Jeden z ostatnich powstańców warszawskich Adam Borowski ps. „Nikita” obchodził 96 urodziny
Irena Rymkiewicz urodziła się 16 marca 1922 roku jako jedno z ośmiorga dzieci w polskiej rodzinie, w Murowanej Oszmiance - znajdującej się w ówczesnym województwie wileńskim, 60 kilometrów od Wilna. Po 1945 roku wieś została włączona do terenów Białorusi.
Jej rodzice, Jadwiga i Julian, mieli w sumie sześć córek i dwóch synów. Do Gdańska pani Irena przyjechała z trzema siostrami, w ramach repatriacji ze Wschodu około 1945-1946 roku, z miasta Oszmiany, gdzie mieścił się punkt repatriacyjny. Towarzyszył im jeszcze urodzony w 1942 roku syn Ireny Zbigniew. Niestety, ojciec Zbyszka, a jej mąż, zdecydował się zostać w Wilnie.
Irena rozpoczęła nowe życie samotnie i nigdy więcej już nie wyszła za mąż, ani nie związała się z nikim. Samotność jednak jej nie doskwierała.
- Urządziła się w tutaj, podobnie jak jej trzy siostry - w tym moja mama. Ciocia Irena zawsze była życzliwa, pogodna, zdyscyplinowana. Nawet jeżeli ostra w ocenie, to sprawiedliwa. Starała się nikogo nie skrzywdzić, nie obrazić. To oczywiście nasze subiektywne oceny w szeroko pojętej rodzinie - śmieje się pan Krzysztof Gawroński, bratanek obchodzącej setne urodziny jubilatki.
Pokazuje mi zdjęcie łagodnie uśmiechniętej młodej kobiety, wysokiej i szczupłej, pozującej z rodziną... w słynnej oliwskiej palmiarni.
- Zostało zrobione gdzieś około roku 1945-1946, a może 1947... Ciocia Irena to ta najwyższa po lewej stronie, następnie obok niej znajduje się siostra Weronika - moja mama, najstarsza siostra Janina, i Genowefa. Ten mały chłopiec na zdjęciu to właśnie syn Zbyszek - opisuje bratanek.
Pani Irena długo i intensywnie pracowała - przede wszystkim w Sopocie. Zajmowała kierownicze stanowiska, m.in. w kultowych Sopockich Zakładach Galanteryjnych „Sopotplast”. Później pracowała w zakładzie przy ulicy Podjazd.
Od października 2020 roku zamieszkuje w Centrum Opieki Serenus w dzielnicy Ujeścisko-Łostowice. Wspomnianą przez bratanka pogodę ducha i niezwykłe usposobienie potwierdza opiekująca się mieszkańcami Centrum psycholog Marta Szulc.
- Pani Irena jest niezwykle radosna. Codziennie przy powitaniu odpowiada „Witam i o zdrowie pytam” - uśmiecha się psycholog. - Jest pełna wdzięczności i otwartości do świata. I dzieli się z nami swoją pasją muzykalną. Jej dziadek był organistą, więc podczas spotkań rodzinnych często śpiewali, głównie pieśni patriotyczne, przez to te ich wspólne wieczory przybierały bardzo wzruszający charakter. Do mnie, kiedy rozmawiałyśmy jakiś czas temu - miała już wtedy ukończone 99 lat, powiedziała: „Lepiej, żeby pani mówiła basem, a nie sopranem. Wtedy łatwiej kogoś zrozumieć”. To pokazuje, jak bardzo jest osobą świadomą i przywiązaną do pewnego rodzaju etykiety.
Na uroczystości z okazji setnych urodzin jubilatki, która odbyła się w środę, 16 marca, obecny był Piotr Borawski, zastępca prezydent ds. przedsiębiorczości i ochrony klimatu, który w imieniu prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz złożył pani Irenie życzenia, wręczył bukiet kwiatów i upominek.
Zobacz fotorelację z urodzin Ireny Rymkiewicz: