andrzej Rzepliński, profesor prawa, b. prezes Trybunału Konstytucyjnego
Wśród gości, na widowni, było wiele wybitnych postaci polskiego życia publicznego. Nz. Andrzej Rzepliński, profesor prawa, b. prezes Trybunału Konstytucyjnego
Jerzy Pinkas/www.gdansk.pl

 

Zbigniew Janas: - Udała nam się pierwsza w historii rewolucja negocjowana. Bo miała wszystkie cechy rewolucji, ale bez jednej: myśmy się nie wyrzynali.

Henryk Wujec: - Ciężko pracowaliśmy od 1976 roku (...) ten wysiłek doprowadził do powstania tej gigantycznej Solidarności. Jaki był nasz postulat? Główny wynalazek polski był taki, że wolne związki zawodowe rozsadzą od środka komunę. Oni na to broni nie znaleźli. (...) Jeszcze my doprowadzimy do tego że ten powiew wolności, który się narodził teraz - czujecie ten powiew? - doprowadzi do zwycięstwa.

Bogdan Lis: - Dla mnie 4 czerwca był granicą między światami, tym co odchodził i tym nowym. Jako młody człowiek pobiłem się z nauczycielem historii o Katyń, dostałem łomot, bo byłem słabszy. My nienawidziliśmy naszych przeciwników, ale byliśmy bezsilni. Jako młody chłopak widziałem na ulicach (w grudniu 1970) zabitych i rannych. Naszym założeniem było, że działamy bez przemocy, że nie prowadzimy ludzi na śmierć. W momencie, gdy przestaliśmy być bezsilni, to schowaliśmy tę naszą nienawiść głęboko do kieszeni i zaczęliśmy budować nową Polskę. Gdy władzę zdobył nasz przeciwnik, to nie próbował łamać zasad. To było wspólne dzieło, to była wspólna Polska.


CZYTAJ TAKŻE:

Proklamacja Deklaracji Wolności i Solidarności oraz odśpiewanie hymnu narodowego. TREŚĆ DEKLARACJI

30 lat demokracji w Polsce: duma, pamięć i nowy powiew wolności z Gdańska

 

TV

Dolne Miasto rozświetla już dzielnicowa choinka