Hale warsztatowe i hala przeglądów technicznych, dyspozytornia, myjnia tramwajów, tabor zabytkowych pojazdów - wszystkie te miejsca znalazły się na trasie zwiedzania Zajezdni Wrzeszcz, które spółka Gdańskie Autobusy i Tramwaje zaoferowała na licytacji na rzecz tegorocznego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Wycieczkę wylicytowało sześcioro młodych przyjaciół z Krakowa, którzy stawili się w piątkowe południe, 7 lutego, by zwiedzić tę większą z dwóch gdańskich zajezdni tramwajowych.
Inicjatorem udziału w licytacji był Damian Otfinowski, wielbiciel pojazdów komunikacji miejskiej - od zawsze z naciskiem na autobusy (pamięta, jak będąc małym dzieckiem z babcią godzinami siedzieli na przystanku, by zobaczyć unikatowy autobus - białego MANa). Zajezdnie Wrzeszcz i Nowy Port widział już kiedyś, ale tylko zza płotu. Krakowskie (dwie tramwajowe i trzy autobusowe) zwiedził wszystkie. Był też w zajezdni trolejbusowej w Gdyni, ale przypadkiem: zagapił się siedząc w pojeździe i nieświadomy kierowca go tam przywiózł.
- Licytacja mignęła mi gdzieś przed oczami w internecie i razem z Grzegorzem postanowiliśmy wziąć udział. Ja docelowo chcę pracować jako kierowca autobusów, on jako motorniczy. W trakcie dołączył jeszcze jeden kolega i nasze partnerki - mówi Damian Otfinowski. - Głównym powodem przyjazdu do Gdańska była oczywiście zajezdnia, ale zostajemy na weekend. Zobaczymy, dokąd nas poniesie. Na bieżąco śledzimy, co się w Gdańsku dzieje komunikacyjnie. Są różne grupy na Facebooku, chociażby “Zakręcieni tramwajami” czy “Zakręcieni Autobusami”. Oby to szło w dobrym kierunku, żeby młodsi pasjonaci uczyli się do starszych. Fajne grono się robi: dużo jest różnych imprez komunikacyjnych organizowanych przez wielbicieli komunikacji, u was też.
Grzegorz Janik, przyszły motorniczy, może poszczycić się tradycją rodzinną: - Mój pradziadek prowadził pierwsze tramwaje w Krakowie, wujek jest motorniczym we Wrocławiu, a ja po wakacjach zrobię kurs i będę jeździł naszymi Bombardierami - opowiada.
Krakowianie i krakowianki mieli okazję zobaczyć m.in. najnowszy (45 już) tramwaj z patronem - nowa Pesa Jazz Duo otrzymała imię Lecha Bądkowskiego 30 stycznia.
Piotr Myca kierownik zajezdni Wrzeszcz, opowiadał im o wielkiej modernizacji gdańskich “Dortmundów”. “Tramwajowi turyści” weszli do wnętrza jednego z takich wyremontowanych pojazdów, w którym siedzenia otrzymały nową tapicerkę z herbem Gdańska (póki co zobaczyć ją można w dziesięciu tramwajach). W pojazdach Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Krakowie na tapicerkach jest wzór lajkonika.
Zabytkowy “Ring” ze zbiorów GAiT, którego mieli okazję zobaczyć goście z Krakowa, jest łącznikiem między Gdańskiem a stolicą Małopolski. W latach 80-tych XX wieku dwa egzemplarze tego jeżdżącego przed wojną po naszym mieście modelu zostały wysłane do Krakowa, gdzie powstać miało muzeum komunikacji. Nie powstało, a oba miasta ostatecznie podzieliły się “Ringami” - ten z numerem 273 po remoncie w krakowskim MPK powrócił w 2016 r. do Gdańska. Drugi, także wyremontowany, kursuje po Krakowie w wakacyjne weekendy - tak samo jak jego gdański odpowiednik.
Oba miasta mają również tramwaje świąteczne. Po Gdańsku kursuje zabytkowa N-ka, Kraków stroi w świąteczne ledy (układające się w napis “Wesołych Świąt”) jednego ze swoich Bombardierów (zwanego pieszczotliwie “bombkiem”.
Ale Kraków ma też coś, czego w Gdańsku nie było.
- Pierwszy autonomiczny przejazd tramwaju w Polsce odbył się u nas - Grzegorz Janik “odkopuje” w telefonie i z dumą pokazuje zdjęcia z wydarzenia, które miało miejsce w nocy z 27/28 stycznia 2020 r.