• Start
  • Wiadomości
  • Komandor Rakowski kończy 100 lat. Wielka feta w Dworze Artusa

Komandor Roman Rakowski kończy 100 lat. Wielka feta w Dworze Artusa

Zasłużony weteran Armii Krajowej, gdańszczanin z wyboru i jeden z ostatnich żyjących kawalerów orderu Virtuti Militari, komandor w st. spoczynku Roman Rakowski 18 marca skończy 100 lat. Z tej okazji w sobotę, 16 marca, w Dworze Artusa odbyły się jubileuszowe uroczystości. Kmdr Rakowski jak zwykle był dystyngowany i elegancki, a na koniec dał pokaz niezwykłej jasności umysłu, gdy podzielił się z zebranymi refleksjami na temat swojej życiowej drogi.
16.03.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
na zdjęciu kobieta w średnim wieku i starszy mężczyzna, kobieta trzyma obraz, śmieją się oboje
Komandor w stanie spoczynku Roman Rakowski świętował w sobotę swoje 100. urodziny
fot. Dominik Paszliński / www.gdansk.pl

Uroczyste urodziny w reprezentatywnym salonie Gdańska

Obchody 100. urodzin Romana Rakowskiego uczciły działalność jubilata, jego służbę i poświęcenie dla kraju. Uroczystość, która odbyła się na dwa dni przed oficjalnymi urodzinami, 16 marca w Dworze Artusa, stanowiła również okazję do przypomnienia najważniejszych momentów z życia komandora.

Organizatorami uroczystych obchodów była Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska i Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego. Oprócz nich, wśród gości, którzy złożyli urodzinowe życzenia komandorowi byli m.in. Magdalena Adamowicz, posłanka do europarlamentu, Lech Parell, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, Agnieszka Owczarczak, przewodnicząca Rady Miasta Gdańska, Tomasz Latocha, burmistrz Brzeska i Tadeusz Wojda, arcybiskup metropolita gdański. W wydarzeniu wzięli także udział przedstawiciele wojska, związków kombatantów oraz duchowni i rodzina jubilata.

- Życie pana komandora Rakowskiego to niemal epicka opowieść - podkreślał Mieczysław Struk, marszałek woj. pomorskiego. - To co jest ogromną wartością nie tylko dla nas, ale zwłaszcza dla młodego pokolenia, to te fragmenty życia i działalności pana komandora, które dotyczyły harcerstwa, a także wartości: umiłowanie Ojczyzny, obywatelskość, społeczeństwo obywatelskie demokratyczne - dodał. 

Dwaj sędziwi mężczyźni. Ten po prawej jest niższy, wpina medal w klapę marynarki tego, który stoi po lewej
Jedna z najbardziej poruszających chwil tej uroczystości: Obaj swoją pierwszą konspiracyjną przysięgę składali jako harcerze Szarych Szeregów, potem byli żołnierzami AK. 95-letni Jerzy Grzywacz ps. Tapir przypina 100-letniemu Romanowi Rakowskiemu ps. Grab medal Akcji "Burza" z numerem 001
fot. Dominik Paszliński/gdansk.pl

Prezentami dla jubilata, zarówno od marszałka Mieczysława Struka, jak i od prezydent Aleksandry Dulkiewicz, były obrazy przedstawiające miasto Gdańsk. Upominkiem od prezydent były też bursztynowe spinki do mankietów.

- Dziękuję za Pana postawę nie tylko wtedy, kiedy groziło wiele. Myślę, że dzisiaj, współcześnie, też nie jest łatwo stawać po stronie wartości, w obronie prawdy i tego, w co się wierzy. Ostatnie lata dowiodły, że na pana komandora zawsze można liczyć. Kiedy Miasto Gdańsk toczyło spór dotyczący tego, jak ma wyglądać Westerplatte, to nie było wcale takie łatwe stanąć wtedy i powiedzieć, co się myśli. A pan komandor to zrobił, ze swoim autorytetem - przypomniała prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. - Dziękuję, że cały czas jest Pan aktywnym obywatelem.

Ks. Bernard Wiecki, patriota zamordowany w Stutthof, będzie uhonorowany w Kaplicy Królewskiej

Lech Parell, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, zwracał uwagę na odwagę, ale i pogodę ducha komandora Rakowskiego, którą zachował pomimo traumatycznych, wojennych i powojennych doświadczeń.

- Podziwiamy całą pańską drogę życiową, od czasów harcerskich, działalności w czasach okupacji, przez Armię Krajową, i to wszystko co zrobił Pan w czasach powojennych. Dziękujemy za pańską odwagę i za to, że umiał Pan pokonać trwogę, bo przecież w tamtych czasach musiała panu trwoga także towarzyszyć. Umiał pan to uczucie pokonać i obrócić w coś dobrego - powiedział Lech Parell.

Urodzinowe życzenia złożyła także przewodnicząca miejskich radnych, Agnieszka Owczarczak.

- Był Pan w swoim życiu świadkiem najważniejszych i chyba najbardziej traumatycznych wydarzeń w historii Polski. Nie tylko świadkiem, ale zawsze aktywnie brał pan w nich udział, zawsze stając po właściwej stronie. Trudno uwierzyć, że jeden człowiek mógł mieć w sobie tyle odwagi i determinacji, aby brać udział w bardzo trudnych akcjach, podejmować bardzo trudne decyzje, ale też cało wychodzić  z opresji, które dzisiaj są dla nas nie do wyobrażenia. Dziękuję, że przez całe swoje życie był pan inspiracją i przykładem dla ludzi, których pan spotykał na swojej drodze. Także dzisiaj jest pan inspiracją i przykładem dla nas - zaznaczyła Agnieszka Owczarczak, przewodnicząca Rady Miasta Gdańska.

Patriotyzm prowadził, wiara - uratowała życie

- Tato miał takie powiedzenie, które zostało zacytowane na wystawie „OSTATNI. Gdańszczanie - żołnierze Armii Krajowej”, że nigdy nie stał z ręką wyciągniętą, zawsze wolał dawać niż brać. Nigdy nie uważał, że jemu coś się należy. Jego przekonaniem było, że to, co robił w okresie okupacji i później przy tworzeniu środowiska AK-owskiego wynikało z autentycznego poczucia patriotyzmu - mówił syn Romana Rakowskiego, Wojciech, przy okazji jego poprzednich, 99. urodzin.

Podkreślał, że patriotyzm, o którym mowa, zgodnie z którym zawsze starał się żyć jego tata, podobnie jak i całe ówczesne pokolenie, niewiele ma wspólnego z tym dzisiejszym.

- To był patriotyzm wpisany w DNA tamtego pokolenia, był czymś oczywistym jak oddychanie. To nie był patriotyzm wykrzyczany. To był patriotyzm, który istnieje w środku człowieka.

100 lat temu Polska uzyskała prawa do Westerplatte. Zobacz wystawę

To właśnie ta wartość była jedną z dwóch, które od zawsze przyświecały komandorowi Rakowskiemu, i które pozwoliły mu przetrwać najtrudniejsze momenty - a tych w jego bogatym życiorysie nie brakowało. To choćby 3 maja 1940, kiedy nastąpiły aresztowania harcerzy i inteligencji miasta Brzeska - on cudem uniknął aresztowania, ale od tego czasu aż do 1945 roku nie mógł pojawić się w rodzinnym domu. To patriotyzm pomagał mu przy działaniach dywersyjnych - jak wysadzenia pociągu w Stróżach koło Tarnowa, za co został odznaczony Krzyżem Walecznych, w maju 1943 roku, czy podczas powstania lwowskiego, czyli Akcji „Burza” we Lwowie.

Drugą wartością, która od zawsze towarzyszyła Romanowi Rakowskiemu była jego wiara.

- Nieprzerwanie powtarza, że to, że mu się udało przejść przez te wszystkie wydarzenia, zawdzięcza opatrzności. To nie są puste słowa, ale autentyczna wiara. Tato był od wczesnych lat był związany z Kościołem, jako młody chłopak był ministrantem, a potem zawsze wiernie stał na straży wiary. To go uratowało w wielu sytuacjach - wspomina Wojciech Rakowski.

na zdjęciu mężczyzna w średnim wieku prowadzi mężczyznę starszego w wojskowym mundurze, w tle kilkanaście osób stoi i patrzy na nich
Jubileuszową uroczystość zorganizowano w zabytkowych murach Dworu Artusa
fot. Dominik Paszliński / www.gdansk.pl

Poznajcie życiorys gdańszczanina z wyboru, kmdr Romana Rakowskiego:

Kmdr w st. spoczynku Roman Rakowski ps. „Grab”, „Długi” Kawaler Orderu Wojennego Virtuti Militari, Krzyża Walecznych urodził się 18 marca 1924 roku w Tymowej, w powiecie Brzesko.

W Brzesku uczęszczał do Szkoły Podstawowej i Gimnazjum nr 350 imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego. W 1934 roku złożył przysięgę harcerską i otrzymał swój harcerski krzyż z rąk harcmistrza Sobolewskiego w drużynie harcerskiej imienia księcia Józefa Poniatowskiego.

Od początku wybuchu II wojny światowej, czynnie wraz z harcerzami drużyny harcerskiej imienia księcia Józefa Poniatowskiego, brał udział w akcji pomocy polskiej ludności uciekającej na wschód, oraz w akcji ukrywania broni pozostałej po wycofującym się Wojsku Polskim.

Ta działalność harcerska, spotkała się z ostrym i zdecydowanym działaniem Gestapo, które rozpracowało tę harcerską organizację, w efekcie czego 3 maja 1940, nastąpiły wspomniane aresztowania harcerzy i inteligencji miasta Brzeska - jego koleżanki i koledzy stali się w dniu 14 czerwca 1940 pierwszymi więźniami transportu do Oświęcimia.

Ukrywany na plebani kościoła w Brzesku, po trzech dniach został przerzucony do Mościć do harcmistrza Wincentego Muchy ps. „Komar” komendanta Szarych Szeregów Hufca Mościce (Ul Smok), gdzie złożył konspiracyjną przysięgę na ręce swego drużynowego który wręczał mu przed wojną w 1934 roku harcerski krzyż, porucznika WP, harcmistrza Sobolewskiego ps. „Kruk”. W dniu przysięgi przyjął pseudonim „Grab”.

W Szarych Szeregach najpierw w Szkołach Bojowych (BS), a następnie w Grupach Szturmowych (GS). Na mocy decyzji scaleniowej Szarych Szeregów i ZWZ -AK przekazany do dyspozycji Kedywu Okręgu Krakowskiego ZWZ-AK, Inspektorat Nowy Sącz, a potem przydzielony organizacyjnie i bojowo do tworzącego się zalążka 1 Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej.

W 1941 przeniesiony do Tymbarku do zakładów owocowych, wtedy Podhalańskiej Spółdzielni Owocarskiej w Tymbarku do szkoły podchorążych ZWZ- AK -kryptonim drużyny i szkoły „Tymoteusz”-w ramach przydziału organizacyjnego 1 Pułku Strzelców Podhalańskich AK.

W grudniu 1942 z specjalnością Dywersja i Odwet i przydziałem do 1 PSP AK rozkazem dowódcy tegoż pułku został przeniesiony do placówki „Monika” w Inspektoracie Tarnów, w Tarnowie.

W ramach Kedywu Armii Krajowej przeniesiony organizacyjnie do wydzielonej jednostki specjalnej 993/W wykonującej wyroki Woskowych i Cywilnych Sądów Specjalnych.

Brał udział w akcjach wykonywania wyroków, w tym wyroków śmierci, między innymi w Jordanowie, dwukrotnie w Tarnowie, Bochni, czy odbicia 16 Akowców - więźniów Gestapo w Grybowie.

4 lutego 1944 jego rozkazem ppłk Stefana Tarnawskiego „Tarły” w ramach przygotowań do operacji „Burza” został detaszowany wraz z kolegami z Krakowa do Lwowa, do II Oddziału (znowu Kedyw) z przydziałem na lotnisko wojskowe Skniłów-Lwów. Wszedł w skład etatowego 26 Pułku Armii Krajowej, którego dowódcą był w Zachodnim Lwowie kpt. Jan Kozik ps. „Karski”, „Walek”.

3 maja 1944 roku został mianowany do stopnia ppor. czasu wojny rozkazem Komendanta Obszaru Lwowskiego płk Władysława Filipkowskiego ps. „Cis” „Janka”.

23 lipca 1944 roku w ramach Akcji Burza we Lwowie w  drużynie pod dowództwem „Romana” por Jerzego Gardymika walczył w Śródmieściu, a następnie został skierowany do Politechniki przy ul. Leona Sapiehy. Brał udział w walkach o hotel Gorge-a, o kościół OO Karmelitów, by następnie wrócić na Politechnikę. W trakcie walk wraz z kpt. Janem Kozikiem ps. „Karski”, „Walek” brał udział w walkach o Kortumową Górę. W końcu został skierowany do osłony Sztabu VI Okręgu AK gen. Władysława Filipkowskiego, który stacjonował przy ul. Kochanowskiego 27.

Za tę bitwę o Kortumową Górę gen. Władysław Filipkowski rozkazem z dnia 26 lipca nadał mu Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari V kl.

Był więziony przez NKWD we Lwowie. Następnie po otrzymaniu zgody z miejskich struktur AK, wraz 300-osobową grupą, został wywieziony do Jarosławia, celem wcielenia w szeregi Wojska Polskiego.

29 listopada 1944 roku uciekł z Wojska „Berlingowców” I ukrywał się w klasztorze oo. Dominikanów, następnie przetransportowany został pod fałszywym nazwiskiem i w habicie jako brat Robert do zakonu oo. Bernardynów do Leżajska, gdzie ukrywał się do 20 stycznia 1945 roku.

Po kontakcie z dowódcą Inspektoratu Tarnów ppłk Stefanem Musiałkiem-Łowickim ps. „Mirosław”, otrzymał polecenie po raz pierwszy pod własnym nazwiskiem od 3 maja 1940 roku, wstąpienia do LWP do I Oficerskiej Szkole Piechoty w Krakowie. Miał przekazywać informacje wywiadowcze dotyczące sytuacji w wojsku, liczebności, gotowości bojowej itd. do WIN-u z kontaktem na Brzesko do Tadeusza Stefaniaka i Romana Bacha. Nie ujawnił się.

W maju 1945 roku przeniesiono cały 4-ty batalion z I Oficerskiej Szkoły Piechoty do III Oficerskiej Szkoły Piechoty w Inowrocławiu, gdzie 4 grudnia 1946 roku po rozformowaniu III Oficerskiej Szkoły Piechoty w Inowrocławiu, przeniesiony do Marynarki Wojennej Oddziału I Sztabu Głównego MW.

W styczniu 1948 roku po inwigilacji „Informacji” Oddziału II, oraz po ujawnieniu akowskiej przeszłości, w wyniku działania kmdr Jerzego Staniewicza, rozkazem admirała Włodzimierza Steyera w dniu 16 kwietnia 1948 przeniesiony w stan spoczynku.

Ukończył Uniwersytet Jagielloński w Krakowie na Wydziale Prawa. Nie przyjął w latach stalinowskich nominacji sędziowskiej i został skierowany na odbycie praktyk do Człuchowa. Następnie związał się z ruchem spółdzielczym spożywców Społem, w którym, od Inowrocławia przez Sopot i Gdańsk, pracował aż do odejścia na emeryturę. W Spółdzielni Spożywców „Społem”, mimo iż nigdy nie wstąpił do PZPR, pełnił funkcje Prezesa i Wiceprezesa Spółdzielni Spożywców „Społem”, w Sopocie i Gdańsku, by na koniec zostać Prezesem Gdańskiego Oddziału Wojewódzkiego Centralnego Związku Spółdzielni Spożywców „Społem”. W trakcie tej spółdzielczej dzielności nadal rozpracowywany przez UB za swą akowską przeszłość. W 1965 roku wieziony w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa przy ul. Okopowej, pod zarzutem nieujawnienia w dokumentach, służby w Armii Krajowej. Po czterech miesiącach zwolniony i powraca do pracy.

Przez cały czas okresu komunizmu, po śmierci Ś.P. Księdza płk dr Józefa Zator-Przytockiego czynnie działa na rzecz zachowania pamięci i etosu Armii Krajowej, między innymi jest jednym z inicjatorów mszy ku czci Ś.P. Księdza płk dr Józefa Zator-Przytockiego "Czeremosz" Dziekana Korpusu Armii Krajowej Okręgu Krakowskiego, Kawalera Orderu Wojennego Virtuti Militari, Krzyża Walecznych i Krzyż Kapelana Wojska Polskiego, nadanego pośmiertnie, więźnia UB, pierwszego Proboszcza parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Gdańsku i  proboszcza Bazyliki Mariackiej w Gdańsku, z którym przyszło mu się spotkać w latach szkoły podchorążych w 1941 w Tymbarku.

Sędziwy mężczyzna w mundurze marynarki wojennej. Stoi salutując
Roman Rakowski, czyli 100 lat w zdrowiu i na wysokich obrotach. Pan komandor w najbliższym czasie planuje wizytę w Warszawie, gdzie zamierza odwiedzić Sejm i Senat RP. Jubilatowi życzono w Dworze Artusa 200 lat, on sam mówi, że chce jeszcze trochę pożyć, ale to od Pana Boga zależy, jak długo
fot. Dominik Paszliński/gdansk.pl

Od 1989 roku jako jeden z założycieli Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Pomorzu przekształconego następnie w Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Pomorski  i pierwszy Prezes Koła Gdańsk - Wrzeszcz.

Czynny członek zarządu Okręgu Pomorskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Od 2002 Prezes Zarządu kola Gdańsk Wrzeszcz Związku Inwalidów Wojennych RP, a od 2008 Okręgu Pomorskiego i od 2009 roku do maja 2014 roku, wice prezes Zarządu Głównego Związku Inwalidów Wojennych RP.

W 2012 roku został wybrany na Przewodniczącego Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych Województwa Pomorskiego przy Urzędzie Marszałkowskim w Gdańsku, z której to funkcji ustąpił w listopadzie 2013 ze względu na stan zdrowia. Obecnie Prezes Koła Gdańsk - Wrzeszcz Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.

Mężczyzna w mundurze marynarki wojennej, stoi przed płytą w ścianie kościoła, na płycie jest napis Paweł Adamowicz. Przed płyta, na posadzce, leżą kwiaty
Komandor Roman Rakowski po uroczystości w Dworze Artusa koniecznie chciał odwiedzić grób prezydenta Pawła Adamowicza w Bazylice Mariackiej. Złożył tam jedną z wiązanek róż, które dostał na 100. urodziny. Komandor bardzo cenił Pawła Adamowicza za jego wkład w rozwój Gdańska i opiekę, jaką otaczał środowiska kombatanckie
fot. gdansk.pl

W pracy społecznej na rzecz żołnierzy Armii Krajowej i jej etosu, oraz Inwalidów Wojennych nie szczędzi sił. Jest pomysłodawcą i inicjatorem wielu działań o charakterze społecznym czy historycznym tak w Gdańsku, jak i w działaniach parlamentarnych i w kontaktach z poszczególnymi ministerstwami na rzecz tak inwalidów wojennych RP jak i żołnierzy Armii Krajowej.

Między innymi jest pomysłodawcą i inicjatorem tablicy ku czci. Ks. Płk Józefa Zator-Przytockiego, przemianowania ulicy Mireckiego, przy której stoi świątynia Najświętszego Serca Jezusowego we Wrzeszczu na ul. Ks. Płk Józefa Zator-Przytockiego, czy nadania pośmiertnie w listopadzie 1998 roku śp. Ks. płk Józefowi Zator-Przytockiemu Krzyża Kapelana Wojska Polskiego nadanego pośmiertnie przez Kapitułę i ks. Biskupa Kraszewskiego jako jedyne takie odznaczenie przyznane w Gdańskiej Archidiecezji.

Jest inicjatorem obchodów i wmurowania w Bazylice Mariackiej w Gdańsku pamiątkowej tablicy z okazji 90-lecia utworzenia Związku Inwalidów Wojennych rozkazem naczelnika Państwa marszałka Józefa Piłsudskiego.

Uhonorowany został wieloma odznaczeniami wojskowymi i cywilnymi:

  • Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari V kl.;
  • Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski;
  • Krzyżem Walecznych;
  • Złotym i Brązowym Krzyżem Zasługi;
  • Krzyżem Partyzanckim;
  • Krzyżem Armii Krajowej;
  • Medalem Wojska Polskiego;
  • Krzyżem Niepodległości;
  • Medalem za zasługi dla obronności kraju;
  • Odznaką Krzyżem Akcji Burza;
  • Medalem „Pro Memoria”;
  • Medalem „Pro Patriae”;
  • Odznaką Honorową Dowódcy Marynarki Wojennej;
  • Krzyżem 90-lecia Związku Inwalidów Wojennych RP;
  • Krzyżem 95-lecia Związku Inwalidów Wojennych RP;
  • Krzyżem 95-lecia Związku Inwalidów Wojennych RP;
  • Medalem „ZA ZASŁUGI DLA ŚWIATOWEGO ZWIĄZKU ŻOŁNIERZY ARMII KRAJOWEJ”;
  • Złotą Odznaką za zasługi dla Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej;
  • Złotą Odznaką Związku Inwalidów Wojennych RP;
  • Medalem Prezydenta Miasta Gdańska;
  • wyróżnieniem w kategorii „Aktywny Senior” Prezydenta Miasta Gdańska; i innymi odznaczeniami i wyróżnieniami.

Oprac. KG

TV

MEVO od kulis i życzenia. Rower metropolitalny ma już rok