• Start
  • Wiadomości
  • Kaczyński znaczy kontrrewolucja. Gdański wykład prof. Andrzeja Ledera [RELACJA]

Kaczyński znaczy kontrrewolucja. Gdański wykład prof. Andrzeja Ledera [RELACJA]

Polska znajduje się w kluczowym dla swojej przyszłości momencie przemian. Jeśli nie znajdziemy w sobie dość siły, by stać się nowoczesnym, liberalnym społeczeństwem mieszczańskim w rozumieniu zachodnim - nasz kraj czeka prawdopodobnie scenariusz znany z państw latynoskich: oligarchizacja i marginalizacja z wszystkimi tego konsekwencjami.
14.03.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Gościem piątej debaty był prof. Andrzej Leder

Był to już piąty wykład z cyklu Gdańskich Debat Obywatelskich i jak zwykle odbył się w Wielkiej Sali Wety Ratusza Głównomiejskiego. We wtorek wieczorem, 13 marca, na spotkanie z prof. Andrzejem Lederem - który jako filozof skupia się na zagadnieniach społecznych i politycznych - przyszło ponad sto osób, a kolejne setki oglądały na żywo relację wideo, za pośrednictwem portalu gdansk.pl. Na zakończenie profesora nagrodzono brawami na stojąco.

Na końcu tej publikacji zamieszczamy pełną filmową relację ze spotkania.


Rewolucja - co to właściwie znaczy

Zdaniem prof. Ledera, polskie społeczeństwo od dziesięcioleci jest w trakcie rewolucyjnych przemian, które sobie nie do końca uświadomiło.

- Mam wrażenie, że ta rewolucja się teraz dopełnia w różnych wymiarach - mówił i zastrzegł przy tym, że hasła “rewolucja” nie używa w znaczeniu Marksowskim, jaki przyjął się w Polsce, i oznacza przewrót polityczny, którego celem jest bezklasowe społeczeństwo “mas pracujących miast i wsi”.

- Taka rewolucja nikomu się nie udała - mówił prof. Leder. - Nawet komunistyczne Chiny w ostatecznym rozrachunku nie stały się społeczeństwem bezklasowym, idą w stronę kapitalizmu.

Według prof. Ledera hasło “rewolucja” należy rozumieć w znaczeniu wyłożonym przez Hannah Arendt. Są to takie przemiany - bywa, że o gwałtownym charakterze, ale niekoniecznie - które prowadzą do zbudowania nowej, trwałej struktury społecznej. W takim scenariuszu miejsce ziemiaństwa i posfeudalnego porządku zajmuje burżuazja i mieszczaństwo. W sensie ekonomicznym nastaje kapitalizm. W sensie kulturowym i politycznym - liberalna demokracja.

Na tej zasadzie Rosja pod rządami bolszewików tylko pozornie doświadczyła rewolucji. Nie zmieniła się bowiem struktura społeczna - miejsce jednych panów zajęli nowi, a masy społeczne pozostały w roli poddanych. Dobrze wyraża to tytuł klasycznej dla rosjoznawstwa książki Jana Kucharzewskiego “Od białego do czerwonego caratu”.

Przykładem na rzeczywistą rewolucję jest Francja końca XVIII wieku, gdzie po terrorze jakobińskim doszło do przemian, w wyniku których w połowie XIX wieku było to już społeczeństwo burżuazyjne i pod wieloma względami zliberalizowane.

- Wyrazem tej nowej Francji była twórczość literacka Balzaca - mówi prof. Leder. - Mechanizmy świata burżuazyjnego są tam dominujące, ludzie podejmują decyzje, na przykład o małżeństwie, pod dyktando burżuazyjnych interesów.


Między wojnami, czyli dobrze po staremu

Polska nigdy nie przeszła pełnej drogi rewolucyjnej, jakiej doświadczyły społeczeństwa Zachodu, m.in. Francja. Z tej perspektywy dobrze widać problemy społeczne chętnie idealizowanej dzisiaj Polski międzywojennej - II Rzeczpospolitej. Było to społeczeństwo, w którym chłopi stanowili 70 procent populacji, ale nie posiadali władzy politycznej i stanowili margines pod względem kulturowym - choć istniały stosunkowo silne partie chłopskie, a lider Polskiego Stronnictwa Ludowego “Piast” Wincenty Witos był ważną postacią sceny politycznej, przez jakiś czas nawet premierem.

W II RP burżuazja była słaba, nieliczna, najczęściej pochodzenia żydowskiego, ewentualnie niemieckiego - bez istotnych wpływów politycznych.

Kto więc rządził w II RP? Ziemiaństwo i wywodząca się z niego inteligencja oraz kasta oficerska. Było to głęboko zhierarchizowane społeczeństwo klasowe - stary porządek feudalny w nieco zmienionych szatach, uświęcony przez Kościół katolicki. Taka Polska miała istotne problemy społeczne, które uniemożliwiały rzeczywistą modernizację: biedę i wysokie bezrobocie, analfabetyzm. Klasa rządząca gustowała w stylu dawnego szlacheckiego życia, a całość dopełniał kult wodza - marszałka Piłsudskiego. Paradoksalnie przeciwnikiem takich porządków był lider nacjonalistów Roman Dmowski i Narodowa Demokracja, który krytykował szlachtę za jej egoizm wobec pozostałych warstw polskiego społeczeństwa..

- Tamta Polska była silnie zhierarchizowana, panowały w niej postfeudalne porządki - podkreśla prof. Leder.

Owszem, podejmowano próby modernizacji, ale ich motorem był swoisty interwencjonizm państwowy - jak w przypadku budowy Gdyni czy Centralnego Okręgu Przemysłowego. Prawdziwa zmiana struktury społecznej w międzywojennej Polsce była jednak niemożliwa. Dominujący pod względem demograficznym chłopi nie mieli wystarczającej siły politycznej i ekonomicznej. Nieliczna burżuazja prowadziła interesy, ale nie podjęła rzeczywistego wysiłku modernizacyjnego, bowiem nie uzyskała realnego wpływu na rządy. Rodzące się mieszczaństwo było na ogół niezamożne, a nawet biedne, i składało się głównie z Żydów lub osób pochodzenia żydowskiego i - w odróżnieniu od tego co działo się od kilku już pokoleń na Zachodzie - też nie miało wpływu na sytuację polityczno-gospodarczą w Polsce.

W grudniu 1922 r. został zamordowany Gabriel Narutowicz - tylko dlatego, że wybrano go na prezydenta RP głosami posłów mniejszości narodowych, głównie Żydów. Był to ważny sygnał, że Polska nie jest w stanie wstąpić na drogę przemian społecznych, które przeszła Francja - tak mocno (i bez zrozumienia istoty rzeczy) uwielbiana przez polskie ziemiaństwo.


Spotkanie odbyło się w Wielkiej Sali Wety Ratusza Głównomiejskiego

Czas masakry i impuls rewolucyjny

Dopiero wojna przyniosła polskiemu społeczeństwu przemiany rewolucyjne. Sprawili to nie rodzimi liderzy i działacze polityczni, ale totalitarni sąsiedzi - hitlerowskie Niemcy i stalinowski Związek Radziecki. Spełnili oni w Polsce tę samą rolę, co gilotyna w jakobińskiej Francji. Najpierw Niemcy wymordowali 3 miliony Żydów i dużą część etnicznie polskich elit, co jak się okazało po 1945 roku było szansą na awans społeczny i materialny mieszkańców wsi, którzy zajęli ich miejsce. Następnie Sowieci dokończyli zbrodnię na polskich elitach nieodległościowych i pchnęli polskę w kierunku modernizacji w stylu wschodnim, czego wyrazem była budowa przemysłu ciężkiego i likwidacja wielkiej własności ziemiańskiej, do czego doprowadziła reforma rolna. Zmieniła się struktura wsi, a setki tysięcy Polaków pochodzenia chłopskiego znajdowały pracę w miastach. Mimo stalinizacji życia społecznego do połowy lat 50. XX wieku była to jednak swoiście polska wersja komunizmu - chłopów nie zapędzono masowo do kołchozów i nie zdołano zmarginalizować Kościoła katolickiego, który zachował swoje wpływy w społeczeństwie.

Zdaniem prof. Ledera przemiany rewolucyjne wyhamowały w roku 1956, wraz z końcem stalinizmu. Tzw. polski Październik był początkiem krzepnięcia nowej struktury społecznej, co wyrażało się w haśle “małej stabilizacji”. Wielkie inwestycje za rządów Gierka nie miały już znaczenia rewolucyjnego, doprowadziły jednak w dalszej perspektywie do kryzysu ekonomicznego i społecznego, który - w obliczu krachu ZSRR - skutkował upadkiem PRL i otwarciem Polski na świat zachodni, z jego kapitalistycznym porządkiem gospodarczym i liberalnym ustrojem politycznym.


I ty zostaniesz Andrzejem Kmicicem

Liberalizacja Polski trwała od początku lat 90. do roku 2015. Wybór zachodniego kierunku rozwoju wydawał się naturalny - był zgodny z aspiracjami ogromnej części społeczeństwa. Waldemar Kuczyński, ekonomista i działacz opozycji demokratycznej w PRL opowiadał Lederowi w jakiej sytuacji znaleźli się politycy, którzy doszli do władzy po wyborczym zwycięstwie “Solidarności”: mieli poczucie, że stoją na lodowej tafli, która gwałtownie pęka i zalewana jest wodą. Była możliwość ucieczki do brzegu w dwóch kierunkach. Jeden to brzeg na którym była Rosja ze swoimi wiecznie nieposkromionymi ambicjami imperialnymi , drugi - świat demokracji liberalnej Zachodu. Nie trzeba było nawet się zastanawiać.

W ciągu ćwierćwiecza Polska przebyła długą drogę, zmianie uległo niemal wszystko. Udało się osiągnąć ustrojową i gospodarczą doskonałość? Na pewno nie - doskonałość nie jest możliwa w ludzkiej rzeczywistości, ale udało się dokonać wiele. Polska w ostatnim ćwierćwieczu jak nigdy dotąd upodobniła się do społeczeństw zachodnich.

- Niedostatki polskiego liberalizmu wywołały rosnące niezadowolenie i otworzyły drogę do władzy Jarosławowi Kaczyńskiemu - mówi Andrzej Leder.

Czym są rządy PiS dla Polski? Jakąś nową jakością?

Prof. Leder uważa, że w swym głównym nurcie stanowią kontrrewolucję, zastopowanie polskiej liberalizacji. Sytuacja jest długofalowa, bowiem ma to głębokie podłoże kulturowe. Polska liberalna nie wytworzyła swojej symboliki, rytuałów, poczucia dumy z tego, co udało się zrobić. Nacjonaliści spod znaku PiS mieli natomiast gotowe rytuały i symbole z przeszłości i dodatkowo zyskali poparcie Kościoła, który poczuł się zagrożony trwającym procesem liberalizacji i w konsekwencji postępującą sekularyzacją społeczeństwa.

W warstwie intelektualnej PiS sięgnął po dobrze znane Polakom, swojskie opowieści w duchu pisarstwa Henryka Sienkiewicza. Idealizowana jest przedwojenna Polska, odnawiany kult powstań narodowych.

- Wzorem do naśladowania dla młodzieży znowu staje się Andrzej Kmicic, bohaterowie polskiego romantyzmu, którzy w nowszej wersji są “żołnierzami wyklętymi” - zauważa prof. Leder. - Lansowane są cnoty heroiczne, wojenne, które są anachroniczne i stoją w sprzeczności z cnotami liberalnymi, jakie pielęgnuje Zachód.

Czy PiS jest w stanie przeprowadzić jakąś nową modernizację Polski według własnego pomysłu - o czym przekonani są liderzy, działacze i sympatycy tej partii? Prof. Leder uważa, że nie. Jedyne rewolucje, jakie się naprawdę udały to rewolucje polegające na budowie nowej struktury społecznej - a nie zastąpieniu jednych panów przez drugich i restytucji autorytarnego porządku. Rewolucje nie są możliwe bez ukonstytuowania się silnej burżuazji i mieszczaństwa, czego naturalnym następstwem jest proces liberalizacji. PiS wprowadza centralizm i omnipotencję państwa, sterowanego przez polityczny “komitet centralny”. Cofa tym Polskę w stronę PRL.

- To per saldo musi zakończyć się porażką całego społeczeństwa - przekonuje Andrzej Leder. - Anachroniczne działania, które zamieniają Polskę w skansen. To wszystko jest wbrew regułom, jakie rządzą nowoczesnymi społeczeństwami, uczestniczącymi w procesie permanentnej modernizacji. Nowoczesność to otwartość i brak barier, nie da się jej dotrzymać kroku na gruncie przestarzałej ideologii nacjonalistycznej, XIX-wiecznych wyobrażeń o mechanizmach rządzących światem. Celem musi być liberalizacja.


Co dalej z tą naszą Polską?

Teraz wszystko zaleźy od tego, jak szybko i czy w ogóle Polska wróci na drogę przemian rewolucyjnych, czyli liberalizacji gospodarczej i społecznej.

- Skrajnie negatywny scenariusz to postępująca marginalizacja Polski, wyłączenie jej z nurtu nowoczesności - przewiduje prof. Leder. - Nasz kraj upodobni się wówczas do republik bananowych, krajów latynoskich, rządzonych przez oligarchie.

Jest też możliwy wariant pozytywny. Stopniowy powrót Polski na drogę liberalizacji. Nie będzie to proste - pogłębiające się antagonizmy polityczne i lansowany przez PiS kult heroicznego wojownika będą miały skutek w postaci wzrostu brutalności życia politycznego. Może to doprowadzić do nieszczęścia.

- Cóż może robić liberalna część naszego społeczeństwa? - zastanawia się prof. Leder. - Po prostu zachować spokój i robić swoje. Trzeba tworzyć symbole i rytuały nowej Polski, trzeba wykuć nowy model patriotyzmu, który nie będzie się opierał na romantycznym imaginarium. Trzeba zbudować poczucie dumy z osiągnięć Polski po upadku PRL. To nie jest łatwe zadanie, ale możliwe. I trzeba się przy tym nastawić na długi marsz. To potrwa pewnie lata, a może nawet całe pokolenie.


ZOBACZ CAŁY ZAPIS ZE SPOTKANIA Z PROFESOREM ANDRZEJEM LEDEREM



TV

Mieszkańcy włączają się w rewitalizację Biskupiej Górki