Dziś samo sortowanie odpadów to już za mało, prawdziwie eko pod tym względem jest ten, kto produkuje ich jak najmniej, dba o niemarnowanie żywności, której sam nie jest w stanie spożyć, nie wyrzuca rzeczy, które jeszcze mogą się przydać lub można je wykorzystać w inny sposób, itd., itd W ramach nieustającej “antyodpadowej kampanii” Wydział Gospodarki Komunalnej UMG prowadzi profil Czyste Miasto Gdańsk na Fb, na którym ogłosił konkursu dla prawdziwych miejskich “ekomaniaków” z pasją podchodzących do tematu. W premierowej edycji konkursu “Gdański EkoDom 2021” wybrano pięcioro laureatów. Dowiedz się, jak prowadzą swoje prawdziwie eko domy.
I miejsce - Marta i Piotr Ciesielscy
- Uważam, że nie robimy niczego nadzwyczajnego. Właśnie taka jest naturalna droga każdego człowieka, a przynajmniej powinna być. Oszczędzanie energii i wody, segregacja odpadów - to jest po prostu oczywiste. Nie wyobrażam sobie, że można tego nie robić, zwłaszcza w takim mieście, jak Gdańsk, gdzie mamy pojemniki na elektroodpady, zbiórki objazdowe, punkty selektywnej zbiórki, tablice informacyjne na altanach śmietnikowych, czy wspaniały słownik segregacji. Mam wrażenie, że trzeba naprawdę nie chcieć żyć w taki sposób.
Przy takiej infrastrukturze rowerowej, jaką oferuje Gdańsk i korkach z drugiej strony, które są u nas na górnym tarasie, nie wiem jak można nie korzystać z rowerów, dlatego nie mam poczucia, że robimy coś nadzwyczajnego. Gdybyśmy zapytali innych mieszkańców, to wielu też tak żyje.
Na dobre to eko podejście zaczęło się od naszego syna Krzysia, który wkrótce skończy cztery lata. Mamy w domu duży kosz, w którym trzymamy plastik, papier i szkło, sortując je przy wiacie śmietnikowej. Kosz musi stać na pralce, bo jak stał na podłodze, Krzyś kilka razy dziennie wysypywał i sortował u siebie w pokoju odpady. Wtedy polubiliśmy na Facebooku profil “Czyste Miasto Gdańsk” i zaczęliśmy jeździć regularnie pod Szadółki, by obserwować śmieciarki, które bardzo Krzysia intrygują.
Minimalizm konsumpcyjny towarzyszył nam od zawsze. W 33-metrowym, poprzednim mieszkaniu nie miałam możliwości kupować wielu rzeczy, bo nie miałam ich gdzie trzymać. I tak żyjemy do dziś - nie skromnie, bo niczego nam nie brakuje, ale bez niepotrzebnych przedmiotów. Czasem trzeba się trochę bardziej napracować, jeśli nie chce się iść na łatwiznę, ale nie jest to żaden problem. Pójście codziennie do wiaty z kosztem, czy jazda na rowerze to przecież okazja, żeby się poruszać, a spacer z synem do szkoły - lasem między Zakoniczynem a ul. Jabłoniową, to dodatkowe 15 minut na wspólną rozmowę. Jeśli ktoś odpowiednio do tego podejdzie, naprawdę nie poczuje się w żaden sposób ograniczony, czy że się poświęca.
II miejsce Magdalena i Karol Marks
- Dlaczego staramy się żyć ekologicznie? Jeśli tego nie zrobimy, nikt tego nie zrobi za nas - a mamy tylko jedną planetę. Udział w konkursie wzięliśmy po to, by uświadamiać wszystkim wokół, że te zmiany mają sens i wcale nie są trudne. Na początek wystarczy poprawnie. Kolejny krok, to pierwsze działania, by starać się ich nie produkować. Później, żeby ich nie Człowiek się w to wciąga i później już nawet nie wie, kiedy zaczyna robić kolejne różne “dziwne” rzeczy. A co było najtrudniejsze? (odpowiada pani Magdalena) Dla mnie nadal najtrudniejsze jest niemarnowanie żywności. Staram się zawsze kupować tyle, ile potrzebuję, ale nie zawsze mi się uda. No i woda gazowana, którą bardzo lubię i kupowałam w plastikowych butelkach - dzięki saturatorowi, który otrzymaliśmy jako jedną z nagród w konkursie problem się rozwiązał.
III miejsce Emilia i Piotr Dutko
Piotr: - Prowodyrem zmian była głównie żona. Coś gdzieś wyczytała i stwierdziła “ale to jest super, spróbujmy”. To nie było od razu wielkie bum, krok po kroku zaczęliśmy zmieniać nasze nawyki. Zaczynając od poprawnej segregacji, aż do ratowania żywności podczas skipów. To była kwestia kilku lat.
Emilia: - Zmiany mają też podłoże ekonomiczne, bo szkoda wyrzucać pieniądze, na które ciężko się zapracowało, a nie zarabiamy kokosów. Po co wywalać ubrania, jeśli można je naprawić, a to czego nie potrzebujemy, można przecież sprzedać w internecie. To już taki nasz styl życia. Znajomych regularnie namawiamy, by też zmienili swój, a ja w pracy (Piotr) męczę wszystkich. Różnie się do tego odnoszą, ale film do konkursu składał mój kolega z pracy, nawet przez sekundę w nim występuje. Staramy się jak najbardziej rozszerzać to wokół siebie. Od dawna nie zmarnowaliśmy nawet odrobiny żywności.
IV miejsce Sylwia Baranowska
- W domu rodzinnym nauczyłam się niczego nie marnować. Tak zostałam wychowana - nie stać nas na to, żeby wyrzucać, więc po co kupować za dużo, a jak zostało, to się podziel. Jestem dzieckiem lat 50-tych, wtedy żyło się dość skromnie, w związku z tym i mama, i babcia w domu, w którym się wychowywałam, potrafiły wykorzystywać każdą rzecz dwukrotnie. Poza tym zawsze interesowałam się naukami przyrodniczymi, dlatego bycie częścią ekosystemu, jak każde inne zwierzę, jest dla mnie dość oczywiste. To, że dbam o jeże i ptaki wolno bytujące to także zamiłowanie do przyrody. Mam ogródek i staram się nie stosować w nim chemii, stąd pomysł na wykorzystanie skorupek po jajkach w walce ze ślimakami, zaczerpnięty z jakiegoś ogrodniczego portalu angielskiego. I to działa! Obsypuję nimi głównie rośliny atrakcyjne dla ślimaków, np. cukinię. Skuteczna jest także tzw. gnojówka z pokrzyw, zalana wodą jest genialnym środkiem antyślimakowym, bo zawiera mnóstwo kwasu mrówkowego, po polaniu tym ślimaków, eliminujemy je i przy okazji mamy nawóz na grządki.
Teraz stoję przed oknem i z przyjemnością patrzę jak sikory wydziobują z karmnika kaszę, którą dostałam dla nich od sąsiadki. Zalęgły się w niej mole spożywcze. Sąsiadka sprzątnęła kuchnię, a sikory mają kaszę z wkładką - i tak to działa.
Wiem, że inspiracja jest niesamowicie skuteczna, a ponieważ musimy zostawić kolejnym pokoleniom w miarę nie zdewastowany świat, postanowiłam się w to włączyć. To bardzo boli, jak ludzie kompletnie bezmyślnie generują plastik, wyrzucają coś, co może się jeszcze przydać, ale widzę też, że jest wielki boom na proekologiczne postawy. Rozprzestrzenia się freeganizm, świetnie działają sklepy charytatywne, jest duże zainteresowanie lodówkami społecznymi. Po prostu - ludzie siebie nawzajem inspirują, więc postanowiłam się w to włączyć.
V miejsce Ewelina i Paweł Sasin
- Już od dziesięciu lat staramy się żyć w duchu eko. Nasza świadomość rosła przez ten czas stopniowo, cały czas się edukujemy i wspólnie uczymy dzieci, starając się rozszerzać wszystkie działania. Dzieci organizują Dzień Ziemi w sąsiedztwie, zapraszając do wspólnego sprzątania sąsiadów. Mieszkamy przy lesie w Oliwie, w którym niestety nawet stos opon można znaleźć… Z żoną zaangażowaliśmy się zawodowo w ekologiczny startup. Pracujemy nad aplikacją, dzięki której poprzez swoje ekowybory użytkownicy będą mogli redukować swój osobisty ślad węglowy i czerpać z tego różne benefity. Mamy nadzieję, że pod koniec roku będzie gotowa.
Nasza główna działalność skupia się wokół naszej agencji eventowo - marketingowej. Także wśród naszych klientów staramy się propagować proekologiczne postawy.