Przed rozpoczęciem tegorocznego sezonu nikt się nie spodziewał, że zespół, który w ostatniej chwili - po wycofaniu się głównego sponsora, po zbiórce pieniędzy wśród fanów - będzie wstanie zakończyć sezon zasadniczy na trzecim miejscu i dotrzeć do półfinału PlusLigi. Tak się stało w przypadku Trefla Gdańsk. Brawa dla trenera Andrei Anastasiego i jego siatkarzy (Damiana Schulza, Mateusza Miki, Artura Szalpuka, Piotra Nowakowskiego i innych).
W ćwierćfinale rywalem był Jastrzębski Węgiel. Najpierw „gdańskie lwy” wygrały w Jastrzębiu-Zdroju, potem przegrały w Gdyni. Decydujące o awansie spotkanie odbyło się w niedzielę, 22 kwietnia, w Gdynia Arenie (w tym czasie w Ergo Arenie odbywał się zakontraktowany wczesniej występ sławnego Cirque de Soleil).
Ten trzeci mecz to był horror! Podopieczni trenera Anastasiego rozpoczęli planowo, czyli wygrywając pierwszego seta 25:17. Potem zaczęły się schody, czyli błędy w zagrywce, słabsze przyjęcie, nienajlepsze rozegranie, ataki w siatkę lub poza boisko. Działo się dokładnie to samo, co dzień wcześniej kiedy gdańszczanie przegrali 1:3.
W czwartej partii - przy stanie 1:2 w setach - nawet najwierniejszym fanom widmo porażki zaglądało do oczu. Było 14:17, 16:19, 17:21. Ale wtedy zaskoczyło: Nowakowski zdobył dwa punkty (atak i blok), Schulz jeden (as serwisowy). 20:21. Po drugiej stronie siatki dobrze blokował Maciej Muzaj (blok), ale na zagrywce pomylił się Marcin Ernastowicz. Gdy znowu skutecznie zablokował Nowakowski, na tablicy wyników pojawił się remis 22:22. Po bloku Daniela McDonnella gdańszczanie mieli piłkę setową (24:23). Goście wybronili - oczywiście Muzaj. Potem były atak Schulza i as serwisowy TJ Sandera. 26:24. Ufff, gramy dalej.
W tie-breaku przeważali podopieczni trenera Anastasiego. 2:0, 4:2, 6:3, 9:4. Wow, nic już nie może się stać.
- Trefl Gdańsk - śpiewali fani.
Niestety goście doszli na 11:11. Ależ nerwy i napięcie. 12:12, 13:13, 14:13. Na zagrywce Schulz. Huknie? Huknał, ale piłka wylądowała na siatce. 14:14. Czy to się nigdy nie skończy? Wojciech Sobala serwuje w siatkę. 15:14. Drugi meczbol Trefla. Muzaj atakuje w aut! Jest! Jest! Jest! Trefl w półfinale mistrzostw Polski!
W środę, 25 kwietnia, w Ergo Arenie o godz. 17.30 pierwszy mecz rywalizacji z PGE Skrą Bełchatów. Stawką finał PlusLigi. Zespoły grają do dwóch zwycięstw.
Powiedzieli po meczu:
Andrea Anastasi, szkoleniowiec Trefla:
Co mogę powiedzieć po tym meczu – prawdopodobnie postarzałem się o kolejne 10 lat i mam jeszcze więcej siwych włosów. To był naprawdę bardzo trudny mecz, Jastrzębie ponownie grało bardzo dobrze. My mieliśmy dobry początek, ale chwilę później znaleźliśmy się w naprawdę trudnej sytuacji, nie grając dobrej siatkówki. Jestem bardzo zadowolony, ponieważ dokonaliśmy pewnych zmian i one dały nam trochę energii, a to w mojej opinii jest bardzo ważne. Dwaj środkowi zrobili dziś kawał dobrej roboty. Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ mieliśmy dzisiaj wielu protagonistów – także Artur Szalpuk był niesamowity. Myślę, że przed środowym meczem z PGE Skrą zejdzie z nas sporo presji. Wracamy do Ergo Areny, z czego się bardzo cieszę i musimy spróbować grać naszą najlepszą siatkówkę. Jestem pewien, że emocje opadną, presja będzie mniejsza, już osiągnęliśmy wspaniały wynik, który daje nam szansę walki o medal. Jestem bardzo szczęśliwy i myślę pozytywnie.
Damian Schulz, atakujący Trefla:
Żaden kibic po tym weekendzie nie wróci do domu zawiedziony: dwa wieczory pełne emocji, wczoraj trochę mniej radości, ale dzisiaj nadrobiliśmy. Było mnóstwo zwrotów akcji, zarówno my, jak i Jastrzębianie zagraliśmy dobrą siatkówkę. Trzeba przyznać, że trochę pod siatką iskrzyło, ale to zostaje tylko na boisku, poza nim wszyscy się lubimy. Teraz skupiamy się na półfinałowym starciu z PGE Skrą Bełchatów i będziemy starali się wygrać. Te cztery zespoły, które są w półfinałach, pokażą wszystko to, co najlepsze w siatkówce, będzie dużo walki. W środę musi nam zafunkcjonować każdy element – od serwisu po obronę. Bełchatowianie mają bardzo dobra zagrywkę, więc będziemy musieli trzymać przyjęcie, co pozwoli nam wyprowadzać skuteczne akcje. Teraz wyciągamy wnioski z ćwierćfinałowych pojedynków, eliminujemy błędy i skupiamy się na Skrze. Świetnie zagrał Piotrek Nowakowski, oby zdobywał jeszcze więcej punktów w kolejnych meczach.
Piotr Nowakowski, środkowy Trefla:
Bałem się trochę, ponieważ każda seria się kiedyś kończy i tak jak wczoraj się skończyła seria zwycięstw, tak dzisiaj mogła się zakończyć passa wygranych tie-breaków. Jednak dalej to trzymamy i cóż – tylko życzyć sobie, żeby w kolejnych meczach grać tylko tie-breaki i wszystkie wygrywać. Cieszy nas to zwycięstwo, ponieważ po tych problemach, które mieliśmy w drugim, trzecim i do połowy czwartego seta, nie napawało nas to na pewno optymizmem i całe szczęście, że jakaś ta energia jeszcze została wyzwolona i potrafiliśmy tę końcówkę w tym czwartym secie wyciągnąć i odebrać Jastrzębianom, tak jak oni wczoraj nam w drugim secie, trochę woli walki. Tie-break pokazał, że zaczęliśmy z ‘wysokiego C’ – co prawda nas dogonili, ale to wszystko było kontrolowane.
Trefl Gdańsk – Jastrzębski Węgiel 3:2 (25:17, 21:25, 18:25, 26:24, 16:14)
Trefl: Sanders 1, Nowakowski 20, Schulz 19, Szalpuk 17, McDonnell 11, Mika 8, Olenderek (libero) oraz Ferens, Jakubiszak, Niemiec, Kozłowski, Majcherski
Jastrzębski: Kampa 6, Oliva 20, Muzaj 14, Derocco 13, Kosok 12, Sobala 12, Popiwczak (libero) oraz Strzeżek 1, Lushtaku, Ernastowicz