Co Pani sądzi o proponowanych zmianach?
- To skrócenie powszechnego kształcenia ogólnego, które było pewnym atutem obecnego systemu. Kształciliśmy nasze dzieci dłużej i dzięki temu nasz system edukacyjny miał lepsze wyniki.
Teraz będzie gorzej?
- Różnie można sobie wyobrażać strukturę szkolną, natomiast trzeba czasu, żeby to dobrze przygotować. Dlatego rodzi się pytanie: jak w tak krótkim czasie solidnie i dobrze przygotować nowe programy? W mojej ocenie potrzeba na to dużo czasu. Na ile jest w ogóle realne, by przeprowadzić te zmiany z sensem. Chyba, że chcemy po prostu inaczej nazwać klasy w szkołach, a uczyć de facto tak samo, jak w gimnazjach. Może tak, ale... w większym bałaganie. Tak naprawdę to trzeba od nowa wymyślić strukturę szkolną.
Rok to za krótko na wprowadzenie zmian?
- Trzeba najpierw zmienić ustawę, potem podstawę programową, następnie trzeba opracować programy i podręczniki. Na to wszystko potrzeba czasu. Stąd pytanie: na ile da się to zrobić dostatecznie dobrze, by ta zmiana nie odbyła się kosztem jakości?
Ta "reforma" to powrót do tego, jak kształcono nas przed laty...
- To powrót do systemu wymyślonego w PRL. Cała ta struktura będzie taką, jaką ja pamiętam z dzieciństwa, a chodziłam do szkoły dobre 50 lat temu. Oczywiście, można sobie tak wyobrażać system szkolny. Obecna pani minister edukacji też reprezentuje pokolenie, które takie szkoły kończyło. Ale co dzięki temu osiągniemy?
Nie znamy też szczegółów proponowanych zmian.
- No właśnie. Musimy na nie poczekać. Rozumiem, że taki był program wyborczy PiS, który teraz jest zdeterminowany, by zmieniać aktualny system szkolny. Pamiętajmy też, że w 2019 roku będziemy mieli podwojony nabór do szkół licealnych. Te dzieci będą miały dużo większą konkurencję w dostaniu się do dobrych liceów.
Czy obecny system szkolny jest bardziej efektywny?
- Badania międzynarodowe pokazują wyraźnie, że im dłuższe powszechne kształcenie ogólne, tym systemy edukacji notują lepsze rezultaty. A według nowego pomysłu: cofamy się. Poprzednia zmiana była trudna, wprowadzenie gimnazjów nie odbyło się bezboleśnie. Teraz chcemy ten proces zawrócić. To będzie trudne, dlatego tak ważne jest by cały proces dobrze przygotować.
Czytaj także:
Wojciech Książek: - Polska edukacja nie zasługuje na tak radykalne zmiany
Piotr Kowalczuk: - PiS chce wymienić 40 tysięcy dyrektorów
Likwidacja gimnazjów: pytania, na które nikt nie zna (jeszcze) odpowiedzi
Rząd likwiduje gimnazja. Część osób w Gdańsku straci pracę