Szybki początek
Gdańszczanie walczą o awans do ekstraklasy. By o tym myśleć realnie, jesienną rundę rozgrywek muszą zakończyć w czubie Fortuna 1. Ligi. Czyli muszą wygrywać. Taki cel był także w niedzielę, 3 grudnia.
Minęło ledwie sześćdziesiąt kilka sekund meczu Lechii z Miedzią a było bardzo gorąco pod bramką Biało-Zielonych. Po świetnej akcji Damian Michalik uderzył na bramkę, Bohdan Sarnawski odbił piłkę przed siebie, dopadł do niej Emmanuel Agbor, naciskany przez gdańskich obrońców strzelił wprost w leżącego jeszcze na murawie Sarnawskiego.
Już pierwsza akcja pokazała, że mecz piątego z czwartym (takie miejsca zajmowały Lechia i Miedź w tabeli) zespołem pierwszej ligi będzie emocjonujący. I tak było w rzeczywistości.
W 12. minucie swoją szansę mieli gdańszczanie. Mena wycofał się z pola karnego, podał na 18 metr do Iwana Żelizki, który uderzył mocno. Interweniujący Jakub Mądrzyk wypuścił piłkę z rąk, próbował dobić Maksym Chłań, ale blokowany przez obrońcę gości, przestrzelił.
Tomasz Neugebauer strzela na 1:0
Niedługo później Tomasz Neugebauer znakomicie z lewej nogi, ale równie świetnie bronił Mądrzyk.
Bliski gola był Chłań w 29. minucie. Z prawej strony dogrywał Mena, cztery metry od linii bramkowej piłkę uderzył właśnie ukraiński skrzydłowy. Ta poszybowała w górę, odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole.
Gdańszczanie grali coraz lepiej, mieli kilka dobrych akcji. W końcu swoją przewagę udokumentowali golem.
Mena wgrał w pole karne do wychodzącego na pozycję Rifeta Kapicia, ten w środek pola karnego, do Neugebauera, który z woleja wpakował piłkę do siatki. Od 41. minuty 1:0 dla Lechii.
Piłkarze Miedzi z lekką przewagą
Po zmianie stron więcej z gry mieli goście. Kilka razy groźnie atakowali, na szczęście defensorzy Lechii nie dali się zaskoczyć. W końcu - w 60. minucie - kontra Biało-Zielonych zastopowana przez Rubena Hoogenhouta, który wślizgiem wybił piłkę sprzed nogi Meny.
Około 20 minut przed końcowym gwizdkiem nad stadionem w Gdańsku zaczął padać śnieg. Na szczęście nie na tyle, by wpłynąć negatywnie na poczynania zawodników na boisku.
Chłań wgrywał z lewej strony, Łukasz Zjawiński piętką tuż obok słupka. To mogła być bramka kolejki.
Po rzucie rożnym Szymon Zalewski główkował na bramkę Lechii, na posterunku był Sarnawski.
W 86. minucie Miłosz Kałahur ruszył z akcją, piłkę przejął Kapić, który niestety zwlekał z podaniem do wbiegającego w pole karne Zjawińskiego. Skończyło się na stracie. Szkoda, bo była szansa na przypieczętowanie zwycięstwa. Kropki nad „i” nie postawił też Louis D'Arrigo, który w 90. minucie strzelił zbyt słabo, by zaskoczyć Mądrzyka.
Dominik Piła strzelił na 2:0
Sędzia Krzysztof Jakubik doliczył aż siedem minut. W szóstej minucie piłkę w polu karnym od Jakuba Sypka otrzymał Dominik Piła, uderzył prawą nogą. Piłka odbiła się od słupka i wpadała do bramki. 2:0.
Lechia awansowała na trzecie miejsce w tabeli, do lidera Arki Gdynia traci cztery punkty.
Do końca roku kalendarzowego pozostaną do rozegrania jeszcze dwa mecze ligowe: w Gdańsku z Chrobrym Głogów (w sobotę, 9 grudnia) i na wyjeździe z Motorem Lublin (w sobotę, 16 grudnia). Również w nich - podobnie jak teraz, z Miedzią Legnica - z powodu problemów zdrowotnych nie zagrają dwaj zawodnicy podstawowego składu: kapitan drużyny Luis Fernandez i Conrado. Obaj powinni być dla Lechii dużym wzmocnieniem w rundzie wiosennej.
Lechia Gdańsk - Miedź Legnica 2:0 (1:0)
Bramki:
1:0 - Tomasz Neugebauer 41'
2:0 - Dominik Piła 90+6'
Żółte kartki: Kapić, Mena (Lechia)
Lechia: Bohdan Sarnawśkyj - Dawid Bugaj, Andrei Chindris, Elias Olsson, Miłosz Kałahur - Iwan Żelizko, Tomasz Neugebauer (78' Louis D'Arrigo) - Camilo Mena (90+2' Dominik Piła), Rifet Kapić, Maksym Chłań (78' Jakub Sypek) - Tomas Bobcek (73' Łukasz Zjawiński)
Miedź: Jakub Mądrzyk - Michael Kostka, Nemanja Mijusković, Ruben Hoogenhout, Florian Hartherz (78' Jurich Carolina) - Damian Michalik (78' Szymon Zalewski), Damian Tront (67' Krzysztof Drzazga), Tarsi Aguado, Emmanuel Agbor (62' Bartosz Guzdek) - Kamil Drygas, Marcel Mansfeld (78' Daniel Stanclik)