
Idzie zupełnie nie tak
Co jest nie tak z tymi chłopakami? Niecelne podania, błędy taktyczne, które po prostu profesjonalnym piłkarzom nie przystoją.
Ile można oglądać rajdów skrzydłowego Camilo Meny, jeśli się wie, że nic z tego nie wyniknie?
Albo popisowy numer Lechii: prowadzą kontratak, są w przewadze 3 do 2 - na bank któryś z gdańszczan zaraz niecelnie poda na skrzydło albo przetrzyma piłkę, tak by obrona rywali zdążyła wrócić na swoje miejsce. Wówczas zaczyna się kolejny akt dramatu, rozgrywanie piłki wpoprzek boiska. Też nic z tego nie wyniknie, bo do ataku pozycyjnego trzeba mieć porządnych zawodników - a tych w Lechii jak na lekarstwo.
Kunszt Bobceka, potem prezent
Gra toczyła się na mokrym boisku, w deszczu - była więc dość szybka, zawodnicy często ślizgali się po murawie, co dawało czasem zabawne widowisko. Gol dla Lechii na 1:0 ożywił nadzieje.
- W 20. minucie Mena najwyraźniej doznał jakiegoś olśnienia, bo znakomicie zagrał z głębi pola do Bobceka, rozpędzającego się w kierunku bramki Radomiaka. Nie było spalonego, obrońca nie zdołał przechwycić półgórnego podania. Bobcek uprzedził wybiegającego przed pole karne bramkarza, zwodem w prawo pobiegł z piłką w kierunku bliższego, prawego słupka. Tam próbowało gdańszczanina zablokowac dwóch obrońców, ale Bobcek jednego z nich położył zwodem na murawie i strzelił z ostrego kąta do siatki - tak, że drugi obrońca nie był w stanie zablokowac piłki.
- Żenująca strata prowadzenia w 36. minucie. Radomiak wykonał rzut rożny z prawej strony boiska. Piłka była bita górą - prosto na głowę zawodnika gospodarzy, Burcha. Nie mogło być inaczej, skoro obrona Lechii rozbiegła się we wszystkie możliwe strony, zostawiając piłkarza Radomiaka zupełnie bez krycia. Po prostu miał przyłożyć głowę do nadlatującej piłki, zrobił to skutecznie. Bramka łatwiejsza, niż z karnego - strzał z kilku metrów, bramkarz zupełnie bez szans.
- W 72. minucie było “po zawodach”. Ładne płaskie podanie z głębi pola, pomiędzy obrońców Lechii, którzy nie zdołali powstrzymać wbiegającego w pole karne Capity. Napastnik Redomiaka strzelił płasko i mocno, tuż przy krótkim lewym słupku. Piłka wpadła do siatki mimo rozpaczliwej interwencji Sarnavskiego.
Lechia nie była w stanie wyrównać - w całym meczu oddała tylko jeden celny strzał.
Do końca sezonu zostało dziewięć meczów. Lechia jest pzredostatnia w tabeli. Rokowania nie mogą być dobre, skoro gdańszczanie przegrali właśnie czwarty mecz z rzędu, a kolejni rywale będą mocniejsi od Radomiaka.
RADOMIAK RADOM - LECHIA GDAŃSK 2:1 (1:1)
25. kolejka Ekstraklasy w sezonie 2024/2025
piątek, 14 marca, godz. 18
Stadion im. Braci Czachorów w Radomiu
- 0:1 Tomas Bobcek 20'
- 1:1 Marco Burch 36'
- 2:1 Capita 72'
Żółte kartki: Wolski, Paulo Henrique, Kaput, Bruno Jordao, Agouzoul, Donis (Radomiak) oraz Mena, Pllana, Kapić (Lechia).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 8421
RADOMIAK: Maciej Kikolski - Jan Grzesik, Marco Burch, Steve Kingue, Saad Agouzoul, Paulo Henrique - Abdoul Tapsoba (67' Capita), Bruno Jordao (67' Francisco Ramos), Michał Kaput (81' Roberto Alves), Rafał Wolski (81' Christos Donis) - Renat Dadasov (86' Pedro Perotti).
LECHIA: Bohdan Sarnawski - Dominik Piła, Loup-Diwan Gueho, Buhar Pllana, Tomasz Wójtowicz - Camilo Mena, Tomasz Neugebauer (83' Louis D'Arrigo), Rifet Kapić, Bohdan Wjunnyk (46' Anton Carenko), Maksym Chłań (85' Michał Głogowski) - Tomas Bobcek.