Bez Rafała Janickiego i Ariela Borysiuka, czyli dwóch podstawowych zawodników bloku defensywnego (obrońca i defensywny pomocnik) wyszli piłkarze Lechii na boisko Stadionu Energa Gdańsk w środę, 17 maja, w meczu przeciwko Jagiellonii Białystok. By liczyć się w walce o tytuł czy choćby miejsce na podium mistrzostw Polski, musieli wygrać z aktualnym liderem ekstraklasy. Statystyki były za podopiecznymi trenera Piotra Nowaka, którzy wygrali cztery ostatnie spotkania z „Jagą”.
Ale po pierwszym gwizdku sędziego, to białostocczanie ruszyli do przodu. I wywalczyli rzut rożny. Na szczęście nic z niego nie wyszło, podobnie jak z natychmiastowej kontry gdańszczan.
W 3. minucie świetną akcję przeprowadził Rafał Wolski, który popędził na bramkę Mariana Kelemena, wgrał w pole karne między dwoma rywalami, ale jednak zbyt daleko, by do piłki doszedł Marco Paixao
Za to jeszcze groźniej było trzy minuty później po drugiej stronie murawy. Konstantin Vassiljev z prawej strony bił rzut wolny: uderzył kąśliwie blisko słupka, Dusan Kuciak nie bez trudu wybił na rzut rożny.
I jeszcze raz - tym razem w 8. minucie - Jagiellonia była w natarciu: Fedor Czernych uderzał zza pola karnego: Kuciak na róg.
W 16. minucie Ziggy Gordon faulował w polu karnym Sławomira Peszko. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna: rzut karny. Marco Paixao spokojnie podszedł do piłki, strzelił w lewo, Kelemen rzucił się w przeciwną stronę. Gooool!!! 1:0!!!
Niesamowite, druga jedenastka dla Lechii!!! W 24. minucie Arvydas Novikovas zahaczył nogą w polu karnym Jakuba Wawrzyniaka, który padł na murawę. Marco Paixao znowu podszedł do piłki... strzelił w tę samą stronę, ale trochę wyżej. Kelemen poszedł również w tym kierunku, miał nawet na ręce piłkę, ale ta i tak wylądowała w siatce. Gooool!!! 2:0!!!
Trener Piotr Nowak szalał przy linii bocznej boiska. Podobnie, jak 15 tys. widzów na trybunach gdańskiego stadionu.
Chwilę później mogło być 3:0, ale Marco źle podawał do wychodzących na pozycję partnerów. Szkoda, bo mogło być po meczu. Przysłowie „co się odwlecze, to nie uciecze” spełniło się tuż po przerwie, gdy hat-trick Marco Paixao stał się faktem.
A wszystko zaczęło się od Rafała Wolskiego, który w 48. minucie po lewej stronie wypuścił Peszko. Ten zagrał wzdłuż pola karnego, piłki nie przeciął żaden z trzech stojących w okolicy obrońców Jagiellonii, za to doszedł do niej Marco. Strzelił pod interweniującym Kelemenem. 3:0!!!
Tego już chyba nie można przegrać.
W 58. minucie Marco świetnie wypuścił Wolskiego, jednak trochę za mocno. Kelemen był szybciej przy piłce.
Białostocczanie próbowali wychodzić z kontrami, ale ani Vassiljev, który został zmieniony, ani Cillian Sheridan nie zagrażali Kuciakowi. Biało-zieloni panowali na boisku, co pokazali choćby w 84. minucie, gdy w trójkę zatrzymali atak pięciu zawodników rywali.
Wynik meczu ustalił w 89. minucie dobrze grający przez cały czas Lukas Haraslin. Dostał dokładne podanie na prawej stronie od Milosa Krasicia. Wbiegł w pole karne, zrobił jeden zwód i drugi. Strzelił: zablokowany. Przejął piłkę, znowu zwód i znowu strzał. Tuż przy słupku, Kelemen nie dał rady wyciągnąć. 4:0!!!
Wcześniej, bo w 78. minucie, trener Nowak zmienił Marco Paixao, który swój dorobek bramkowy zwiększył do 15 goli. Może w niedzielę, 21 maja, coś jeszcze dołoży? Byłoby dobrze, bo biało-zieloni zagrają wtedy na wyjeździe z Lechem Poznań. Wygrana będzie mile widziana.
Powiedzieli po meczu:
Michał Probierz, trener Jagiellonii
- Dobrze zaczęliśmy to spotkanie, mieliśmy swoje sytuacje, których jednak nie wykorzystaliśmy. Jak się tego nie robi z takim zespołem jak Lechia, to potem tak to się kończy. Po stracie gola na 0:1 za szybko chcieliśmy odrobić straty i zaczęliśmy grać „na wariata”, przez co dostaliśmy drugiego gola. W drugiej połowie chcieliśmy jeszcze powalczyć, ale trzecia bramka Lechii praktycznie zamknęła to spotkanie. Chwała drużynie, że do końca walczyła, by odrobić straty, ale Dusan Kuciak w bramce Lechii spisywał się wyśmienicie. To bolesna porażka, ale przegraliśmy bitwę, a nie wojnę.
Piotr Nowak, trener Lechii
- Nie zaczęliśmy dobrze tego meczu. Jagiellonia stworzyła sobie sytuacje, które na szczęście Dusan świetnie obronił. Mieliśmy problem z akcjami Jagiellonii na prawym skrzydle, ale Lukasa Haraslina dobrze asekurowali Milos Krasić i Simeon Sławczew i nasza gra zaczęła się dobrze układać. Strzelone bramki bardzo nas napędziły i pozwoliły kontrolować przebieg spotkania. W przerwie najważniejsze było utrzymanie koncentracji i to nam się udało. Po wznowieniu gry zdobyliśmy wspaniałą bramkę po świetnej akcji. Tego brakowało nam w spotkaniu z Koroną, ale wyciągnęliśmy wnioski i przeciwko Jagiellonii nasza gra funkcjonowała inaczej. Mieliśmy po swojej stronie więcej argumentów, utrzymaliśmy balans mentalny, czyli nie myśleliśmy o tym co było i o tym co będzie, tylko skoncentrowaliśmy się na meczu z Jagiellonią.
Lechia Gdańsk – Jagiellonia Białystok 4:0 (2:0)
Bramki: M. Paixao (17. karny, 25. karny, 48.), Haraslin (89.)
Żółte kartki: Wolski, Haraslin – Vassiljev, Cernych
Lechia: Kuciak – Maloca, Vitoria, Wawrzyniak (73. Stolarski) – Haraslin, Nunes, Sławczew, Krasić, Peszko (84. F. Paixao) – Wolski, M. Paixao (78. Kuświk)
Jagiellonia: Kelemen – Gordon (56. Frankowski), Guti, Runje, Tomasik – Novikovas, Grzyb, Romanczuk (81. Świderski), Vassiljev (64. Szymański), Cernych - Sheridan
Mecz 34. kolejki grupy mistrzowskiej: Legia Warszawa - Lech Poznań 2:0
Czołowe cztery miejsca tabeli ekstraklasy po 34. kolejce.
1. | Legia | 39 punktów | 69:31 |
2. | Jagiellonia | 37 | 60:36 |
3. | Lech | 37 | 58:26 |
4. | Lechia | 37 | 53:37 |