Trener biało-zielonych Piotr Stokowiec powiedział kiedyś, że Lechia to “część rozrywki” w mieście. Rzeczywiście, w piątkowy wieczór w Gdańsku pełne są kluby, dyskoteki, restauracje i kina.
9400 osób postanowiło jednak spędzić piątkowy wieczór na stadionie w Gdańsku. Poświęcili swój czas i pieniądze, żeby zobaczyć, jak Lechia oddaje pole gry gościom z małej Niecieczy i w rezultacie przegrywa.
Lechia, jak zwykle w tym sezonie, nie była drużyną: nie była spójna, nie było w jej grze myśli, zrozumienia i zgrania. Sił i dobrych idei starczyło raptem do 30 minuty. Do wtedy Lechia nacierała, a doskonałe szanse na gole marnowali Sławczew, Oliveira, Lipski i Stolarski.
W pierwszej fazie meczu skrzydła Lechii pracowały bardzo dobrze: Oliveira szalał na prawej stronie, a Peszko na lewej. Raz po raz ogrywali obrońców Bruk-Betu. Ale nie potrafili skończyć akcji bramkami. Fatalnie marnowali doskonałe sytuacje.
Z czasem - gdy Lechia się już wybiegała i stanęła - Termalica zaczęła prowadzić grę. Wiadomo: Termalica to przekleństwo Lechii. Trener Piotr Nowak przegrał z nią 2:1 we wrześniu 2017, kiedy jeszcze prowadził gdański zespół. W lutym 2018 trener Adam Owen ledwo zremisował w Gdańsku 2:2 na zamarzniętej murawie w minus 12 stopniach.
Piotr Stokowiec też musiał przejść swój “piłkarski chrzest” z drużyną z pól kukurydzy, która wyjątkowo Lechii nie leży. Stokowiec przegrał. Jego drużyna nie miała po prostu sił. A jak nie ma się sił, to nie można mieć planu na grę, bo nie ma go kto wykonać.
Po meczu Stokowiec powiedział: - Trzeba wykorzystywać sytuacje, jeśli się je stwarza. My mamy swoje problemy i dziś były one uwidocznione. Sytuacja nie jest za wesoła. Widać było, że gaśliśmy w tym meczu. Ja się nie poddam. Ci, którzy w tej drużynie są w stanie, muszą się zjednoczyć i walczyć. Musimy się skupić na tych, którzy mają żar w oczach.
Niestety, większość zamiast żaru miała w oczach łzy.
Bramkarz Lechii Dusan Kuciak: - Nie wiem, co się stało w drugiej połowie. Poszliśmy z Arką do góry, a teraz znów idziemy w dół. Chyba nawala głowa. Nie strzelamy, jest nerwowo i nie potrafimy później kreować sytuacji.
Póki Lechia miała siłę - walczyła. Świadczy o tym zachowanie Chrzanowskiego, który w 32 minucie tak mocno przy wyskoku uderzył łokciem Rumuna Purece z Bruk-Betu, że ten z gigantyczną śliwą tuż pod okiem musiał zejść z boiska. To była Bitwa o Letnicę.
Później walczyła już tylko Nieciecza, a Lechia słaniała się na nogach. Bramka dla gości była kwestią czasu. Strzelił ją w 74 minucie główką Gutkovskis po dośrodkowaniu Szymona Pawłowskiego.
W 81 minucie sam Pawłowski miał szansę na podwyższenie wyniku na 2:0, ale jego strzał z sytuacji sam na sam z bramkarzem minął bramkę o centymetry.
Termalica, która do Lechii traci już tylko dwa punkty, najbliższe dwa mecze gra z Sandecją Nowy Sącz i Arką Gdynia. Lechia - z Piastem Gliwice i Pogonią Szczecin. Terminarz Lechii jest więc trudniejszy. Lechia może się naprawdę obawiać spadku.
- To byłby wstyd - powiedział Kuciak.
Problem w tym, że trener Jacek Zieliński z zaciągu polsko-słowacko-ukraińsko-rumuńskiego zrobił w Niecieczy drużynę. Stokowiec wciąż szuka w Gdańsku pomysłu, jak zmusić swoich piłkarzy do większego wysiłku. A czasu nie ma.
Jest jedna dobra wiadomość z Gdańska! Mecz Lechii z Niecieczą sędziował kontuzjowany wcześniej sędzia Szymon Marciniak. Wrócił już do zdrowia i ma szansę sędziować finał Ligi Europy Atletico Madryt - Olimpique Marsylia. Piękna historia, prawda?
Lechia Gdańsk - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0:1 (0:0)
Gol: Vladislavs Gutkovskis - 74'
Lechia: Kuciak - Stolarski, Vitoria, Nalepa, Chrzanowski - Łukasik, Sławczew - Oliveira, Lipski, Peszko - Paixao
Bruk-Bet Termalica: Trela - Matei, Kupczak, Putiwcew, Grzelak - Jovanović, Pawłowski, Stefanik, Piątek, Purece - Gutkovskis