• Start
  • Wiadomości
  • Lechia gubi zwycięstwo. Było 3:0, ale Zagłębie Lubin doprowadziło do remisu

Lechia gubi zwycięstwo. Było 3:0, ale Zagłębie Lubin doprowadziło do remisu

Lechia zremisowała w Gdańsku z Zagłębiem Lubin 3:3 i trzeba powiedzieć, że był to dziwny mecz. Najpierw koncertowa gra biało-zielonych i pewne prowadzenie 3:0 do przerwy. W drugiej połowie role zupełnie się odwróciły. Co ta Lechia wyprawia?
22.09.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
To powinien być wspaniały wieczór Artura Sobiecha - klasyczny hat-trick nie zdarza się często. Niestety w drugiej połowie Lechia w kompletnie zaskakujący sposób zawiodła i Sobiech, podobnie jak reszta drużyny, schodził z boiska ze spuszczoną głową
To powinien być wspaniały wieczór Artura Sobiecha (po lewej) - klasyczny hat-trick nie zdarza się często. Niestety w drugiej połowie Lechia w kompletnie zaskakujący sposób zawiodła i Sobiech, podobnie jak reszta drużyny, schodził z boiska ze spuszczoną głową
Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

Mecz tym bardziej ważny, że grała druga drużyna Ekstraklasy (Lechia) z piątą. Obie dzieliła w ligowej tabeli różnica dwóch punktów. Gdyby Lechia wygrała, zostałaby samodzielnym liderem. Gdyby wygrało Zagłębie, wyprzedziłoby biało-zielonych. Remis ma oczywiście swoje znaczenie, ale obie drużyny wyszły na boisko zdeterminowane, by zwyciężyć. I główne pytanie po tej grze brzmi: co się stało, że Lechia wypuściła z rąk pewną wygraną?

Artur Sobiech - nowy napastnik Lechii - po ostatnim gwizdku sędziego schodził z murawy z nietęgą miną, kręcąc z niedowierzaniem głową. W pierwszej połowie strzelił klasycznego hat-tricka i Lechia szła do szatni, na przerwę, prowadząc 3:0. Osiągnięcie Sobiecha było tym większe, że zdobył te bramki grając przeciwko trzem środkowym obrońcom Zagłębia. Ubiegł ich, przechytrzył. Bezbłędnie wykorzystał swoje okazje, które były możliwe dzięki znakomitej grze skrzydłowych Lechii.

Biało-zieloni panowali na boisku. Komentator stacji telewizyjnej Canal+: “Piłkarze Zagłębia marzą o tym, żeby sędzia zagwizdał na przerwę”.

W końcu rozległ się gwizdek.

Biało-zieloni poczuli się zbyt pewni siebie? A może trener Piotr Stokowiec popełnił błąd, nie zmieniając ustawienia drużyny? Nie poprawia się przecież tego, co dobrze funkcjonuje. Tymczasem szkoleniowiec Zagłębia, Mariusz Lewandowski, w przerwie zareagował na dramatyczną sytuację swojego zespołu: zmienił ustawienie obrony, zdjął z boiska tych, którzy nie mieli swojego dnia. Dwaj piłkarze wprowadzeni przez Lewandowskiego na drugą połowę zdobyli gole.

Już po przerwie, w 50. minucie Artur Sobiech miał szansę strzelić czwartą bramkę. Moment zwrotny meczu? Tak. Gdyby się udało -  byłoby 4:0 i Zagłębie straciłoby ochotę do dalszej gry. Piłka spadała z wysoka. Sobiech wyskoczył w górę wyżej niż obrońcy drużyny przeciwnej i uderzył głową. Futbolówka odbiła się od poprzeczki, wyszła na aut bramkowy.

A potem… kontratak Zagłębia i 3:1. Lechia nie bardzo tym się przejęła, próbowała dalej grać “swoje”. Zamiast tego była "głupia ręka" Błażeja Augustyna i rzut karny dla Lubina. 3:2.

To był ostatni moment, by zmienić sposób gry Lechii i po prostu skupić się na obronie wyniku. Nic takiego się nie stało. Zagłębie zdobyło gola w zamieszaniu podbramkowym już w doliczonym czasie gry. Potem była jeszcze jedna sytuacja, która o mało nie skończyła się zwycięską bramką dla gości.

Najpierw wyraźnie przegrany mecz w Krakowie, teraz remis zamiast pewnej wygranej z Zagłębiem Lubin. Co wymyśli trener Piotr Stokowiec, by podnieść Lechię?
Najpierw wyraźnie przegrany mecz w Krakowie, teraz remis zamiast pewnej wygranej z Zagłębiem Lubin. Co wymyśli trener Piotr Stokowiec, by podnieść Lechię?
Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

TAK PADAŁY BRAMKI:

  • 1:0 - w ósmej minucie Flavio Paixao znalazł się z piłką przy prawej liniii pola karnego Zagłębia. Zwodem w lewo położył obrońcę i miękko dośrodkował tuż przed bramkę. Piłka była uderzona precyzyjnie, tak, że bramkarz Zagłębia nie był w stanie do niej dopaść. Nogę dostawił Sobiech i dał Lechii prowadzenie.
  • 2:0 - piękny rajd lewym skrzydłem w wykonaniu Lukasa Haraslina w piętnastej minucie. Nie było łatwo, bo obrońcy Zagłębia próbowali do tego nie dopuścić. Haraslin pobiegł z piłką wzdłuż linii końcowej boiska i precyzyjnie zagrał na nogę znajdującego się tuż przed bramka Sobiecha. Gol dla Lechii po koncertowej akcji.
  • 3:0 - w pięknym stylu przypomniał się piłkarskiej Polsce Rafał Wolski, który wraca do gry po wielomiesięcznej kontuzji. Dopadł do piłki przy lewym boku pola karnego. Bramkarz wybiegł w pole, by uniemożliwić pomocnikowi Lechii strzał. Wolski obrócił się z piłką i wrzucił ją lobem w okolice przeciwległego słupka. Tam głową strzelał z bliska Jarosław Kubicki, ale futbolówka odbiła się od ręki jednego z obrońców Zagłębia. Niewiele brakowało, by wybił ją daleko w pole inny z piłkarzy gości ale zza jego pleców niespodziewanie wybiegł Sobiech i wbił piłkę kolanem do bramki.
  • 3:1 - Filip Starzyński pognał prawą stroną w pole karne, oszukał obrońców Lechii i sprytnie zgrał piłkę na środek pola karnego w okolice “wapna”. Prosto pod nogi nadbiegającego Damjana Bohara. Ten huknął i futbolówka zatrzepotała w siatce biało-zielonych. Była 61. minuta.
  • 3:2 - znowu akcja Zagłębia prawą stroną. Obrońca Lechii jest tam, w polu karnym, próbuje zatrzymać ten atak. Wie, że zaraz będzie dośrodkowanie, trzyma nawet ręce splecione za plecami, by nie było “głupiego” karnego. Zawodnik Zagłębia składa się do uderzenia piłki w pole karne gdańszczan i w tym momencie… Augustyn rozłącza ręce, następnie unosi prawą nogę tak, by utrudnić dośrodkowanie i jednocześnie prawą ręką układa nad udem - i właśnie w to miejsce trafia futbolówka. Sędzia nie od razu to zauważył. Skorzystał z VAR-u, by się upewnić. Była ręka, ewidentna. Karny. Starzyński z 11 metrów nie dał szans bramkarzowi gdańszczan, Dusanowi Kuciakowi.
  • 3:3 - jest już pierwsza minuta doliczonego czasu gry. Zagłębie dominuje na boisku, zdecydowanie atakuje. Rzut rożny, zamieszanie w polu karnym. Piłkę uderza nogą Jakub Mares i drużyna Zagłębia może cieszyć się z remisu.

Co dalej z tą Lechią? Niepokoić musi łatwość, z jaką gdańszczanie stracili bramki w dwóch ostatnich meczach. W sumie osiem. O ile porażkę z Wisłą Kraków (5:3) przed tygodniem można było sobie wytłumaczyć grą na wyjeździe, pechem i bardzo dobrą dyspozycją przeciwnika, to bramki i punkty zgubione w meczu z Zagłębiem - już nie. Wygląda to trochę tak, jakby Lechia - która przez siedem pierwszych kolejek ligowych imponowała dyscypliną taktyczną i skutecznością w obronie - zaczęła wchodzić w jakiś kryzys. 

Czy tak jest rzeczywiście? Odpowiedź poznamy wkrótce, bo już we wtorek wieczorem, 25 września. Lechia będzie znowu grała w Krakowie z Wisłą, w 1/32 Pucharu Polski. Będzie to bardzo trudny mecz, swoisty rewanż za niedawne 5:3 dla Wisły. 

Kolejny mecz ligowy czeka Lechię w piątek, 28 września - wyjazdowy, z Wisłą Płock.

LECHIA GDAŃSK - ZAGŁĘBIE LUBIN 3:3

  • 22 września 2018 r, na Stadionie Energa Gdańsk
  • sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork)
  • bramki: 8’ Sobiech, 15’ Sobiech, 25’ Sobiech, 61’ Bohar, 71’ Starzyński, 90+1 Mares
  • żółte kartki: 39’ Lewandowski, 62’ Nalepa (Lechia); 50’ Matuszczyk, 59’ Pakulski, 82’ Balić (Zagłębie)
  • Widzów: 11 371

LECHIA: 12 Kuciak - 19 Fila (3 Nunes, 81’), 25 Nalepa, 26 Augustyn, 33 Lewandowski - 35 Łukasik (16 Borysiuk, 46’) - 28 Paixao, 6 Kubicki, 27 Wolski (80 Sopoćko, 76’) , 17 Haraslin - 90 Sobiech

ZAGŁĘBIE: 30 Hładun - 2 Kopacz, 33 Guldan, 3 Balić - 13 Pakulski, 25 Matuszczyk, 19 Jagiełło, 99 Slisz (39 Bohar, 46’), 23 Dziwniel (37 Sirotov, 46’) - 89 Tuszyński (26 Mares, 64’), 18 Starzyński

TV

Mikołaj przypłynął do Gdańska i rozświetlił choinkę na Długim Targu