„Kobieta, w którą wpisane jest koło”. Performatywna kantata w Teatrze Szekspirowskim
O czym opowiada libretto?
Autorzy libretta Jarosław Iwaszkiewicz i Karol Szymanowski, kompozytor dzieła, przenoszą słuchaczy na średniowieczną Sycylię, którą włada król Roger z małżonkę Roksaną. Tu orient miesza się z antykiem, a lud w świątyni wysławia jedynego Boga. Lecz spokój Palermo już niedługo zburzy tajemniczy Pasterz, głoszący nową wiarę. Kapłani żądają, by król pojmał przybłędę, któremu coraz chętniej dają posłuch poddani.
Chociaż słowa kapłana potwierdza Edrisi, najbliższy doradca króla, królowa Roksana przekonuje władcę, by wysłuchał tajemniczego przybysza. Pasterz okazuje się być młodzieńcem o wielkiej urodzie. Przybywa na dwór jeszcze tej samej nocy, wraz z orszakiem wyznawców, by wyjaśnić, że on sam pochodzi z Indii, a jego moc od Boga Miłości, “pięknego jako ja”- śpiewa. W końcu sam nazywa się bogiem. Jego bluźniercze słowa nie uspokoją króla, który czuje, że traci władzę - i nad ludem, i nad sercem królowej, więc gdy orszak wraz z dworzanami wpadnie w erotyczny taneczny trans, wyda rozkaz uwięzienia Pasterza.
Ale Pasterz z łatwością zrywa więzy i odchodzi, a wraz z nim dworzanie i Roksana. Samotny, cierpiący król - nie opuści go tylko Edrisi - podąży za nimi. Szukając Roksany dotrze do ruin antycznego teatru.
To już akt trzeci - wciąż panuje noc, a z oddali słychać głos Rokasany. Gdy królowa przybędzie tu z orszakiem Pasterza - ten wyjawi, że jest Dionizosem. Król jednak nie daje się uwieść słodkim podszeptom królowej, nowego boga i jego wyznawców. O świcie, gdy pojawi się blask wschodzącego słońca, pozostanie wierny swoim ideałom. Ostatnia aria to hymn na cześć światła, nowego dnia, a może nowe życie to życie po śmierci?
Tyle libretto, a interpretacja? No właśnie, wieloznaczna treść - tekst młodego Iwaszkiewicza, zagmatwany, pisany młodopolskim emocjonanym stylem, wielokrotnie też zmieniany przez Szymanowskiego - nie daje prostych odpowiedzi.
Wieloznaczna treść
Muzycznie i literacko utwór Karola Szymanowskiego wyprzedzał swój czas.
Złożoność harmonii, sensualność, forma traktatu filozoficznego, sprawiły że krytycy przez lata spierali się o sens i formę dzieła, które opisywano jako opera, oratorium i misterium jednocześnie. Sam kompozytor podczas pracy popadał w zwątpienie i depresyjne stany. Wyjątkowo skomplikowane do wykonania partie wokalne piętrzą się trudnościami, śpiewacy zmagają się też z językiem - nie tylko znaczeniowo kwestie są zagmatwane, wymagają znakomitej dykcji. Gdy "Króla Rogera" wystawiono po raz pierwszy w Warszawie w 1926 roku, nie odniósł oszałamiającego sukcesu. Dopiero na początku XXI wieku doceniono w pełni oryginalność tej formy - muzyczną i literacką - uznając “Rogera” za arcydzieło XX wieku.
Operę można więc czytać wielorako: poprzez kontekst historyczny - Szymanowski pisał ją w czasach, gdy porządek dotychczasowego świata legł w gruzach (kim jest uwodzicielski bóg-przywódca i dokąd poprowadzi masy?) lub biografię twórcy: kompozytor był homoseksualistą, który swoją tożsamość odkrywał stopniowo, również na Sycylii, gdzie kilka lat wcześniej podróżował (Pasterz emanuje dwuznaczną erotyczną siłą). Można przyłożyć do libretta psychoanalityczną matrycę bądź rozważaćgo jako traktat religijny (Pasterz nazywa się się Bogiem i Dionizosem jednocześnie), filozoficzny, opowieść o zdradzie, kryzysie pary, a może to refleksja w obliczu śmierci? Refleksja mężczyzny, który osiągnął wszystko - władzę i miłość, ale po spotkaniu z bogiem, dostrzega wewnętrzną pustkę?
Perfekcyjna forma
Gdański “Król Roger” to spektakl przede wszystkim piękny muzycznie i wizualnie, o czym przekonujemy się już od pierwszej chwili, gdy kurtyna idzie w górę. Autorka scenografii, nagradzana Hanna Wójcikowska-Szymczak, perfekcyjnie operując kolorem i światłocieniem, nadała przedstawieniu głębię, monumentalność i tajemnicę. Wrażliwy widz z przyjemnością odszukiwać będzie w poszczególnych scenach malarskie inspiracje artystki np. obrazami Jacques-Louisa Davida czy Delacroix.
Klimat średniowiecznej świątyni, antycznych bachanaliów, Szymczak buduje monochromatycznymi barwami, które harmonizują z kolorami kostiumów Magdaleny Brozdy. Projektanka uszyła je z gładkich materiałów, o przemyślanej konstrukcji, stylizując epoką bądź funkcją (jak strój zakonnicy czy popa). Z kolei suknia królowej Roksany, obficie udrapowana z czarnej tafty, pełna marszczeń, z bufiastymi rękawami, z powodzeniem mogłaby pojawić się na współczesnym pokazie Hot Couture najlepszej modowej marki. Co zupełnie nie dziwi, gdy prześledzimy życiorys młodej projektantki, absolwentki University of Art And Design w Genewie, gdzie Brozda mieszka i pracuje. Współpraca z teatrem operowym jest jej debiutem, lecz w świecie modowym projektantka ma już wiele osiągnięć - prestiżowych nagród i współpracę ze znanymi markami.
Obie wizje artystek uzupełniają się. Unikając dosłowności zbudowały świat nasycony skojarzeniami, gdzie operuje się cytatami, nie sugerując niczego wprost. Powstała spójna wizja miejsca poza czasem, idealnego do filozoficznych rozważań.
Z bardzo trudnym materiałem muzycznym, atonalne partie są dla śpiewaków wyjątkowo wymagającym zadaniem, artyści Opery Bałtyckiej poradzili sobie bardzo dobrze. Wielkie brawa należą się młodemu dyrygentowi Yaroslavowi Shemetowi, który podszedł do dzieła bez kompleksów. Wspaniałej i wielokrotnie nagradzanej Oldze Pasiecznik (sopran) w partii Roksany i uwodzicielskiemu Andrzejowi Lampertowi (tenor) - w roli Pasterza, partnerują Leszek Skrla (Król Roger) i Ryszard Minkiewicz (Edrisi). Dla tych dwojga ostatnich śpiewaków premiera “Króla Rogera” była wyjątkowo ważnym, sentymentalnym wydarzeniem. Leszek Skrla, który od lat związany jest z gdańską sceną, obchodził przy okazji premiery 35-lecie pracy artystycznej, a dla Ryszarda Minkiewicza to powrót do doskonale mu znanej opery w innej partii. Przed laty wielokrotnie wcielał się w rolę Pasterza, występując w ważnych światowych realizacjach.
Wspaniale i potężnie brzmią powiększone, zgodnie z sugestią kompozytora, zespoły chóru i orkiestry Opery Bałtyckiej. W spektaklu biorą udział uczniowie Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej im. F. Nowowiejskiego w Gdańsku oraz członkowie Operowego Chóru Dziecięcego.
Wieloznaczność libretta sprawia, że wielu reżyserów skłania się do narzucania widzom zdecydowanych interpretacyjnych tropów. Czym więc zaskoczy widza gdańskie przedstawienie? Ich brakiem.
Czy to pokora czy bezradność reżysera wobec totalnego dzieła, a może głębokie zrozumienie charakteru ponowoczesnych czasów? Przy nadmiarze wszystkiego i jednoczesnym łapczywym poszukiwaniu sensu, poskromienie reżyserskiego ego wydaje się być ciekawym zabiegiem.
Reżyser Romulad Wicza-Pokojski skupił się na muzyce i walorach estetycznych przedstawienia. Zawartą w libretcie walkę dwóch porządków moralnych - chrześcijańskich zasad i dionizyjskich pragnień - odczytuje zgodnie ze współczesną normą eklektycznych czasów. W spektaklu więc ścierają się ze sobą nie dwie religie, lecz natura z kulturą. Gdy o poranku wzejdzie słońce, król wyśpiewa arię na cześć nowego: dnia, życia, być może życia po śmierci, i będzie to ostateczne zwycięstwo nieposkromionej witalności nad serwilizmem. Spektakl, choć nie przynosi jednoznacznych dramaturgicznych rozwiązań wspaniale wibruje emocjami, których nośnikiem jest niezwykła muzyka Szymanowskiego. Monumentalne dzieło nie tylko nie przytłacza słuchacza, lecz daje mu szansę na własne interpretacyjne poszukiwania.
***
Karol Szymanowski
KRÓL ROGER
Reżyseria Romuald Wicza-Pokojski