Obszerny, trzystronicowy wywiad zamieszczono w najnowszym wydaniu tygodnika “Newsweek”, który dostępny jest w sprzedaży od poniedziałku, 29 lipca. Rozmowę przeprowadziła red. Aleksandra Pawlicka.
Prof. Cezary Obracht-Prondzyński jest socjologiem na Uniwersytecie Gdańskim, badaczem m.in. tożsamości gdańszczan. Jest też działaczem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego i obywatelem, śmiało wypowiadającym się w obronie pluralizmu społeczeństwa demokratycznego. W ostatnim czasie prof. był współinicjatorem listu otwartego ludzi nauki i kultury przeciwko propagandowym działaniom mediów związanych z Prawem i Sprawiedliwością, które próbują deprecjonować patriotyzm Gdańska i gdańszczan poprzez opowieści o rzekomym zniemczaniu miasta. Pod listem podpisało się ponad 3 tys. osób, w tym wielu wybitnych naukowców. Prof. Cezary Obracht-Prondzyński zainicjował też list do Prezydenta RP Andrzeja Dudy, z apelem o niepodpisywanie uchwalonej przez Sejm tzw. specustawy w sprawie Westerplatte, która odbiera teren półwyspu Miastu Gdańsk jako miejsce rzekomo zaniedbane - po to, by politycy PiS mogli tam wybudować według swojego uznania muzeum pola bitwy. Propozycja prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, by odstąpić od uchwalenia specustawy i przeprowadzić tę inwestycję na zasadach partnerskiej współpracy rządu z gdańskim samorządem - nie została przez PiS przyjęta.
Prof Cezary Obracht-Prondzyński mówi w wywiadzie dla “Newsweeka” m.in.:
- “Jak to zwykle w PiS - jeden musi być zły, żeby drugi mógł być dobry. Cała opowieść jest o tym, że gdańszczanie są wredni, a ci, którzy z nimi walczą, szlachetni. A przecież wystarczy przespacerować się ulicami Gdańska, żeby zrozumieć, że nia ma tu żadnej wrogiej inwazji. To w gruncie rzeczy jest śmieszne i można by potraktować działania PiS jak marny żart, gdyby nie służyły za cep w politycznej nawalance”.
- “Gdańsk to złożone w swej politycznej i społecznej historii miasto. Nie da się tu robić prostych cięć. Dla prawicy świadectwem niemieckości jest to, że na dawnym budynku poczty jest niemiecka nazwa Postamt. No rzeczywiście - zgroza. W takim razie ostrzegam wszystkich, których to oburza, żeby nie szli do gdańskich kościołów, zwłaszcza starych, bo tam ogromna większość epitafiów jest napisana po niemiecku. I co z tym zrobić? Przemalować, przekuć?”.
- “Najpierw mówią (gdańszczanie - przyp. red.) jestem Polakiem. Dopiero potem mamy Gdańsk, Trójmiasto, Pomorze i tożsamość europejską. Wszystkie powyżej czterech punktów w pięciostopniowej skali”.
- “Po pierwsze, że są bardzo dumni ze swojego miasta (gdańszczanie - przyp. red.). Ponad 90 proc. silnie identyfikuje się z miastem, choć zdecydowana większość przybyła tu po wojnie. 30 procent przyjechało z Pomorza - to Kaszubi, Kociewiacy, dla których Gdańsk był ich miastem, bo najbliższym. 25 proc. to przesiedleńcy z Kresów, głównie z Wileńszczyzny. Pozostałe 40 procent przybyło z innych części Polski. Potem następowały kolejne fale migracyjne - w latach 60. ogromny zaciąg do stoczni i portu - to jest pokolenie Lecha Wałęsy. A następnie młodzi ludzie - pragnący się w Gdańsku kształcić. Wielu dzisiejszych mieszkańców mieszka tu krócej niż 20 lat, ale czuje się silnie związanych z miastem”.
- >>(...) Są relacje z 1947 roku ludzi okrutnie torturowanych. Owszem, torturowali ubecy, ale to byli Polacy. Jeden z danzigerów pod koniec przesłuchania zapytał: “Dlaczego to robicie?”. Odpowiedź brzmiała: “Polska jest biedna i potrzebuje waszych majątków. Przychodzimy w imieniu Polski”. Ci, którzy przed wojną działali w polonijnych organizacjach, w czasie wojny cierpieli za Polskę, po jej zakończeniu dostali tak w kość, że ogromna większość podziękowała po 10 latach życia w komunistycznej ojczyźnie. Dlatego, gdy dziś słucham wzmożonych patriotycznie, myślę: my już takich widzieliśmy i nie skończyło się to dobrze dla Gdańska.<<
- >>Opowieść obecnej władzy jest następująca: gdańszczanie są nielojalni wobec Polski, a przynajmniej ich lojalność można podać w wątpliwość, więc należy im się kara. A wszystko po to, aby uzasadnić twierdzenie, że nie mają prawa do własnej historii, więc władza z tą historią zrobi im porządek. Przecież to jest aberracja. Czytam na portalach internetowych: “Wystawi się trochę haubic i z tymi volksdeutschami się pojedzie”. Te wpisy nie są usuwane. (...) Z punktu widzenia historii narodowej to jest coś okropnego - władza wszczyna wojnę ideologiczną, która prowadzi do kolejnego głębokiego tąpnięcia. Stygmatyzuje ludzi z powodów patriotycznych. Dopuszcza do ideologicznego linczu, aby uzasadnić prawo do wskazywania, kto jest prawdziwym Polakiem. To w sposób dramatyczny niszczy wspólnotę. Przekonanie, że zdobycie władzy uzasadnia zawłaszczanie państwa, jest fałszywe. Państwo, to coś więcej niż rząd. Państwo to my.<<
- “Gdy przeczytałem towarzyszący tej okładce tekst, pomyślałem, że powinien puścić ich z torbami (Donald Tusk redakcję tygodnika “Sieci” - przyp. red.). Autorzy twierdzą na przykład, że Donald Tusk jest współautorem książki, która szkaluje imię żołnierzy Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski. Po pierwsze, nikt w tej książce ich nie szkaluje, po drugie, Tusk zrobił do tej książki tylko indeks. To był rok 1984 i ludziom wyrzuconym z pracy w stanie wojennym szukano jakiejkolwiek możliwości zarobku. Stąd trafił do Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, które książkę wydało. Inne kłamstwo tego tekstu dotyczy wystąpienia Tuska na II Kongresie Kaszubskim w 1992 roku. Według tygodnika miał on ogłosić autonomię kaszubską z własnym wojskiem i polityką zagraniczną. Istnieje dokumentacja tego zjazdu, można zobaczyć, co kto mówił. W sali siedziały wówczas setki osób, w tym Maciej Płażyński, ówczesny wojewoda gdański, który gdyby usłyszał o autonomii, to z pewnością nie siedziałby spokojnie. Jak można tak kłamać?”.
- “Polska dusza jest zainfekowana nienawiścią. Nie potrafimy się lubić, akceptować i szanować. To efekt życia w stale podsycanym konflikcie. Konflikcie nie tylko o rozdział dóbr czy władzy, ale przede wszystkim w konflikcie o wartości i symbole”.
- “Silne państwo, to jednocześnie państwo lojalne wobec obywatela. Nie wybije się na wielkość naród, którego jedna część jest deprecjonowana przez inną. Jak możemy stać się wielcy na miarę naszych oczekiwań, jeśli sami kopiemy się po kostkach?”.
Cała rozmowa dostępna w najnowszym wydaniu tygodnika Newsweek (31/2019, 29.07-4.08.19)