
Dolne Miasto od lat jest celem rewitalizacji. Coraz więcej jest tu eleganckich osiedli i odnowionych kamienic, coraz mniej popadających w ruinę ceglanych budynków. Dzielnica odżywa. Nie chodzi tylko o budynki, ulice i garaże. Chodzi też o lokalną społeczność. Wciąż jest jednak dużo do roboty. Bo z jednej strony swoją piękną siedzibę ma tu HUB Kreatywny, gdzie mogą pracować pełni pomysłów eleganccy hipsterzy, a z drugiej do pobliskiego skupu złomu wciąż na składakach ciągną...
Inkubator Sąsiedzkiej Energii (ISE) na Dolnym Mieście, przy ul. Reduta Wyskok 2, to miejsce, gdzie pomaga się potrzebującym. Dyżury mają psycholog i psychiatra, można za darmo uzyskać pomoc prawnika, spotkać się z miejscowym radnym. Ludzie zagubieni, ubodzy, potrzebujący pomocy, tacy, których trzeba nauczyć życiowej zaradności, mogą zgłosić się tu, gdy potrzebują pomocy, inspiracji, terapii, albo nawet prozaicznego pudełka z przegródkami na leki, które ułatwi dozowanie pigułek.
Danuta Płuzińska z ISE (działająca również w stowarzyszeniu Opowiadacze Historii) mówi, że w Inkubatorze odbywają się warsztaty zarówno dla słabiej radzących sobie w życiu dziewcząt (zatytułowane “Power Girl”), jak i warsztaty dla ich rodziców (“Akademia Rodziców”). Jest też miejsce dla osób kreatywnych, które nie mają gdzie rozwijać swoich talentów.

Właśnie w Inkubatorze na Dolnym Mieście prezydent Gdańska Paweł Adamowicz spotkał się we wtorek, 4 lipca, z gdańskimi animatorkami społeczności lokalnej z Oruni, Brzeźna czy Stogów, z pracownicami opieki społecznej z MOPR, z urzędnikami z Wydziału Rozwoju Społecznego.
Była to burza mózgów. Problem: jak zaktywizować gdańszczanki i gdańszczan, od młodych ludzi po seniorów, by chętniej włączali się w życie osiedla, dzielnicy, miasta. Jak sprawić, by mieszkańcy chcieli ze sobą przebywać, poznawać się, razem inicjować wspólne przedsięwzięcia sąsiedzkie. Żeby nie tylko brali i korzystali z zajęć, ale dawali od siebie.
Paweł Adamowicz dał przykład z Niemiec, gdzie funkcjonuje instytucja “przyszywanej babci” - to pani na emeryturze, która w wolnym czasie może zaopiekować się dzieckiem, pomóc zrobić lekcje, pobawić się.
Podczas spotkania zastanawiano się, co zrobić z inżynierami, bankierami czy lekarzami, którzy przeszli na emeryturę. Czy emerytowany inżynier nie mógłby w klubie osiedlowym opowiadać młodym, na czym polega energia wiatrowa, czy młodzi i starsi nie mogliby razem budować modeli elektrowni wiatrowych?
Prezydent Gdańska zapowiedział, że Miasto przygotowuje się do programu elementarnej edukacji ekonomicznej, żeby ludzie wiedzieli, co zrobić z zaoszczędzonymi pieniędzmi, by tak łatwo nie padali łupem oszustów z parabanków typu Amber Gold. Takie zajęcia mogliby prowadzić z powodzeniem właśnie emerytowani ekonomiści.
Animatorki i animatorzy opowiadali o targach dzielnic, o klubach seniora, o domach sąsiedzkich i pracy, jaka jest w nich wykonywana. Doszli do wniosku, że przydałaby się lepsza współpraca animatorów z różnych dzielnic, wymiana pomysłów, idei, wzajemna pomoc.
- Nie możemy kisić się we własnym sosie, musimy znaleźć nowe sposoby dotarcia do ludzi, zaktywizowania ich - mówiła Monika Chabior, aktywistka społeczna współpracująca m.in. z Europejskim Centrum Solidarności.

Więcej informacji, co dzieje się w ISE i kto znajdzie tu coś dla siebie, znaleźć można na stronie http://isegdansk.pl oraz na FB (@isegdansk).