Większy problem niż tubki to „małpki”
- O czym jest właściwie ta afera? – rozpoczęła program redaktorka Agnieszka Michajłow.
- Wydaje mi się, że oburzenie dotyczy bliskiego wizualnego związku z musami, które kupujemy dzieciom. Ale sprawa jest szersza. Bo tu oburzyliśmy się na opakowanie tak naprawdę, a nie na zawartość – mówi Radosław Nowak, zastępca dyrektora ds. profilaktyki uzależnień Gdańskiego Ośrodka Promocji Zdrowia i Profilaktyki Uzależnień.
Większy problem ekspert widzi w tym, że małe opakowania na alkohol, tzw. „małpki”, są w Polsce powszechnie stosowane. Jak mówi, z rożnych badań wynika, że „małpki” są oszustwem. Dlaczego? Bo pijąc mocny alkohol z półlitrowej butelki, można zauważyć u siebie samego już pewien kłopot, coś bliskiego alkoholizmu. Natomiast pijąc z butelek 0,2 l, nawet jeśli spożyje się alkoholu w ciągu dnia tyle samo, jak pijąc z półlitrówki, w głowie może stworzyć się poczucie, że jednak pije się alkoholu mniej. Ponadto konsumpcja alkoholu w małych butelkach może powodować, że będzie się piło częściej. Jak wskazują statystyki, „małpki” są kupowane najczęściej rano i wieczorem, czyli przed pracą i podczas wieczornych spacerów.
Prawo do liftingu
Specjalista uważa także, że polskie prawo regulujące dostępność alkoholu wymaga „liftingu”. Zmiany się zaczęły, ale zaczęły się źle - od pozbycia się człowieka, który całe życie pracował na to, żeby ograniczyć dostępność i współbudował system przeciwdziałania głównie narkomanii, czyli Piotra Jabłońskiego, byłego już dyrektora Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom. Według Nowaka, KCPU nie mogło podjąć kroków przeciwdziałających sprzedaży alkoholu w kolorowych tubkach, bo według istniejącego prawa opakowanie jest zgodne z normami. Pozbycie się takiego człowieka jest według Nowaka dużą niesprawiedliwością.
- W nas, Polakach, jest wciąż ogromna tolerancja dla osób pijących za dużo, jeżdżących po alkoholu samochodami, pijących przy dzieciach itd. – zauważyła redaktor Michajłow.
- Może tak – odpowiedział terapeuta, dodając jednak, że obserwuje już w społeczeństwie rosnącą świadomość problemu alkoholowego i chęć leczenia się, o czym mogą świadczyć m.in. duże kolejki i długi czas oczekiwania do ośrodków terapeutycznych.
Radosław Nowak wskazał w rozmowie na problem powszechnej reklamy piwa bezalkoholowego (a także leków) i budowanie takich skojarzeń, jak dobra zabawa, sport, przyjaźń, relacje. Dla młodych ludzi krok od piwa bezalkoholowego do alkoholowego będzie mały.
- Największym problemem jest dostępność i niska cena alkoholu – ocenił gość programu.
Co trzeba zrobić?
- ograniczyć reklamę i promocje alkoholu
- podwyższyć cenę alkoholu
- zastanowić się nad sprzedażą alkoholu na stacjach benzynowych – czy to dobre miejsce?
- ograniczyć dostępność alkoholu w sklepach w godzinach nocnych.
A jak rozmawiać o alkoholu z młodymi ludźmi? W jakim wieku zacząć?
Posłuchaj całej rozmowy z psychoterapeutą Radosławem Nowakiem: