W środę, 10 stycznia, odbyło się w MIIWŚ uroczyste otwarcie biblioteki. Po uroczystości portal gdansk.pl rozmawiał z dr hab. Grzegorzem Berendtem, zastępcą dyrektora MIIWŚ ds. naukowych. Pytaliśmy o plany wydawnicze i naukowe placówki na ten rok oraz o potencjalny skład nowej Rady Naukowej.
Sebastian Łupak: Jakie są plany wydawnicze MIIWŚ na 2018 rok?
Dr hab. Grzegorz Berendt, zastępca dyrektora MIIWŚ: - Mamy na ten rok zapowiedzianych w planie kilkanaście tytułów. W części są to projekty rozpoczęte jeszcze w minionym roku, które ze względu na zmiany kadrowe i niepewność budżetową, nie mogły zostać doprowadzone do końca i będą domykane w roku 2018. Kontynuacją jest np. praca prof. Andrzeja Gąsiorowskiego [prof. UG - red.] poświęcona Armii Ludowej. Jest to autor zewnętrzny, osoba znana, z ogromną wiedzą.
Natomiast autorskim przedsięwzięciem MIIWŚ, zrealizowanym przez naszych pracowników - Dymitra Panto i Wojciecha Łukaszuna - jest album dotyczący 22 miesięcy pierwszej okupcji sowieckiej wschodnich województw Rzeczypospolitej. Korzystając ze zbiorów fotografii, pozyskanych przez pracowników w ciągu minionych lat, przygotowali oni interesujący wybór ponad 100 zdjęć, opatrując ten wybór opisami. Mamy nadzieję, że ten tekst zostanie ukończony do końca pierwszego kwartału tego roku. Zainteresowanie polskich placówek konsularnych na Wschodzie powoduje, że równolegle z polską wersją będzie przygotowana wersja rosyjskojęzyczna.
Z rzeczy nowych: przygotujemy katalog wspaniałych zdjęć Henryka Poddębskiego. Wystawa czasowa tych fotografii w MIIWŚ będzie z końcem marca zdemontowana - nie chcielibyśmy, żeby tak unikalny materiał ikonograficzny znów wrócił do archiwum. Przypomnę, że to są zdjęcia wykonane podczas ćwiczeń Wojska Polskiego latem 1939, na krótko przed atakiem III Rzeszy i Związku Sowieckiego na Polskę.
Wyjaśnię jeszcze, że jest około 30 etapów w procesie wydawniczym, które prowadzą od złożenia deklaracji przez autora, że dzieło jest gotowe, do momentu, gdy to dzieło trafia do rąk czytelników. To między innymi konieczność wprowadzenia uwag recenzentów i wiele innych kwestii. Moje doświadczenie, związane z wydawaniem książek historycznych, wyniesione jeszcze z pracy w Instytucie Pamięci Narodowej, wskazuje, że osoby odpowiedzialne robią wszystko, aby plan został zrealizowany, ale 30 etapów powoduje, że nie zawsze ten plan może być osiągnięty.
Kto zasiada w kolegium redakcyjnym MIIWŚ?
- Mamy powołany Komitet Wydawniczy na terenie MIIWŚ. W jego skład wchodzą kierownik Działu Wydawniczego, profesor Tomasz Chinciński, wchodzę ja i wchodzi kierownik naszego oddziału na Westerplatte, pan Mariusz Wójtowicz Podhorski.
Przy MIIWŚ działało wcześniej Kolegium Programowe, w którym zasiadali m.in. Norman Davies, Timothy Snyder, Jerzy W. Borejsza, Włodzimierz Borodziej, Krzysztof Pomian, Tomasz Szarota i Anna Wolff-Powęska. Co się dzieje z tym ciałem doradczym MIIWŚ?
- W nowej strukturze będzie funkcjonowała Rada MIIWŚ, składająca się z kilkunastu osób. Przedstawicieli do niej delegują: Ministerstwo Kultury, dyrekcja MIIWŚ, ale też uprawnieni są przedstawiciele pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego. Taki katalog propozycji nazwisk został Ministerstwu Kultury przesłany przez dyrekcję MIIWŚ. Na inne gremia nie mamy wpływu. Lista została przedstawiona kilka miesięcy temu. Moment wydania decyzji przez ministra zależy tylko od niego.
Są na tej nowej liście takie nazwiska, jak Norman Davies czy Timothy Snyder?
- Tych, które Pan wymienia, my nie proponowaliśmy. Dyrekcja nie zaproponowała tych nazwisk z jednego powodu: dlatego, że dział międzynarodowy na wystawie głównej został już zrealizowany. To, na czym nam zależy, to wprowadzenie ewentualnych uzupełnień i korekt, czyli przygotowanie - w wolnej przestrzeni - wystawy poświęconej specyfice działań wojennych i specyfice polityki okupacyjnej niemieckiej i sowieckiej na terenie Polski. W związku z tym my proponowaliśmy osoby, które poświęciły swoją aktywność naukową właśnie tym aspektom. Przyjmujemy, że praca i wkład profesorów-historyków z zagranicy został już wykorzystany i znajduje odzwierciedlenie na funkcjonującej wystawie głównej. Rada jest wybierana na kilka lat, po czym, po upływie kadencji, następują ewentualne zmiany w jej składzie. Na tym etapie, który my teraz chcemy zrealizować, zdecydowaliśmy, żeby położyć nacisk na pomoc osób, które koncentrują się na historii Polski.
Możemy podać zaproponowane przez dyrekcję Muzeum nazwiska do Rady?
- Na przykład profesor Bogdan Musiał czy profesor Marek Chodakiewicz. Natomiast jest to sytuacja niezręczna dla mnie, bo padają nazwiska, których może Ministerstwo nie uwzględni, więc wolałbym się wstrzymać przed wymienianiem innych osób.
Czy książka prof. Pawła Machcewicz “Muzeum” jest w katalogu nowo otwartej Biblioteki MIIWŚ?
- Nie wiem! Zaraz sprawdzę... [Berendt konsultuje się z pracownikami biblioteki] Nie mamy jej. Ale ją zakupimy, bo dotyczy ona tego muzeum, opisuje proces powstawania tego muzeum, opisuje działania i sposób myślenia głównej postaci [Machcewicza - red.], która decydowała o funkcjonowaniu MIIWŚ w budowie i w pierwszych tygodniach po otwarciu wystawy. Dla mnie jest oczywiste, że ta książka powinna się tu znaleźć. Nie ma tu dla mnie absolutnie żadnej kwestii.
Musiał i Chodakiewicz - kim są potencjalni członkowie Rady MIIWŚ? Kim jest prof. Bogdan Musiał, proponowany przez kierownictwo MIIWŚ do nowej Rady? To polski historyk, który w latach latach 2010–2015 był zatrudniony na stanowisku profesora nadzwyczajnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jest ekspertem tygodnika “wSieci”, Telewizji Republika czy TVP Info. W Telewizji Republika, w programie "Wolne Głosy" Musiał mówił: "Cała polityka Angeli Merkel ma związek z atakami na Polskę. Nie ma w tradycji niemieckiej czegoś takiego, jak przyznanie się do winy. Jest za to zakłamanie i odwracanie pojęć". Z kolei w tygodniku “wSieci” pisał, że w polskiej nauce “konieczna jest wymiana kadr i jej odmłodzenie. Dopiero oni będą w stanie stawić czoła nachalnej niemieckiej propagandzie historycznej, która dzisiaj święci triumf w Polsce, na polskich uniwersytetach, w polskich szkołach oraz w niektórych mediach, np. w ,,Gazecie Wyborczej”. O prof. Włodzimierzu Borodzieju, profesorze Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego i byłym członku Kolegium Programowego MIIWŚ, Musiał napisał: “Wiele wskazuje na to, że Włodzimierz Borodziej zawdzięcza swoją pozycję zakulisowemu wsparciu różnych instytucji. W okresie PRL mogła to być SB. Jego ojciec Wiktor był funkcjonariuszem MSW w stopniu pułkownika, odpowiedzialnym za odcinek niemiecki”. Bogdan Musiał atakował też poprzednie władze MIIWŚ (w tygodniku “wSieci”), pisząc m.in: “Roztrwonienie setek milionów złotych przy budowie Muzeum II Wojny Światowej odpowiedzialni są były rząd PO oraz kierownictwo muzeum z Pawłem Machcewiczem na czele. Zamiast jednak przejąć odpowiedzialność, usiłuje ono przedstawić siebie jako ofiarę politycznej kampanii oraz wychwala koncepcję swojej wystawy. Podobnie zachowują się jego współpracownicy, przyjaciele i zwolennicy, jak Włodzimierz Borodziej”. Natomiast prof. Marek Chodakiewicz to mieszkający w USA autor książki “Po zagładzie”, o losie Żydów w Polsce po wojnie (wyd. IPN). Były dyrektor MIIWŚ prof. Paweł Machcewicz recenzował tę książkę w 2008 roku na łamach “Gazety Wyborczej”. Machcewicz pisał, że to "książka jednostronna, pełna błędów i manipulacji". Jedna z głównych tez „Po Zagładzie” głosi, że po wojnie Polacy byli dużo częściej ofiarami Żydów niż Żydzi Polaków. Z wyliczeń Chodakiewicza wynika, że „osoby pochodzenia żydowskiego w ramach samoobrony lub z zemsty, działając niezależnie lub we współpracy ze stalinistami, doniosły, napadły i obrabowały przynajmniej 7000 Polaków, niektórych z nich zabijając”. Z drugiej strony liczba żydowskich ofiar w latach 1944-47 miała wynieść, zdaniem Chodakiewicza, od 400 do 700. W książce Chodakiewicza nie ma jednak opisów pogromów w Rzeszowie, Krakowie i Kielcach. Jan T. Gross, autor “Sąsiadów” powiedział o Chodakiewiczu: “Nie mam żadnych wątpliwości, że jest antysemitą”. W 2014 roku Chodakiewicz krzyczał na wiecu Ruchu Narodowego: “Chcemy Polski katolickiej, a nie bolszewickiej i gejowskiej!”. Berniego Sandersa, demokratycznego kandydata na prezydenta w ostatnich wyborach w USA, Chodakiewicz nazwał “żydowskim bolszewikiem”. Bronił prawicowego amerykańskiego dziennikarza, który Anne Applebaum określił mianem "przedstawicielki polsko, żydowsko, amerykańskiej elity". W "Tygodniku Solidarność" i "Frondzie" Chodakiewicz pisał:"Europie zagraża podbój przez islam. Natura nie znosi nihilistycznej próżni, którą promuje Bruksela i jej zwolennicy spod znaku multi-kulti, marksizmu-lesbianizmu, cywilizacji śmierci i dyktatury przyjemności. Na szczęście w Polsce jest alternatywa: narodowa solidarność, tradycja i wolność". |