Beata Gwoździewicz: Dzień dobry. Kacper Płażyński, syn Macieja, marszałka sejmu, wojewody, posła, senatora, założyciela Platformy Obywatelskiej, jednego z najbardziej rozpoznawalnych polityków, niezwykle szanowanego człowieka, niezwykle szanowanego polityka. Pan jest 29-letnim politykiem, młodym człowiekiem, a to dziedzictwo ojca: przeszkadza, uskrzydla, czy jest zobowiązaniem?
Kacper Płażyński: - Dzień dobry pani redaktor, dzień dobry państwu. Na pewno uskrzydla i na pewno jest zobowiązaniem. Bardzo wiele takiego ciepła na co dzień na ulicach spotyka mnie dzięki tej dobrej pamięci o moim tacie, który faktycznie bardzo wiele dla Gdańska zrobił, i z tego punktu widzenia to też jest ogromne wyzwanie: jak dorównać osobie tak zasłużonej dla Gdańska, dla regionu. Ale ja mam swoją koncepcję na Gdańsk, ja ją regularnie prezentuję w rozmowie z mieszkańcami. Codziennie odwiedzam inną dzielnicę, spędzam tam cztery, pięć godzin, wraz z wolontariuszami. Rozmawiamy o problemach konkretnych, lokalnych, będąc wśród ludzi i liczę na to, że w ten sposób również będę mógł przedstawić taką ofertę - jestem pewien, że przedstawię - ofertę skierowaną na bardzo konkretne problemy, również dzielnicowe. Nie tylko to będzie kampania ogólnomiejska, ale również skupiona na ich drobnych problemach.
A czego wobec tego Gdańskowi brakuje? Dlaczego chce być pan prezydentem Gdańska?
Kacper Płażyński: - Gdańskowi brakuje takich kwestii elementarnych, takich jak lepszy dialog z mieszkańcami i z organizacjami pozarządowymi, z radami dzielnic. Brakuje transparentności w życiu publicznym, brakuje takiej elementarnej uczciwości, brakuje traktowania pieniędzy jak… jak własność nas wszystkich, jak własność podatników, która powinna być wydatkowana rozsądnie, z poszanowaniem tego, że to są pieniądze ciężko zarobione przez gdańszczan. Takich przykładów szastania tymi pieniędzmi jest bardzo wiele, najlepszym przykładem jest oczywiście portal gdańsk.pl, gdzie za cztery miliony złotych rocznie obecny prezydent zajmuje się swoją osobistą propagandą.
A jakim chce pan być prezydentem dla gdańszczan?
Kacper Płażyński: - Otwartym. Otwartym prezydentem, który będzie się wsłuchiwał we wszystkie głosy, bez względu na przynależność partyjną, ideową. Chciałbym, żeby Gdańsk był daleki od wszelkich sporów ogólnopolskich i daleki od wszelkich ideologicznych, bo zarządzanie miastem to jest przede wszystkim skuteczna troska o dobro wspólne. To jest zarządzanie na zasadzie obiektywnych przesłanek, a nie skupiania się na jakichś wątkach zupełnie pobocznych, których gdańszczan myślę, że w takiej sferze zarządzania miastem nie powinny interesować.
Czyli te spory ogólnopolskie przeszkadzają?
Kacper Płażyński: - Tak jest. Moim zdaniem prezydent miasta nie powinien się tak aktywnie włączać, w ogóle nie powinien się włączać w spory ogólnopolskie, z uwagi na to, że prezydent powinien współpracować z polskim rządem. No, niestety ani jeden, ani drugi mój kontrkandydat z Platformy Obywatelskiej nie gwarantuje - wręcz przeciwnie - jakiegoś takiego partnerskiego podejścia, czy partnerskich rozmów, współpracy, a to wielka szkoda dla Gdańska, bo jest wiele programów rządowych, na których Gdańsk mógłby dużo lepiej skorzystać, niż korzysta teraz. Ja jestem tą osobą, która zamiast kolejne konflikty wywoływać, zamierzam te pożary gasić, dla dobra Gdańska i dla dobra gdańszczan tutaj mieszkających.
Wyobraźmy sobie, że wygrywa pan wybory prezydenckie w Gdańsku, zostaje pan prezydentem, ale w Radzie Miasta większość ma Platforma Obywatelska. Jak pan sobie wyobraża tę współpracę?
Kacper Płażyński: - Myślę, że większość radnych, również w Platformie Obywatelskiej, podchodzi - czy podejdzie w takiej sytuacji - do swoich obowiązków w sposób odpowiedzialny, to znaczy, będzie wykonywać swoje funkcje zgodnie ze swoim mandatem, które są ściśle określone w ustawie o samorządzie gminnym, powiatowym, a ja będę wykonywał swoje funkcje możliwie dobrze jako prezydent Gdańska. Myślę, że wszystkim nam powinno zależeć przede wszystkim na dobru mieszkańców Gdańska, by się ono harmonijnie rozwijało, a nie jak do tej pory mieliśmy do czynienia chociażby z polityką przestrzenną… No właśnie, i tutaj pytanie o wiarygodność jednego z moich kontrkandydatów. Jeden z nich ogłosił koniec “republiki deweloperów” w Gdańsku, a jednocześnie jest kandydatem Platformy Obywatelskiej. Nie pozostawia suchej nitki na obecnym prezydencie Gdańska, panu Adamowiczu, jednocześnie startuje z partii wraz z radnymi, którzy tę deweloperską republikę w Gdańsku, od jakichś 18 lat, współtworzyli - bo to Rada Miasta uchwala plany zagospodarowania przestrzennego w Gdańsku, czyli to, co najbardziej krytykuje pan Wałęsa. Więc mamy do czynienia z pewnymi takimi…
CZYTAJ TEŻ: Pracodawcy Pomorza: Gdańsk potrzebuje inwestycji, nie psujmy tego, co dobre
“Deweloperska republika” mówi jeden z kandydatów, a pan ile ma mieszkań w Gdańsku?
Kacper Płażyński: Jedno.
A po zakończeniu kadencji, zakładając, że pan wygra - ile będzie pan miał?
Kacper Płażyński: - Zakładam, jestem przekonany, że jedno, bo wiem jakiej wysokości są pensje prezydenta Gdańska. Jeżeli jest się politykiem uczciwym i nie zapomina się o tym, jakie ma się dochody, no to nie wyczaruje się nagle jakiegoś fantastycznego mnożnika dla tych środków i zwyczajnie rachunek matematyczny nie pozwala na to, aby tych mieszkań było więcej.
Ale prezydent, okazuje się, może sobie dorabiać - na przykład w spółkach miejskich, zasiadając w ich radach nadzorczych. Jeśli zostanie pan prezydentem, będzie zasiadał pan w radach nadzorczych tych spółek?
Kacper Płażyński: - Ani ja, ani żaden z moich zastępców nie będzie zasiadał w żadnych radach nadzorczych spółek miejskich czy też niemiejskich. To jest szczególnego rodzaju patologia, najbardziej jaskrawym tego przykładem jest prywaty… - w zasadzie nie prywatyzacja, bo GPEC został sprzedany innej komunalnej spółce, ale niemieckiej - i przy sprzedaży prezydent Adamowicz zagwarantował sobie miejsce w radzie nadzorczej tej spółki, z czego co roku otrzymuje gażę rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. To są patologie, które oczywiście nie powinny się nigdy w życiu polityka wydarzyć. To jest jaskrawe łamanie takiej etyki politycznej.
Rozumiem, że nie zmieni pan zdania w miarę, jak będą leciały lata, kolejne kadencje, rozwijała się rodzina…
Kacper Płażyński: - Nie, nie, oczywiście, tutaj gdańszczanie mogą być o to spokojni.
Panie Kacprze, takiego pojedynku w Gdańsku jeszcze nie było. Można powiedzieć, że to historyczne wydarzenie i historyczne nazwiska się zderzają - bo wieloletni prezydent Paweł Adamowicz, Jarosław Wałęsa, Kacper Płażyński. Jak zamierza pan pokonać tych swoich kontrkandydatów? Czym?
Kacper Płażyński: - Na pewno nie tylko nazwiskiem, ale konkretną ofertą dla Gdańska i dla mieszkających w Gdańsku ludzi, którzy w ogromnej większości do tej pory nie uczestniczyli w sposób równy, co do tego rozwoju, który Gdańsk niewątpliwie przeżywa. Cała Polska się na przestrzeni ostatnich 25 lat mocno zmieniła, w dobrym również kierunku, no ale jednak sposób, w jaki te korzyści były transferowane dawał przywileje pewnym grupom, również w Gdańsku. Czas trochę to wyrównać, tak aby każdy mógł w równym stopniu z tych korzyści korzystać.
Wiele osób zadaje sobie pytanie: tak młody człowiek na takim stanowisku - ma pan 29 lat - czy sobie poradzi. Czy ten młody wiek jest atutem?
Kacper Płażyński: - Myślę, że tak. On gwarantuje pewną odwagę. W Gdańsku, niestety, z przykrością to mówię, mamy do czynienia z wieloma patologiami, z takim zastygłym układem biznesowo-towarzyskim, tworzonym przez dwadzieścia lat i tutaj niewątpliwie, jeśli w jakiś sposób mamy doprowadzić do zmiany w Gdańsku, to musi być osoba, która nie będzie bała się podejmować często trudnych, ale potrzebnych decyzji. Ja jestem adwokatem, jestem owszem młodą osobą, przed którą jeszcze wiele, natomiast myślę, że przez ostatnich kilka lat dałem się gdańszczanom dość dobrze poznać z mojej działalności publicznej, w sferze społecznej. Na koncie mam kilka - wraz oczywiście z mieszkańcami, którzy zawsze w konkretnych sprawach stali razem ze mną i wspólnie współdziałaliśmy… Natomiast mam kilka konkretnych już sukcesów, które chyba też pokazują, że potrafię być skuteczny, a o dziwo moim największym orężem do tej pory - poza mieszkańcami, którzy razem ze mną w różnych sprawach walczyli - było właśnie prawo. Prawo, które w Gdańsku często nie jest respektowane, tak było przy chęci zabudowy historycznego terenu Gedanii mieszkaniówką deweloperską, tak było przy bezprawnym oddawaniu w dzierżawę pasów dróg publicznych na parkingi, i tak było w wielu incydentalnych sprawach konkretnych mieszkańców, którym również prawnie doradzałem, pomagałem, angażowałem się, co często media przedstawiały, chociaż tych spraw było bardzo, bardzo wiele, oczywiście nie każda z nich to była sprawa medialna. Ta działalność trwa już od wielu lat, więc myślę, że z tego punktu widzenia dałem się już dość dobrze gdańszczanom poznać.
Mówi pan, że będzie się starał przebić przez tę taką sieć układów politycznych i towarzyskich w Gdańsku. Czy to znaczy, że dużo urzędników straci pracę?
Kacper Płażyński: - Nie, nie. To, znaczy, że osoby, które pracują w urzędzie miasta i są nieuczciwe, stracą pracę. Natomiast zdecydowana większość urzędników, to są ludzie którzy od ósmej do szesnastej ciężko pracują, chcą aby szef ich traktował godnie, chcą cieszyć się zaufaniem, to ludzie uczciwi, którzy wiedzą, co robią. Ja w Gdańsku chciałbym odblokować drogę awansów dla tych urzędników, którzy do tej pory takiej możliwości z różnych względów nie mieli, a jedynie “znajomi królika” taką możliwością dysponowali. Na pewno są takie obszary w Gdańsku, w których należy się zdecydowanie bardziej przyjrzeć działalnościom niektórych instytucji - to są przede wszystkim te obszary, które związane są ze współpracą, czy też ze sprzedażą nieruchomości deweloperom, właśnie z planowaniem przestrzennym. Natomiast... tak, jak jeszcze raz podkreślam… urzędnicy są w Gdańsku niedoceniani, co się przekłada później również na takie…
Codzienne życie mieszkańców.
Kacper Płażyński: - Codzienne życie mieszkańców, ale również urzędników, którzy są często sfrustrowani i którzy mają tego dość, co się dzieje w urzędzie miasta, bo do mnie dochodzą takie niepokojące wiadomości - z wewnątrz urzędu - że na przykład co tydzień obecny prezydent spotyka się z kierownikami, tymi wyższymi urzędnikami, po to, żeby wszystkich nakłaniać do tego, żeby aktywnie włączali się w zwalczanie Prawa i Sprawiedliwości. I padają tam wprost takie słowa, na tych zamkniętych spotkaniach. To moim zdaniem prezydent miasta nie jest od tego, by otwarcie angażować urzędników w jakieś spory ogólnopolskie i chęć wywracania właśnie demokracji do góry nogami.
Poseł Janusz Śniadek w jednym z wywiadów powiedział, że będzie pana wspierała cała drużyna. Czuje pan to wsparcie?
Kacper Płażyński: - Oczywiście, że czuję to wsparcie. Ta drużyna jest szeroka i ona nie ogranicza się tylko do Prawa i Sprawiedliwości.
A w ślad za panem powinna iść cała drużyna przygotowanych, kompetentnych osób. Czy ta drużyna już jest skompletowana chociaż w części?
Kacper Płażyński: - Jest.
Wiadomo, kto będzie wiceprezydentem?
Kacper Płażyński: - Ja wiem… ja wiem, natomiast…
A my możemy też się dowiedzieć?
Kacper Płażyński: - Inaczej niż moi kontrkandydaci w Gdańsku ja traktuję właśnie prawo poważnie. Szanuję to, że w tej chwili mamy do czynienia z okresem takim prekampanijnym, a nie kampanią wyborczą stricte. Nie przedstawiam swoich szefów sztabu, nie przedstawiam swoich wiceprezydentów. Również staram się ograniczać swoją wizję Gdańska do nie takiego szerokiego przedstawienia postulatów programowych, to zostanie przedstawione, jak się kampania właściwa zacznie. No bo właśnie: ja szanuję prawo inaczej niż moi kontrkandydaci. Wtedy również będę państwu systematycznie przedstawiał członków tej drużyny, natomiast to, co mogę zdradzić, to zapewniam, że ta drużyna jest szeroka, łączy różne środowiska - specjalistów, jest tam wiele osób, cieszących się w Gdańsku bardzo dużym autorytetem i bardzo cieszę się, że się zgodzili w tym wielkim projekcie…
Czyli oni już wiedzą, my jeszcze musimy poczekać.
Kacper Płażyński: … zmiany Gdańska na lepsze wziąć udział.
W jednym z wywiadów mówił pan: “Chciałbym, żeby Gdańsk kojarzył się z piękną historią, a nie tylko z aferami. Teraz, po długich latach, Stocznia Gdańsk wraca w polskie ręce. Agencja Rozwoju Przemysłu podpisała w Warszawie, w ubiegłym tygodniu, umowę w sprawie odkupienia stoczni z rąk ukraińskiego inwestora”. Jakie ma pan nadzieje z tym związane?
Kacper Płażyński: - Takie chyba jak wszyscy mieszkający w Gdańsku, że stocznia będzie się rozwijać ekspansywnie, że tysiąc osób zatrudnionych w GSG Towers i Stoczni Gdańsk - bo to są dwie spółki, które tak naprawdę zostały odkupione - że zapewnią temu tysiącowi pracowników dobrą pracę i comiesięczną płacę, i wszystkim podwykonawcom, którzy współpracują ze Stocznią Gdańsk, a to jest wiele, wiele firm, które zatrudniają kolejne tysiące osób, musimy na to patrzeć trochę szerzej - również będą mogły prosperować i wybijać się na coraz szersze tory. To jest realizacja strategii rządu, który rozumie potrzebę wykorzystywania naturalnego atutu Polski, ale też Gdańska, jakim jest położenie nad morzem. Gdańsk dlatego właśnie powstał w takim miejscu, bo powstał przy Wiśle, przy delcie Wisły, przy ujściu Wisły, oraz nad Morzem Bałtyckim i to gwarantowało mu przez setki lat miano - i faktycznie tak było - najpotężniejszego miasta w całej Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Był miastem królewskim, portowym, do tego pora wrócić, stąd plany rządowe udrożnienia dolnego odcinka Wisły, budowy Portu Centralnego w Gdańsku. To są inwestycje rzędu kilkudziesięciu miliardów złotych i dlatego właśnie w Gdańsku musi być prezydent, który będzie dbał o gdańszczan i interesy tego miasta, przy współpracy ścisłej z rządem, przy realizacji takich projektów, które - jeszcze raz podkreślam - kosztować będą kilkadziesiąt miliardów złotych, bo to jest szansa dla nas skoku cywilizacyjnego, jakiego jeszcze w Gdańsku przez ostatnie sto lat nie mieliśmy.
A takie bardziej przyziemne sprawy dla gdańszczan: drogi, korki, miał być tunel pod aleją Żołnierzy Wyklętych, który miał połączyć ulicę Hynka z innymi fragmentami Gdańska - teraz to przedsięwzięcie stoi pod znakiem zapytania. Miał być tunel pod Pachołkiem… Jakoś chciałby pan rozwiązać te komunikacyjne problemy gdańszczan?
Kacper Płażyński: - Tak, i to będzie jeden z głównych punktów, które przedstawię, gdy rozpocznie się kampania wyborcza: głównych punktów w postaci konkretnych rozwiązań, które myślę, że ogromnej większości Gdańska bardzo przypadną do gustu. To nie jest opowiadanie bajek o tym, że trzeba znaleźć nagle z księżyca 100 milionów złotych na transport publiczny w Gdańsku. To są realne propozycje tego, jak te problemy rozwiązać - są takie możliwości i w ciągu tej jednej kadencji zapewniam, że jestem w stanie sprawić, że mieszkańcy zarówno Osowy, jak i mieszkańcy Gdańska Południa, tych południowych dzielnic w Gdańsku, nie będą stać w korkach codziennie po dwie godziny wracając, czy też dojeżdżając do pracy.
Platforma Obywatelska proponuje też budowę kolejnych basenów w Gdańsku.
Kacper Płażyński: - Bardzo słusznie. Sam jestem sportowcem, wiele, wiele lat grałem w tenisa ziemnego. Pływać również uwielbiam, baseny to zdrowie zarówno dla seniorów, jak i dla młodych dzieci. Trzeba oczywiście promować taki styl życia i im basenów więcej, tym lepiej. Również będę na pewno stawiał na aktywność fizyczną w Gdańsku - w tym zakresie również przedstawię swój autorski plan, który również będzie uwzględniał budowę basenów, bo - tak jak to jeszcze raz podkreślam - basen to samo zdrowie, to jest aktywność fizyczna, która najmniej obciąża nasz organizm i może też stanowić dobre rozwiązanie rehabilitacyjne dla ludzi starszych.
Baseny w poszczególnych dzielnicach, czy może jeden duży aquapark?
Kacper Płażyński: - Aquapark na pewno nie, natomiast to czego w Gdańsku niewątpliwie brakuje, to jest basen olimpijski, 50-metrowy. Chyba w każdym wojewódzkim mieście, poza Olsztynem, taki olimpijski jest. Są na to środki rządowe z Ministerstwa Sportu, bo to jest jeden z kierunków priorytetowych rozwoju gdańskiego, ogólnopolskiego sportu. Natomiast nie wiedzieć czemu, mimo że już od piętnastu lat środowiska pływackie w Gdańsku zabiegają o budowę takiego stadionu i mogłoby to się spotkać nawet z dofinansowaniem wysokości 70 procent, to władze nie znalazły czasu czy chęci, do tego, aby ten projekt zrealizować, co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe.
Mówi pan, że Gdańsk najważniejszy i polityka ogólnopolska tak, ale w małym zakresie - ale pytania które zadaje prezydent (Prezydent RP Andrzej Duda - przyp. red.), chce zadać w referendum, będą dotyczyły nas wszystkich - także gdańszczan. Prawdopodobnie jutro w senacie będzie głosowanie i decyzja, czy rzeczywiście to referendum się odbędzie, a pan jest zwolennikiem takiego referendum?
Kacper Płażyński: - Ja przyznam, że nie śledzę tych kwestii ogólnopolskich teraz z taką uwagą, jak jeszcze dwa-trzy lata temu. Skupiam się przede wszystkim na tych sprawach gdańskich. Oczywiście znam te pytania, to jest taka formuła dość w Europie do tej pory niespotykana, aby było ich tyle i aby były tak szczegółowe.
Któreś najważniejsze dla pana?
Kacper Płażyński: - Na pewno jeżeli takie referendum zostanie ogłoszone, to się na nie z poczucia obywatelskiego obowiązku udam, natomiast czy to jest dobry pomysł, to jest kwestia do dyskusji. Obawiam się o frekwencję w takim referendum, a to mogłoby odbić się w przyszłości na korzystaniu z tego bardzo ważnego dla demokracji instrumentu.
Odbywa pan mnóstwo spotkań a mieszkańcami Gdańska, nie wiem czy codziennie, ale prawie codziennie…
Kacper Płażyński: - Sześć dni w tygodniu, w niedziele trzeba odpoczywać, spędzić czas z rodziną.
Dzisiaj też gdzieś?
Kacper Płażyński: - Dzisiaj również, tak.
A z kim się pan spotka dzisiaj, gdzie możemy pana spotkać?
Kacper Płażyński: - Dzisiaj spotkamy się na Jasieniu.
O godzinie?
Kacper Płażyński: - Piętnastej, zazwyczaj o piętnastej. W cztery, pięć godzin jesteśmy w stanie po tej dzielnicy…
To będzie trudna walka o Gdańsk, a jest pan do niej gotowy? Silny, przygotowany?
Kacper Płażyński: - Tak. Tak, jestem.
Rozmowę można odsłuchać na portalu Radia Gdańsk - TUTAJ
CZYTAJ TEŻ:
Jarosław Wałęsa w Radiu Gdańsk: - Jestem za tym, żeby ułatwiać życie mieszkańcom
Prezydent Adamowicz w wywiadzie dla Rzeczpospolitej: "Mówię to, co myślę"