• Start
  • Wiadomości
  • Likwidacja gimnazjów: pytania, na które nikt nie zna (jeszcze) odpowiedzi

Likwidacja gimnazjów: pytania, na które nikt nie zna (jeszcze) odpowiedzi

Po tym, jak 27 czerwca 2016 r. Ministerstwo Edukacji zapowiedziało likwidację gimnazjów, w szkołach zapanował niepokój o przyszłość. Pytanie “Co z nami będzie?” padło zapewne również w każdym gdańskim gimnazjum. O nastrojach panujących wśród pracowników i fatalnym pomyśle ogłaszania wielkich zmian w edukacji w pierwszych dniach wakacji mówią dyrektorzy gdańskich gimnazjów.
28.06.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Iwona Klein, dyrektorka ZKPiG nr 33 w Gdańsku: - Nie przypuszczałam, że zmiany w systemie edukacji pójdą w tę stronę.

W miniony piątek gimnazjaliści na dwa miesiące pożegnali się ze swoimi szkołami. Obecnie w gdańskich gimnazjach trwa rekrutacja, a nauczyciele spotykają się na radach pedagogicznych podsumowujących osiągnięcia mijającego roku szkolnego - jednym słowem coraz bliżej zasłużonych urlopów. Wiadomość o planach likwidacji gimnazjów spadła więc na nich, jak grom z jasnego nieba.

O informację na temat reakcji nauczycieli i pozostałych pracowników placówek na wieści z ministerstwa oraz o komentarz do całej sytuacji poprosiliśmy dyrektorki dwóch gdańskich gimnazjów samorządowych. 


Iwona Klein - dyrektorka Zespołu Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego nr 33 na Przymorzu (wbrew nazwie zespołu, w jego skład wchodzą same szkoły gimnazjalne: Gimnazjum nr 21, Gimnazjum nr 45 dla Dorosłych, Gimnazjum Przysposabiające do Pracy oraz Szkoła Mistrzostwa Sportowego nr 3).

- Na wszystkich padł blady strach, pojawiły się silne nerwy i emocje. Załoga zastanawia się, co teraz będzie. Jesteśmy szkołą, która funkcjonuje tylko na poziomie gimnazjalnym. Czy będzie likwidacja, czy przekształcenie w szkołę wcześniejszego etapu? A może wyższego? Staram się nasze grono uspokoić, wytłumaczyć, że musimy się rozsądnie przygotować do zmian.

Od kilkunastu lat funkcjonujemy jako gimnazjum, oczywiste jest więc, że nauczyciele sięgali po takie formy doskonalenia zawodowego, które są najistotniejsze na tym etapie kształcenia. Całe grono ma wysokie kompetencje jeśli chodzi o pomoc psychologiczno-pedagogiczną dla ucznia - taka jest po prostu potrzeba na tym etapie edukacyjnym. Gdybyśmy mieli zostać przekwalifikowani na szkołę podstawową albo na liceum, każdy będzie musiał przewartościować swoją dotychczasową pracę. Potrzeby ucznia i odpowiedź na nie są dla nauczycieli najważniejsze.

Myślę, że ogólnie rzecz biorąc bliżej nam raczej do szkoły średniej, ponieważ trzeci (czyli gimnazjalny - red.) i czwarty etap edukacji ma wspólną podstawę programową. Kiedy pracujemy z młodzieżą zawsze patrzymy perspektywicznie - jak będzie wyglądała dalsza realizacja podstawy w liceum.

Nie przypuszczałam, że zmiany w systemie edukacji pójdą w tę stronę. Wydawało mi się, że raczej w kierunku połączenia gimnazjum z liceum, stworzenia “bloku gimnazjalno - licealnego”. Trudno tak na gorąco powiedzieć, co dalej - przedmioty pozostaną te same, przecież uczniowie ciągle będą. Wszystko zależy od decyzji miasta, w którą stronę pójdą zmiany.

Jeśli placówka zostanie sensu stricte zlikwidowana, a jej siedziba zamknięta, bo dzieci rozejdą się po szkołach podstawowych i liceach, to zwłaszcza nauczycieli, którzy mają niepełny wymiar godzin, a przede wszystkim administrację i obsługę czekają zwolnienia. Nauczyciele będą musieli sobie znaleźć miejsce w tych innych szkołach. Podobnie dyrektorzy, będziemy musieli sobie jakoś poradzić w innych placówkach.

Każda zmiana niesie za sobą obawy. Przede wszystkim nasi przełożeni powinni przyjrzeć się mapie sieci szkół w Gdańsku i przeanalizować dokładnie obecną liczbę oddziałów (klas - red.) w poszczególnych placówkach i mądrze to wszystko podzielić. Wiem na przykład, że obie szkoły podstawowe położone najbliżej naszego zespołu są mocno obciążone - nie wiem, czy byłyby w stanie przyjąć tak z marszu kolejne dwa roczniki uczniów. Najważniejszy jest przecież komfort dzieci.

W moim zespole działa jeszcze specyficzna placówka - szkoła mistrzostwa sportowego, która obecnie nie może funkcjonować na poziomie szkoły podstawowej. Co z nią będzie?
 

Małgorzata Perzyna, dyrektorka Gimnazjum nr 2 w Gdańsku: - Zostaliśmy rzuceni w otchłań, która nie wiadomo dokąd prowadzi.

Małgorzata Perzyna - dyrektorka Gimnazjum nr 2 na Siedlcach

- Informacja z Ministerstwa Edukacji sprawiła, że jesteśmy mocno zaniepokojeni tym, co przed nami. Musi minąć sporo czasu zanim zapadną decyzje w tej sprawie ze strony miasta, który jest organem prowadzącym.

Jakie będą pomysły na nasze gimnazjum, tego nie wiemy. I to jest ten wielki znak zapytania, który powoduje, że ludzie od wczoraj są mocno niespokojni. Odbyłam dziś odprawę ze wszystkimi pracownikami. Pewne rzeczy musiałam uspokoić, wytłumaczyć. Czuję się mocno odpowiedzialna za załogę, która nie wiadomo w jakim miejscu za chwilę będzie. Jest to dla mnie podwójne obciążenie psychiczne, ale dyrektor musi umieć sobie z nim radzić. Każda zmiana, z chwilą gdy nie idą za nią szczegółowe informacje powoduje, że ludzie są niespokojni.

Myślę, że mamy dużo dokonań, które pozwolą nam zostać w sieci szkół, że nie będziemy przeznaczeni do wygaszenia czy zamknięcia. Sądzę też, że moi nauczyciele są przygotowani do pracy na każdym etapie edukacji, oczywiście jest sprawa mentalnych predyspozycji do pracy w szkole podstawowej czy w liceum. Mam pracowników, którzy wcześniej uczyli w szkole ponadgimnazjalnej i w związku z tym dla nich powrót w tą stronę będzie łatwiejszy.

Pojawienie się informacji o likwidacji gimnazjów u progu wakacji, kiedy wiadomo, że organ prowadzący musi mieć czas na podjęcie pewnych decyzji, nie służy odpoczynkowi. Nikt, kto ma ważne rzeczy do wdrożenia nie powinien zostawiać ludzi w takim okresie z głowami pełnymi pytań, na które póki co nie znajdą odpowiedzi. To nie w porządku, ponieważ atmosfera i nastawienie jest kluczem do osiągania sukcesu. Dzięki pozytywnemu nastawieniu do zmian można przenosić góry, ale tylko wtedy gdy mamy poczucie bezpieczeństwa. A dzisiaj zostaliśmy rzuceni w otchłań, która nie wiadomo dokąd prowadzi.

Swoją drogą - wyrazy współczucia i szacunek dla wszystkich tych, którzy będą teraz podejmować decyzje: dla włodarzy miast, gmin i powiatów. Enigmatyczne zarysy zmian powodują, że stworzenie nowego systemu jest dla nich olbrzymim wyzwaniem. A przecież decyzja musi być dobrze przemyślana, bo dotyka bezpośrednio ludzi, a to nasz kapitał w każdym działaniu. A ludzie w moim zespole są naprawdę mocno zaangażowani w pracę i ten niepokój w oczach, który u nich obserwuję bardzo mnie martwi. Boję się, że niektórzy mogą to okupić zdrowiem...

Jak ja sobie wyobrażam zmiany? Jestem trybikiem w systemie, w związku z tym jeśli moi przełożeni wskażą mi zadanie do wykonania, po prostu je wykonam. Może w połowie sierpnia czegoś się już dowiemy?

Zastanawia mnie jedno - jak można opracować założenia programowe na dwunastoletni cykl kształcenia w jeden rok? Nie można przecież przyjąć, że opracowania wymaga wyłącznie zakres podstawy programowej dla rocznika klasy pierwszych czy przyszłych siódmych. Jeśli mówimy o systemowym rozwiązaniu, w całym zakresie powstać muszą podstawy programowe kształcenia.

I kolejne pytanie: jak w procesie rekrutacyjnym zachowywać się będą rodzice? Dla nich to też jest olbrzymia niewiadoma - dokąd trafią ich dzieci? Będą przecież zamykały obecny proces edukacyjny. Jak z rękawa można sypać pytaniami, ale nikt mi teraz nie udzieli odpowiedzi.

Fantastycznie byłoby, gdyby wróciła poprzedniczka Gimnazjum nr 2 - Szkoła Podstawowa nr 68, ale trzeba też pamiętać o jednym, prozaicznym problemie - wyposażenie gimnazjów przygotowane jest “na miarę” nastolatków, dla dzieci najmłodszych się nie nadaje.


Czytaj także:

Wojciech Książek: - Polska edukacja nie zasługuje na tak radykalne zmiany

Piotr Kowalczuk: - PiS chce wymienić 40 tysięcy dyrektorów

Katarzyna Hall: - To powrót do PRL. Co chcemy osiągnąć?

Rząd likwiduje gimnazja. Część osób w Gdańsku straci pracę



TV

Na Srebrnej posadzono mikrolas