Było to kolejne spotkanie poświęcone miejskim planom inwestycyjnym w latach 2015-2020. Pod jednym względem okazało się wyjątkowe: do Europejskiego Centrum Solidarności (ECS) przyszła ponad setka seniorów, którzy okazali się niezwykle wartościowymi partnerami w dyskusji o sprawach miasta. Słuchali uważnie, a gdy przyszedł czas zadawania pytań - widać było ich troskę i zaangażowanie w sprawy Gdańska. Byli nieco rozczarowani, gdy okazało się, że ani ze środków Unii Europejskiej, ani z budżetu miasta, nie można finansować zakupu wind do bloków i domów - więc pewnie dalej będą musieli radzić sobie wspinając się po schodach.
Czy miasto straci miliony
Prezydent przyszedł w towarzystwie swoich zastepców - Andrzeja Bojanowskiego i Piotra Kowalczuka. Paweł Adamowicz mówił o wydatkach miasta w ciągu najbliższych pięciu lat. Gdańsk planuje przeznaczyć 5 miliardów na inwestycje miejskie: transport, edukację, drogi, żłobki, przedszkola, edukację. Jest to możliwe dzięki ostatniej, wielkiej transzy wsparcia finansowego, jakie Unia Europejska przeznaczyła na modernizację Polski. Większość pieniędzy ma mieć pochodzenie unijne, ale nie da się pozyskać tych środków bez wkładu własnego Gdańska.
Tymczasem okazuje się, że miasto może mieć mniej pieniędzy niż planuje:
- Myślę tu na przykład o pomyśle nowego rządu, które chce podnieść kwotę wolną od podatku. Do budżetu miasta trafia 50 procent dochodu z PIT-ów od osób fizycznych. Jeśli jednak kwota wolna od podatku zostanie podniesiona, jak chce PiS, to do budżetu miasta może trafić rocznie 120-135 milionów złotych mniej. To tyle, ile mamy na wszystkie przedszkola i wszystkie żłobki. Dla nas może to być katastrofa finansowa. Jeśli więc rząd wprowadzi ten pomysł, to liczę na jakąś rekompensatę, zwrot utraconych dochodów. Na dziś planujemy wydać pięć miliardów przez pięć lat, ale nie wiemy, jak będzie w przyszłości.
Gdańsk rośnie, a co z nami?
Prezydent opowiadał jakie drogi zostaną rozbudowane, które dzielnice poddane rewitalizacji, co jeszcze będzie w mieście zmienione, zbudowane, odnowione.
Spotkanie było wzruszające, bo z jednej strony seniorzy z podziwem patrzyli na ambitne miejskie plany.
- Akurat nam nie trzeba tłumaczyć, co znaczy wyrównywanie standardu życia między Europą zachodnią a państwami z bloku postradzieckiego - powiedział portalowi gdańsk.pl pan Kazimierz, uczestnik spotkania. - Dobrze pamiętamy tamte czasy.
Z drugiej strony pojawiały się głosy, jak ten: - My już nie będziemy mogli korzystać z tego, bo jesteśmy już w podeszłym wieku.
- Proszę tak nie mówić – mówił Adamowicz. - Zdążą Państwo!
To było momentami dramatyczne zderzenie wielkich planów miejskich, z pełnym trosk życiem gdańszczan w podeszłym wieku.
Gdy prezydent mówił o wielkich firmach, jak Bayer i IBM, które sprowadziły do Gdańska swoje filie - starsi ludzie mówili o tym, że ciężko im schodzić do przejść podziemnych i przydałby się tam windy.
Gdy prezydent mówił o rozbudowie Portu Gdańsk - siwe panie prosiły o dofinansowanie wind w blokach, bo ciężko starszym, schorowanym ludziom wchodzić na czwarte piętro.
- Niestety fundusze unijne muszą być wydawane na z góry określone projekty, a wind w blokach wśród nich nie ma - tłumaczył Adamowicz. - Miasto nie może też dofinansowywać prywatnych wspólnot mieszkaniowych, mieszkańcy sami muszą się zrzucać na takie windy.
Nawet za złych komuchów
Pytania seniorów dotyczyły korzystania z przyszłych basenów, planowanych na Oruni i w Osowie: czy będą one tylko dla szkół, i na działalność komercyjną, czy starsi ludzie będą mogli przychodzić do nich na rehabilitację i ćwiczenia w wodzie. Adamowicz powiedział, że dobrym pomysłem byłoby budowanie basenów w taki sposób, by były w nich pomieszczenia do gimnastyki korekcyjnej i zaplecze rekreacyjne. Uczestnicy spotkania podkreślali, że przydałoby się w mieście jedno, bądź kilka centrów seniora z prawdziwego zdarzenia, gdzie mogliby przejść zabiegi, poćwiczyć, pójść do spa, ale i pograć w brydża.
Jeden z seniorów upomniał się też o budowę Domu Kombatanta, bo, jak mówił, “nawet za tych złych komuchów” kilka takich miejsc w Gdańsku było, a teraz choćby jeden taki dom przydałyby się dla tych, którzy byli „napiętnowani strasznymi czasami”.
Miasto zapowiedziało także, że pracuje nad Kartą Seniora, w której będzie cały pakiet uprawnień dla osób w podeszłym wieku.
Nie zabrakło gorzkiego poczucia humoru: - My jesteśmy bardzo aktywni: chodzimy w dzień do klubu seniora, a wieczorem do klubów nocnych - mówiła jedna z emerytek. - Te kluby nocne to w naszym przypadku SOR-y, czyli szpitalne odziały ratunkowe.