Lechia nie biega, lecz człapie. Gra piłką w sposób schamatyczny, przewidywalny. Po przerwie brakuje jej sił, by walczyć. To ma chyba związek z letnim obozem przygotowawczym, choć w prywatnych rozmowach członkowie sztabu szkoleniowego twierdzą, że nie. Jeśli nie chodzi o "przetrenowanie", to dlaczego Camilo Mena jest obecnie cieniem błyskotliwego i szybkiego zawodnika z poprzedniego sezonu? Lepiej trzymajmy się jednak wersji, że Biało-Zieloni są przetrenowani i trzeba jeszcze czasu, by wszystko wróciło do normy. Było to widać już tydzień temu we Wrocławiu, gdzie dość szczęśliwie zremisowaliśmy. Tak było też w piątek, 26 lipca - tyle że tym razem, Lechia uległa u siebie 0:2 i to drużynie, która teoretycznie jest na niższym poziomie sportowym.
- Najpierw 72. minuta. Piłka po zamieszaniu w polu karnym Lechii wędruje dość przypadkowo na prawą stronę pola karnego. Powinien ją tam przejąć Tomasz Neugebauer, ale nie jest w stanie - tutaj trzeba sprintu, nie truchtania. Skoro “Nojgi” nie daje rady, to piłkę przejmuje skrzydłowy Motoru, który robi zwód i popisuje się wrzutką w środkową część pola karnego. Tam górną piłkę przepuszcza wskutek nieudolnej interwencji inny zawodnik Lechii, Andrei Chindris. Z bliska strzela głową niewysoki Mraz. Piłka w siatce, 0:1 dla gości.
Kibice myślą: - No, Lechia, bierzemy się teraz do roboty!
- Tymczasem następuje 74 minuta. Prawym skrzydłem sunie kontratak Motoru. Piłka mocno i płasko zagrana w pole karne. Nie sięga jej dwóch obrońców Lechii: Gueho i Chindris. Z bliska do siatki strzela nogą Ceglarz. Motor prowadzi dwiema bramkami i jest w sumie po zawodach.
W obu sytuacjach winy za utratę goli nie ponosi bramkarz Lechii, Bogdan Sarnavski.
Wyraźnie w obronie brakowało kontuzjowanego stopera Eliasa Olssona. Bez niego Lechia może by tych bramek nie straciła, ale też gdańszczanie pokazali zbyt mało, by cokolwiek strzelić. W sumie: zasłużone zwycięstwo Motoru. Gdańsk słynie z gościnności, tyle że w piątkowy wieczór Biało-Zieloni zdecydowanie z tym przesadzili.
Niech teraz Lechia pomyśli, jak grą w następnych meczach przeprosić te 14 tysięcy rozczarowanych kibiców na stadionie i więcej tysięcy przed telewizorami. Nie będzie łatwo: za tydzień Lechia jedzie do Poznania, gdzie zmierzy się z tamtejszym Lechem.
LECHIA GDAŃSK - MOTOR LUBLIN 0:2 (0:0)
- druga kolejka PKO BP Ekstraklasa 2024/25
- Stadion Polsat Plus Arena Gdańsk
- piątek, 26 lipca, godz. 20.30
- widzów: 14 223
- sędzia: Damian Sylwestrzak.
- bramki: Samuel Mraz (72’), Piotr Ceglarz (74’)
- żółte kartki: Sezonienko, Chindris (Lechia), Kubica, Luberecki (Motor).
LECHIA GDAŃSK: Bohdan Sarnawśkyj - Dominik Piła, Andrei Chindris, Loup-Diwan Gueho, Miłosz Kałahur (76' Tomasz Wójtowicz) - Iwan Żelizko, Tomasz Neugebauer (76' Serhij Bułeca) - Camilo Mena, Rifet Kapić (88' Karl Wendt), Bohdan Wjunnyk (51' Tomas Bobcek) - Kacper Sezonienko (76' Conrado)
MOTOR LUBLIN: Ivan Brkić - Filip Wójcik (75' Paweł Stolarski), Marek Bartos, Sebastian Rudol, Filip Luberecki - Bartosz Wolski, Marcel Gąsior (63' Mathieu Scalet) - Mbaye N'Diaye (63' Michał Król), Krzysztof Kubica, Piotr Ceglarz - Samuel Mraz (75' Rafał Król)