Bon żłobkowy
Podczas posiedzenia, 25 kwietnia, radni zgodzili się na wprowadzenie w życie "gdańskiego bonu żłobkowego". Będzie on przysługiwał osobom zamieszkałym na terenie Miasta Gdańska, które pracują i płacą podatki w naszym mieście, nie korzystają z urlopu wychowawczego i zrezygnują z ubiegania się o przyjęcie dziecka do Gdańskiego Zespołu Żłobków (czyli placówek publicznych).
Osoby te będą musiały korzystać z niepublicznej formy opieki nad dzieckiem do lat 3, przez pięć dni w tygodniu, minimum pięć godzin dziennie (musi zostać zawarta umowa o objęcie dziecka opieką z podmiotem niepublicznym). Jednocześnie dochody tych osób nie mogą przekraczać na osobę w rodzinie 2500 zł netto.
Głównym celem bonu żłobkowego jest wyrównanie dostępu do usług opiekuńczych dla dzieci do lat 3 dla osób aktywnych zawodowo i tych, które wracają na rynek pracy. Świadczenie przysługiwać będzie, z wyrównaniem, od miesiąca złożenia wniosku pod warunkiem podjęcia zatrudnienia lub innej pracy zarobkowej w miesiącu następującym po pierwszym miesiącu, na które jest ustalane prawo do świadczenia.
Bon będzie przysługiwał na okres od 1 września do 31 sierpnia roku następnego, nie wcześniej jednak niż od miesiąca złożenia wniosku i nie dłużej niż do końca okresu, na jaki została zawarta umowa o objęcie dziecka opieką.
Miesięczna wysokość bonu wynosi do 500 zł (może być niższa). Jego wysokość stanowić będzie bowiem różnicę pomiędzy ponoszoną opłatą stałą za pobyt dziecka w żłobku, klubie dziecięcym lub podmiocie zatrudniającym dziennego opiekuna lub u dziennego opiekuna, a wysokością opłaty stałej ponoszonej za pobyt dziecka w placówce publicznej.
Radna Koalicji Obywatelskiej, Emilia Lodzińska, przypomniała, że w trakcie jesiennej kampanii wyborczej "wszyscy mówili o potrzebie zwiększenia liczby żłobków w Gdańsku".
- Ich poziom jest już dzisiaj wysoki. Myślę, że stąd takie duże zainteresowanie publicznymi żłobkami. Dla kobiety nie jest łatwo wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim. Łączymy ileś funkcji, by móc pracować - podkreślała radna Lodzińska. - Dla mnie ten "bon"jest formą aktywizacji kobiet. Widzimy też rosnącą liczbę dzieci w Gdańsku. Dlatego przed naszym miastem stawiane są nowe wyzwania, a ten projekt wpisuje się w wspomaganie dzietności.
Radna dopytywała też, jakiej wielkości będą planowane żłobki - ile dzieci pomieszczą, a także o to w jakiej lokalizacji, w pierwszej kolejności, powstaną.
Zastępca dyrektora Wydziału Rozwoju Społecznego UMG, Grzegorz Kryger, podkreślił, że co do lokalizacji, to na razie może podać jedynie dzielnice. Będą to: Oliwa, Zaspa, Osowa i Orunia Górna.
- Każda placówka planowana będzie na 100 dzieci. Pierwsze osiem żłobków powstanie w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, także przy dofinansowaniu unijnym - poinformował dyrektor Kryger.
Na ten projekt nieco inaczej patrzy radna PiS, Joanna Cabaj, która w czwartek domagała się, by projekt uchwały w sprawie bonu odesłać do Komisji RMG.
- Pominięto tutaj ważną grupę rodzin, które chcą wychowywać swoje dzieci w domu, nie oddając ich do żłobka. Takie dodatkowe świadczenie dla kobiet może zachęcić je do pozostania w domu, i nie powracania do pracy - argumentowała radna Cabaj.
Radny Koalicji Obywatelskiej, Krystian Kłos, zaznaczał, że "program żłobkowy" nie jest programem "500 plus".
- Chcemy wesprzeć rodziców. Chcemy, by kobietom łatwiej było powrócić do pracy. Miasto ma im w tym pomóc. Radna Cabaj proponuje, by takie środki przyznawać też kobietom, które nie chcą wracać do pracy. Czy pani radna ma informacje o tym, ile jest takich osób? Ile by to kosztowało? - dopytywał radny.
Odpowiedzi nie usłyszał.
Wiceprzewodniczący Rady Miasta Gdańska, Piotr Gierszewski (PiS), stwierdził natomiast, że ten projekt "należy rozpatrywać jako ciekawy".
- On jest w pewnym sensie nowatorski. Domniemam, że będzie on podlegał ewaluacji. Z czasem będzie wymierał, ale wówczas, gdy będziemy zapewniać miejsca żłobkowe wszystkim zainteresowanym. Martwi mnie, że utworzymy tylko dwa żłobki gminne, a resztę w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Myślę, że to gmina powinna brać na swoje barki opiekę i wychowanie każdego małego gdańszczanina - przyznał wiceprzewodniczący.
Dyskusja nad tym projektem trwała ponad godzinę. Ostatecznie wprowadzenie "bonu" poparło 32 radnych. Przeciw była jedna osoba.
TAKŻE O TYM: Gdański bon żłobkowy - radni zagłosowali na TAK. Od 1 czerwca można składać wnioski
TRANSMISJĘ Z CAŁEJ CZWARTKOWEJ SESJI, W TYM DYSKUSJI O TZW. BONIE ŻŁOBKOWYM MOŻECIE OBEJRZEĆ PONIŻEJ:
"Skwer Gyddanyzc" przy parafii św. Brygidy
Radni zgodzili się też na nadanie nowej nazwy skwerowi leżącemu w kwartale ulic: Katarzynki, Stolarskiej, Brygidki i Mniszki, który od 2011 r. nosił imię ks. Henryka Jankowskiego. Zgodnie z przyjętą w czwartek uchwałą, jego nowa nazwa to "Skwer Gyddanyzc". Głosowanie nad tym dokumentem poprzedziła kilkudziesięciominutowa dyskusja.
Przewodnicząca Rady Miasta Gdańska, Agnieszka Owczarczak, przyznała na wstępie, że proponowana nazwa jest trudna zarówno w zapisie, jak i w wymowie.
- Na miejscu pojawi się tablica informacyjna dotycząca tej nazwy - poinformowała.
Przewodniczący klubu PiS, Kacper Płażyński, zaznaczył z kolei, że wstrzyma się od głosowania nad tą uchwałą.
- Z doniesień medialnych wynika, że rodzina ks. Jankowskiego wytoczyła proces redakcji, która opisała sprawę duchownego (któremu zarzucono w artykule czyny pedofilskie- red.). Uważam, że powinniśmy się wstrzymać z nową nazwą do czasu zakończenia tego typu procesów - stwierdził przewodniczący Płażyński.
Radny PiS, Dawid Krupej, apelował z kolei "o rozwagę" przy tym projekcie uchwały.
- Apeluję, by nazwa, która zostanie nadana, łączyła. Proponowana nazwa nie dzieli, ale czy łączy? - pytał radny Krupej.
Przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej, Cezary Śpiewak-Dowbór, przypominał, że taką nazwę zaproponował prof. Andrzej Januszajtis, ceniony znawca historii naszego miasta.
Radny Wszystko Dla Gdańska, Andrzej Stelmasiewicz, oceniał natomiast, że nowa nazwa może stać się nietypową atrakcją m.in. dla gości naszego miasta.
- Nie demonizujcie jej. Ona jest obca dzisiejszemu językowi polskiemu, ale to słowo nie jest trudne. Ta nazwa nie dzieli, a nie znajdzie się takiej, która łączy. Myślę, że właśnie wielu turystów zareaguje na zasadzie: "a co to za dziwoląg". I to możo skłoni ich do sprawdzenia w internecie tej nazwy. To wartość edukacyjna - stwierdził radny Stelmasiewicz.
Radny Koalicji Obywatelskiej, Łukasz Bejm, przypomniał, że skwer, któremu ma zostać nadana nowa nazwa, jeszcze niedawno budził duże emocje (związane z postacią i oskarżeniami wobec prałata Jankowskiego – red.).
- Te emocje jeszcze będą. Dlatego nadanie neutralnej nazwy jest uzasadnione - zamiast nazwy której może dzielić - argumentował radny Bejm.
Nazwa Gyddanyzc, z dopiskiem urbs (łac. miasto), pojawiła się po raz pierwszy w „Żywocie Św. Wojciecha”, spisanym przez Jana Kanapariusza na przełomie X i XI wieku. Zgodnie z zapisami benedyktyńskiego mnicha, Św. Wojciech miał przebywać w "urbs Gyddanyzc" w 997. Z tego też powodu ten właśnie rok przyjmuje się jako historyczną datę, od której liczy się istnienie Gdańska jako miasta.
TAKŻE O TYM: Gyddanyzc - najstarsza nazwa miasta jako nowa nazwa skweru
Strajk nauczycieli
Czwartkowa sesja RMG rozpoczęła się parę minut po godz. 9, a więc zanim pojawiły się oficjalne informacje o zawieszeniu strajku przez nauczycieli.
Głos w tej sprawie zabrała prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz.
- Trudno milczeć, kiedy mamy 17 dzień strajku w oświacie. Rozwiązań sytuacji, i chęci dialogu, nie widać. Dzisiaj ma się rozpocząć procedura legislacyjna związana z przyjęciem ustawy, która, jeśli zostanie przyjęta w takim kształcie, w jakim została przez rząd PiS zaprezentowana, będzie oznaczała tyle, że jeżeli dyrektor nie dokona klasyfikacji, to będę dokonywała jej ja - organ prowadzący szkołę, czyli Prezydent Miasta - mówiła Aleksandra Dulkiewicz, Prezydent Gdańska. - Oświata, edukacja to jest zadanie państwa polskiego. W sytuacji, kiedy nie można sobie poradzić z kryzysem, nie ma woli dialogu i zaprezentowania jakiegokolwiek sensownego rozwiązania, kolejny raz to zadanie, i nie tylko to, zrzuca się na samorząd.
Przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej, Cezary Śpiewak-Dowbór, podkreślał, że klub KO popiera postulaty nauczycieli.
- Uważamy, że skandalem jest to, że rząd PiS zamiast usiąść do poważnych rozmów z nauczycielami, rozpętał spektakl w telewizji publicznej, w której festiwal oszczerstw wobec osób organizujących strajk sięgnął zenitu. Takiej propagandy nie widzieliśmy nawet w czasach minionego ustroju - stwierdził przewodniczący Śpiewak-Dowbór. - Czy tak powinny być traktowane osoby, które uczą dzieci i młodzież? Jako KO mówimy, że nie mogą być tak traktowane.
Przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości, Kacper Płażyński, stwierdził, że sprawa strajku nauczycieli została wykorzystana dla "partykularnych interesów politycznych".
- Gmina Miasta Gdańsk nie jest członkiem tego sporu zbiorowego, nie jest jego podmiotem. W przypadku, w którym część nauczycieli grozi maturzystom brakiem klasyfikacji i brakiem możliwości przystąpienia przez tych uczniów do matur, to wydaje mi się, że w takim wypadku powinniśmy okazywać solidarność przede wszystkim z tymi, którym nauczyciele powinni służyć, czyli z młodzieżą, i w Polsce i w Gdańsku - ocenił przewodniczący Płażyński. - Są pewne granice sporu, których nie można przekraczać. My, jako radni PiS, konsekwentnie mówimy o tym, że w przypadku braku klasyfikacji uczniów i naruszania ich konstytucyjnego prawa do edukacji, taka granica jest w bardzo jasny sposób przekraczana.
Przewodnicząca klubu Wszystko Dla Gdańska, Beata Dunajewska, przyznała z kolei, że wierzy w to, iż tegoroczne matury odbędą się.
Dlatego chciałabym życzyć wszystkim maturzystom udanych egzaminów. Trzymamy kciuki. Wiem, że to trudny moment w waszym życiu, ta niepewność, ale myślę, że będzie dobrze. Jestem w tej kwestii optymistką - stwierdziła przewodnicząca Dunajewska.
CZYTAJ TAKŻE:
Radni podjęli osiem uchwał w sprawie planów miejscowych