Przypomnijmy, że w zeszłym roku - w nocy z 14 na 15 lipca 2016 - nad Gdańskiem przeszły ulewne deszcze, które zalały kamienice, piwnice i sklepy w kilku dzielnicach, głównie we Wrzeszczu, w okolicach Galerii Bałtyckiej i kamienic przy al. Grunwaldzkiej 144-148 i ul. Dekerta.
W ciągu 14 godzin spadło wtedy tyle deszczu, ile zazwyczaj w ciągu 60 dni (!) Jeśli pojemność wszystkich zlewni Gdańska to 680 tysięcy metrów sześciennych, to sam opad w jednej zlewni Strzyża wyniósł wtedy 1 milion 281 tysięcy metrów sześciennych.
Takich opadów może być niestety więcej, bo to wynik zmian klimatycznych na świecie.
Halina Burakowska, dyrektor Oddziału Morskiego Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Gdyni, tłumaczy: - Zmiany klimatu są faktem. Od kilku lat mamy trend wzrostu temperatury, a na morzu są coraz dłuższe i silniejsze sztormy. Jest też nowy trend wzrostu ilości tzw. powodzi miejskich. W latach 90. nie znaliśmy takiego pojęcia, jak powódź miejska. Znaliśmy powodzie zatorowe (zator lodowy na rzece), opadowe i sztormowe - te powodzie są przewidywalne. Powodzie miejskie to nowe zjawisko, na które żadne miasto na świecie nie jest przygotowane, bo to są natężenia opadów, jak w strefie tropikalnej. Zmiany klimatyczne mają to do siebie, że są dotkliwe dla komfortu życia mieszkańców w dużych miastach. Pamiętamy, jak to wyglądało w Gdańsku. I zapewne tak będzie znów, że ktoś nie zdąży dziecka odebrać z przedszkola, a pogotowie gdzieś nie dojedzie. Mówmy uczciwie: zmiany klimatu będą dla nas dolegliwe. Trzeba to zaakceptować, nie ma wyjścia.
Burakowska dodała, że taki nadmiar jednorazowej wody można, co prawda, ograniczyć, ale nie da się go wyeliminować zupełnie: - Nadmiar wody będzie zawsze. To jest taka prędkość i ilość wody, że kanalizacja nie nadąży. Ja widziałam zrolowany asfalt na jezdni po takim opadzie, bo to jest niszczący żywioł. Musimy jednak tak opanować powodzie miejskie, żeby skutek był jak najmniej dolegliwy. Musimy wodę odprowadzić, nie paraliżując przy tym transportu miejskiego. Teraz na górnym tarasie Gdańska zatrzymujemy w zbiornikach około 60 procent opadu, ale nigdy nie zatrzymamy całej wody. W Gdańsku spada średnio 500 - 600 mm rocznie, ale jak to się rozkłada? Długo jest susza, wzrasta ilość dni bez opadów, a potem jest nagła powódź.
Miasto jak gąbka: wchałnia i oddaje wodę
Biorąc pod uwagę taką diagnozę, miasto Gdańsk przygotowuje się prewencyjnie do kolejnych nawalnych opadów. Wiceprezydent Gdańska Piotr Grzelak: - Pięciokrotnie zwiększyliśmy retencję. Modernizujemy istniejące zbiorniki retencyjne i budujemy nowe (np. Zenitowa). Mamy program, który będziemy wdrażać do 2023 roku.
Gdański Program Przeciwpowodziowy oraz System Gospodarowania Wodami Opadowymi to w sumie 150 milionów złotych na działania przeciwpowodziowe w całym mieście. Jak wyjaśnił Grzelak, program obejmuje 20 inwstycji w 10 dzielnicach miasta, od Osowy, przez Matarnię, Kokoszki, Wrzeszcz Górny po Strzyżę i Siedlce. To budowa kanalizacji deszczowej, nowych zbiorników retencyjnych, regulacja potoków, zagospodarowanie wód opadowych oraz budowa przepompowni (więcej w prezentacji poniżej).
Ale miasto, poza infrastrukturą, stawia także na edukację i tzw. małą retencję. Poza wielkimi inwestycjami, liczą się bowiem także podwórka i osiedla.
Ryszard Gajewski, prezes Gdańskich Wód: - Miasto powinno zachowywać się jak gąbka: gromadzić wodę, gdy trzeba, albo ją oddawać. Do tego służy też “miękka retencja”: zieleń miejska, zielone dachy, ogrody deszczowe, parki.
To także drenaże, niecki, obniżenie terenów zielonych do poziomu powierzchni utwardzonych.
Gdańsk stawia więc na edukację i popularyzację wiedzy o małej retencji. Miasto organizuje debaty panelowe. Będzie także dotowało zagospodarowanie podwórek miejskich i retencyjnych terenów przydomowych.
Miasto chce oczywiście wykorzystać do retencji także Trójmiejski Park Krajobrazowy, gdzie zwarty drzewostan może retencjonować dużą ilość wody. Tym majątkiem zarządzają co prawda Lasy Państwowe, ale miasto szuka współpracy z nimi. Chodzi m.in. o ograniczenie tzw. gniazd zrębowych do 20 arów.
Wiceprezydent Piotr Grzelak przypomniał przy okazji, że miasto udzieliło mieszkańcom po ostatniej powodzi wsparcia rzeczoznawców, a ekipa 100 pracowników stworzyła zespół sprzątający podwórka i piwnice. Zapowiedział też powstanie do 2018 roku Gdańskiego Centrum Kontaktu, gdzie będzie można zgłaszać się po wszelką pomoc w razie zalania.
Poniżej prezentacja Gdańsk - rok po nawalnych deszczach