Obchody jubileuszu 75-lecia Andrzeja Drzycimskiego są podarunkiem od Urzędu Miejskiego w Gdańsku dla wybitnego gdańszczanina. Wtorkowy benefis będzie miał charakter otwarty dla publiczności - wstęp wolny. Na akordeonie zagra Paweł Zagańczyk. Słowo o jubilacie wygłoszą: płk prof. Krzysztof Komorowski, o. Stanisław Tasiemski OP i Jan Wyrowiński z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej. Benefis poprowadzi znany dziennikarz radiowy Tomasz Olszewski. Zaprasza prezydent Paweł Adamowicz, który jednocześnie przyznał jubilatowi Nagrodę Prezydenta Miasta Gdańska w Dziedzinie Kultury. Jej wysokość to 4 tys. zł. Nagroda wręczona będzie uroczyście w czasie benefisu.
Andrzej Drzycimski 75. urodziny obchodził 30 października. Na świat przyszedł w Chełmży na Pomorzu w 1942 r., ale dorosłe życie związał z Gdańskiem - z wykształcenia jest historykiem, absolwentem Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Pracował m.in. w Bibliotece Gdańskiej PAN i Muzeum KL Stutthof. Od sierpnia 1980 r. zaangażowany w działalność opozycji demokratycznej w PRL. Internowany w stanie wojennym. Szerokiej publiczności jest znany od początku lat 90. ubiegłego wieku, gdy został rzecznikiem prasowym prezydenta RP Lecha Wałęsy - pełnił tę funkcję do 1994 r.
Za swoje opus magnum Andrzej Drzycimski uważa prace historyczne o Westerplatte. Pierwszym ważną publikacją była książkowa biografia „Major Henryk Sucharski” z 1990 r. W ubiegłym roku wydał dwutomową pracę „Westerplatte. Reduta w budowie 1926-1939” oraz „Reduta wojenna 1939” - efekt trzydziestopięcioletniej pracy badawczej. "Reduta wojenna 1939" przetłumaczona została niedawno na angielski i niemiecki - cieszy się wśród zagranicznych turystów dużym zainteresowaniem, jej nakład jest już prawie wyczerpany.
- Obecnie pracuję nad tomem trzecim monografii Westerplatte - mówi jubilat. - Będzie opowiadał o losach westerplatczyków. Częściowo jest oparty na materiałach archiwalnych dotąd nieznanych. Fragmenty dotyczące majora Sucharskiego będą oczywiście uzupełnieniem biografii, którą wydałem przecież już prawie 30 lat temu. Moje badania potwierdzają, że westerplatczycy byli komandosami swojej epoki, polskim odpowiednikiem amerykańskich marines. Dobierano ich bardzo starannie, ponieważ generalicja miała świadomość, że może dojść do niemieckiego ataku na Westerplatte. Dowódcą został major Sucharski jako wybitny oficer z doświadczeniem bojowym. I to on wygrał bitwę lądową, co jest bezsporne - bez względu na próby szargania jego dobrego imienia, które niestety miały miejsce jakiś czas temu. Wbrew legendzie nie było kilkunastu ataków na Westerplatte, lecz trzy. Wszystko rozegrało się pierwszego i ostatniego dnia obrony.