Karol Nawrocki dyrektorem
Po raz pierwszy zrobiło się o nim głośno w kwietniu 2017 roku. Politycy PiS odwołali wówczas ze stanowiska prof. Pawła Machcewicza, dyrektora i współtwórcę Muzeum II Wojny Światowej. Nowym dyrektorem został Karol Nawrocki, który wprawdzie nie posiadał istotnego dorobku naukowego, ale miał zaufanie ludzi PiS związanych z Gdańskiem - m.in. wiceministra kultury Jarosława Sellina i wpływowego w tym środowisku historyka Sławomira Cenckiewicza.
Wcześniej, od 2009 roku, Karol Nawrocki pracował w gdańskim IPN. Doktoryzował się w 2013 r., na Uniwersytecie Gdańskim, na podstawie rozprawy pt. Opór społeczny wobec władzy komunistycznej w województwie elbląskim 1976-1989. Promotorem doktoratu był prof. Grzegorz Berendt.
Jako dyrektor MIIWŚ Karol Nawrocki wprowadził zmiany w muzealnej ekspozycji, których celem było m.in. wzmocnienie przekazu o heroizmie walki prowadzonej przez Polaków z totalitaryzmami, o pomocy niesionej Żydom, a także o ofiarach poniesionych pod niemiecką i sowiecką okupacją przez polskich księży katolickich.
Była to konsekwentne lansowanie dogmatów polityki historycznej PiS, którym Karol Nawrocki służył od lat. Gdy - jeszcze jako naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Gdańsku - startował w plebiscycie „Dziennika Bałtyckiego” na Osobowość Pomorza 2016, strona IPN tak przedstawiła jego osiągnięcia:
Jest osobą zaangażowaną w utrwalanie pamięci historycznej w przestrzeni publicznej Pomorza. Był m.in. w 2013 r., obok Stowarzyszenia kibiców Lechii Gdańsk i Okręgu Pomorskiego Światowego Związku Żołnierzy AK, jednym z głównych inicjatorów i współorganizatorów powstania w Gdańsku Alei imienia Żołnierzy Wyklętych. W 2015 r. doprowadził do nazwania jednej z głównych ulic terenów byłej Stoczni Gdańskiej imieniem bł. ks. Jerzego Popiełuszki i był członkiem Komitetu Budowy pomnika Danuty Siedzikówny „Inki”, który został odsłonięty w Gdańsku 30 sierpnia tegoż roku. W 2016 r. był jednym ze współorganizatorów pogrzebu Danuty Siedzikówny „Inki” i Feliksa Selmanowicza „Zagończyka” (28 sierpnia) oraz I Pomorskiego Kongresu Pamięci Narodowej (18 listopada).
Westerplatte jak przed wojną. Wizje dyrektora Nawrockiego za 100 mln złotych
Przeciw prezydentowi Gdańska
Na początku września 2017 r. dyrektor Karol Nawrocki wydał publicznie werdykt, że “Paweł Adamowicz skończył się definitywnie jako samorządowiec”. Była to odpowiedź na sprzeciw prezydenta Gdańska wobec próby wyeliminowania miasta z roli gospodarza uroczystości na Westerplatte - do czego dążyło Ministerstwo Obrony Narodowej, kierowane przez Antoniego Macierewicza.
Karol Nawrocki opublikował w tej sprawie specjalne oświadczenie jako dyrektor MIIWŚ. Treść więcej mówi o światopoglądzie i stylu autora, niż o Pawle Adamowiczu i rzeczywistym przebiegu tamtego konfliktu.
Dyrektor Nawrocki pisał:
Nie godzę się na to, aby przy każdej ważnej dla polskiej historii rocznicy wysłuchiwać w Gdańsku pokrętnych i niegodnych aluzji. Przemilczałem 1 sierpnia, rocznicę Powstania Warszawskiego, kiedy dowiedziałem się, że miało ono w sobie element walki o prawa imigrantów do zamieszkania w Polsce (słowa wiceprezydenta). Przemilczałem 31 sierpnia, rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, gdy po decyzjach magistratu pod historyczną salą BHP widziałem powiewające flagi środowisk LGBT, byłych esbeków oraz ludzi, którzy jeszcze dwa lata temu kpili z „paździerzowej, klerykalnej i robolskiej Solidarności„. Trzeci raz nie będę milczał. 1 września 2017 roku na Westerplatte Paweł Adamowicz skończył się definitywnie jako samorządowiec. Dowiódł, że jest wyłącznie politykiem, wciągającym regularnie Gdańsk i Gdańszczan w swoje partyjne, nieuzasadnione mary, strachy i wizje. Politykiem, który nie zna świętości. Z lojalności wobec partii i KOD połączył symbol walki o utracone dziedzictwo II Rzeczpospolitej - Westerplatte, a także piękne słowa największego z Polaków - świętego Kościoła katolickiego Jana Pawła II z „ideałami” antydemokratów (nie szanujących demokratycznych wyborów), sytych, oderwanych od apanaży zachłannych beneficjentów III RP oraz agresywnych antyklerykałów. Połączył krew Polaków, ginących w walce z niemieckim okupantem z odpychającą, narzucającą się, jednocześnie śmieszną, tragiczną i nieskuteczną służalczością wobec niemieckich polityków.
Prezydent Paweł Adamowicz: PiS chce zabrać Westerplatte i zburzyć pomnik
Dwa miliony za Westerplatte
Od czasu zwycięstwa wyborczego PiS w 2015 roku rząd dążył do przejęcia terenu Westerplatte, w celu wykorzystania go w działaniach propagandowych. Narracja prezentowana przez polityków obozu Jarosława Kaczyńskiego i związane z nimi media, przedstawiała władze Gdańska jako siłę antypatriotyczną, a nawet proniemiecką, która nie dba o Westerplatte - o czym miały świadczyć m.in. zaśmiecone miejsca, brak badań archeologicznych i inwestycji w infrastrukturę tego miejsca.
Karol Nawrocki domagał się, by Gdańsk przekazał Westerplatte pod budowę tzw. muzeum pola bitwy. Zaapelował do prezydenta Pawła Adamowicza o oddanie tego terenu skarbowi państwa lub sprzedanie go na potrzeby Muzeum za 2 mln zł.
“Za ofertę dziękuję. To miejsce nie jest przedmiotem operacji handlowych” - odpowiedział wówczas prezydent Adamowicz.
Sprawa była dla obozu PiS ważna do tego stopnia, że Karolowi Nawrockiemu udzielono wsparcia na poziomie parlamentu. W 2019 roku uchwalona została specustwa, która odebrała Gdańskowi teren Westerplatte na rzecz skarbu państwa. Do 2026 roku, za kwotę 200 mln zł (początkowo była mowa o połowie tej kwoty), miało tam powstać Muzeum Westerplatte i Wojny 1939, ale projekt wciąż znajduje się w powijakach.
Mądrego dobrze posłuchać
Tymczasem Karol Nawrocki w maju 2021 roku otrzymał od PiS nową misję. Został powołany przez Sejm na prezesa IPN. Oznaczało to jednocześnie rezygnację z kierowania Muzeum II Wojny Światowej.
Zaledwie po trzech i pół roku - oficjalna nominacja do walki o prezydenturę kraju.
To zawrotna kariera. Karol Nawrocki ma 41 lat. Urodził się w Gdańsku, wychował na Suchaninie. Uczył się w SP nr 58 przy ul. Skarpowej, potem - w IV LO z oddziałami mistrzostwa sportowego.
Jako młodzieżowiec reprezentował piłkarską drużynę KKS Gedania (1997-2000) oraz bokserską drużynę RKS Stoczniowiec (2000-2004). Następnie był zawodnikiem i kapitanem drużyny piłkarskiej Ex Siedlce Gdańsk. W 2010 r. należał do założycieli sekcji sportów walk Ex Siedlce Gdańsk.
W 2011 r. został przewodniczącym Rady Dzielnicy Siedlce.
Jest zapalonym fanem Lechii, napisał dwie książki o historii Biało-Zielonych. Łączą go przyjacielskie relacje z klubowymi kibolami - choć pogłoski, że ma koncie udział w bójkach z szalikowcami innych drużyn, są najprawdopodobniej legendą.
Karol Nawrocki lubi jednak demonstrować, że jest pięściarzem i nie lęka się konfrontacji. W sieci łatwo znaleźć jego zdjęcia w ringu, które zrobiono mu, gdy był już prezesem IPN. Można się spodziewać, że boks będzie próbował jakoś wykorzystać w walce o prezydenturę.
Szczątki poległego żołnierza “Łupaszki” przeniesione ze Srebrzyska na Cmentarz Garnizonowy
Na razie jednak niewiele brakowało, by to Karolowi Nawrockiemu zaszkodziło. We wrześniu br. „Rzeczpospolita” ujawniła znajomość prezesa IPN z Patrykiem Masiakiem, zawodnikiem freak fightów, który szerzej znany jest jako Wielki Bu. Okazało się, że Masiak ma kryminalną przeszłość: był skazany za porwanie, śledczy podejrzewają go o związki z trójmiejskim gangiem sutenerów. Tymczasem prezes IPN nie tylko spotkał się z Wielkim Bu, ale też zrobił sobie z nim zdjęcia. Masiak opublikował fotkę w mediach społecznościowych, dodając kilka słów:
Takie tam z prezesem IPN na kawce. Mądrego to zawsze dobrze posłuchać.
Karol Nawrocki znajomość z Wielkim Bu miał zawrzeć w środowisku pięściarskim i - jak zapewnia - nic nie wiedział, że jest to osoba karana. „Swoich przeciwników z ringu cenię za podjęcie walki, nie odpowiadam jednak za ich życie pozasportowe” - napisał w mediach społecznościowych.
Prawie 14 mln zł dla Gdańska za Westerplatte. Odszkodowanie po decyzji wojewody
Wierzę w to zwycięstwo
Decyzja PiS o poparciu Karola Nawrockiego w walce o prezydenturę została ogłoszona podczas partyjnej konwencji w Krakowie, w niedzielę, 24 listopada.
Prezes IPN zaprezentował się w krakowskiej hali Sokoła w otoczeniu rodziny: żony Marty, dzieci: Daniela, Antka i Kasi oraz siostry Niny.
Wierzę w to zwycięstwo, wierzę w Polskę i wierzę w was. Wierzę w Polskę i będę o nią walczył. Długą drogę przeszedłem, by być dzisiaj tutaj z wami, by móc z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że jestem gotowy, by reprezentować wszystkich Polaków
- zapewnił Karol Nawrocki.
Jarosław Kaczyński przekonywał, że o decyzji kierownictwa PiS zadecydowały zarówno osobiste zalety Karola Nawrockiego i jego życiowa droga, ale też potrzeba zakończenia “wojny polsko-polskiej”.
- My tej wojny nie chcemy, chcę to jasno powiedzieć - stwierdził Jarosław Kaczyński, podkreślając, że Polacy też tej wojny nie chcą.
Według komentatorów, PiS próbuje powtórzyć manewr z 2015 roku, kiedy to udało się doprowadzić do wyborczego tryumfu mało wówczas znanego Andrzeja Dudy. W sieci można też znaleźć jednak analizy, według których szykuje się bardziej skomplikowana gra. Według jednej z teorii, oprócz Karola Nawrockiego w walce o prezydenturę miałby pojawić się drugi “niezależny” kandydat, który oficjalnie nie będzie miał związków z PiS. W tym kontekście mowa jest o gen. Rajmundzie Andrzejczaku, który za prezydentury Andrzeja Dudy zrobił błyskotliwą karierę w armii, by w październiku 2023 r. niespodziewanie podać się do dymisji ze stanowiska Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.