W porównaniu z poprzednim spotkaniem biało-zielonych z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza, trener Piotr Nowak zdecydował się dokonać kilku roszad w wyjściowym składzie Lechii. Największe zmiany dotknęły linię defensywną: do bramki powrócił Vanja Milinković-Savić, po raz drugi w tym sezonie Lotto Ekstraklasy od pierwszych minut zagrał Grzegorz Wojtkowiak, a po raz pierwszy w barwach gdańskiego zespołu wystąpili dwaj nowi zawodnicy Lechii - Simeon Sławczew oraz Joao Nunes. Szkoleniowiec zmienił ustawienie na 4-3-3.
- Zmiana ustawienia to efekt naszego poprzedniego meczu, który tutaj rozegraliśmy i chcieliśmy wyeliminować skrzydła Cracovii. Poza tym Wolski i Krasić mieli więcej zadań defensywnych. Nasz system wyjściowy 3-5-2 jest na tyle elastyczny, że łatwo można przejść z niego w drugi i to zdało egzamin - tłumaczył już po spotkaniu Nowak.
Spotkanie od pierwszego gwizdka arbitra obfitowało w groźne akcje pod jedną, bądź drugą bramką. Pierwsi bliscy strzelenia bramki byli podopieczni Jacka Zielińskiego. Po składnej akcji Deleu i Marcina Budzińskiego w 11. minucie ten drugi mógł dać Cracovii prowadzenie, jednak piłka po jego strzale odbiła się od słupka. Z kolei chwilę później na bramkę Pasów uderzał Milos Krasić, ale jego strzał obronił Grzegorz Sandomierski.
Od tego momentu inicjatywę w pierwszej połowie przejęli Lechiści, czego owocem była główka Grzegorza Kuświka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Rafała Wolskiego z 16. minuty. Tym razem górą był jeszcze Sandomierski, który zdołał przenieść futbolówkę nad poprzeczkę, ale już dwie minuty później musiał wyciągać ją z siatki. Po pięknym dryblingu bardzo aktywnego Wolskiego i dośrodkowaniu w pole karne bliski oddania strzału był Flavio Paixao. Portugalczyk nie trafił w piłkę, dzięki czemu dotarła ona do niepilnowanego Marco Paixao, który posłał ją pod poprzeczkę krakowskiej bramki, dając Lechii prowadzenie.
Ten sam piłkarz mógł zresztą w 35. minucie podwyższyć wynik na 2:0, kiedy znalazł się z piłką tuż przed bramką gospodarzy po dokładnym podaniu Sławczewa. Napastnik Lechii strzelił jednak wprost w golkipera Cracovii.
Piłkarze "Pasów" po stracie gola próbowali doprowadzić do wyrównania, ale skończyło się tylko na niecelnej próbie Marcina Budzińskiego i strzale w słupek Miroslava Covila, który zresztą był na spalonym.
W drugiej części spotkania gdańszczanie umiejętnie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku, utrzymując gospodarzy z dala od własnego pola karnego. Od czasu do czasu sami zaś groźnie zaatakowali, jak chociażby w 62. minucie, kiedy po kombinacyjnej akcji między Wolskim, braćmi Paixao i Sławczewem, ten ostatni uderzył z dystansu. Choć strzał był mocny, to jednak Sandomierski zdołał sobie z nim poradzić.
Więcej dogodnych sytuacji w ofensywie Lechia sobie w piątkowy wieczór nie stworzyła, jednak zrekompensowała to świetnie zorganizowaną defensywą, która zapewniła im trzy punkty.
- W drugiej połowie chcieliśmy zawężyć pole gry Cracovii, bo w pierwszej połowie miała czasem za dużo miejsca i wychodziła z groźnymi akcjami. Trochę podświadomie się cofnęliśmy by wciagnąć na własną połowę i potem móc szybko przejść do ataku. Gdybyśmy dołożyli trochę więcej dokładności, to być może strzelilibyśmy drugą bramkę, bo okazje ku temu sobie stworzyliśmy - mówił trener Lechii. - Vanja bronił bardzo pewnie, Marco strzelił piękną bramkę. Pracujemy dalej, bo możemy jeszcze poprawić grę w ofensywie. W defensywie wzmocnienia, jaki poczyniliśmy się sprawdziły. Jestem bardzo zadowolony z postawy debiutantów.
Dla Lechistów była to pierwsza ligowa wygrana na stadionie przy ul. Kałuży w Krakowie od 1961 roku.
Cracovia - Lechia Gdańsk 0:1 (0:1)
Bramka: M. Paixao (18.)
Żółte kartki: Maloca, Haraslin, F. Paixao, Janicki
Cracovia: Sandomierski - Deleu, Wołąkiewicz (26. Malarczyk), Polcak, Brzyski (70. Piątek) - Wójcicki, Dąbrowski, Covilo, Budziński, Szczepaniak - Jendrisek (46. Wdowiak)
Lechia: Milinković-Savić - Wojtkowiak, Nunes, Maloca, Wawrzyniak (73. Janicki) - Krasić, Sławczew, Wolski (70. Chrapek) - F. Paixao, Kuświk (23. Haraslin), M. Paixao
www.lechia.pl