Słoneczne “Wiwat Polska!” na 21. Paradzie Niepodległości w Gdańsku. WIDEO I ZDJĘCIA
Dwudziestolecie na Paradzie Niepodległości w Gdańsku
Bartosza Gondka i innych rekonstruktorów oraz rekonstruktorki z trójmiejskiej Grupy Rekonstrukcji Cywilnej Retrospekcja podziwiać mogliśmy podczas 21. Gdańskiej Parady Niepodległości. Prezentowali elegancję dwudziestolecia międzywojennego na tle szykownego wiśniowego automobilu z epoki.
- Dla nas jest to zupełnie naturalne, że co roku jesteśmy w Gdańsku na paradzie. Dwudziestolecie jest dla nas szczególnie istotne, bo przypominamy sobą o tym, że Polonia w Gdańsku przed wojną także obchodziła 11 Listopada, tymczasem nam się wydaje, że Święto Niepodległości to nasz wynalazek, który powstał po roku 1989. Przed wojną to święto było chyba nawet ciut ważniejsze od rocznicy Konstytucji 3 Maja - odpowiedział Bartosz Gondek na pytanie Agnieszki Michajłow o obecność Grupy na paradzie.
Dziennikarka pytała też m.in. skąd u jej gościa i jego znajomych z Grupy wzięło się upodobanie właśnie do okresu międzywojnia?
- Nasze działania rekonstrukcyjne ustaliliśmy sobie na okres od lat 30-tych do 70-tych XX wieku - sprecyzował Bartosz Gondek. - Najbardziej lubimy drugą połowę lat 30-tych. To czas, gdy Polska po wielkim kryzysie bierze oddech, zaczyna się szybko odbudowywać, pojawia się polska technika, na zdjęciach widać, że Polacy są coraz bogatsi. Miło się ogląda te zdjęcia, szkoda że za chwilę był wrzesień 1939 roku…
Gość przyznał, że mieszkania rekonstruktorów są “trochę zamienione w muzeum”: - Nosimy te rzeczy, obszywamy się w ten sposób, idziemy w klasykę, a ten styl vintage jest teraz w ogóle bardzo modny na całym świecie.
Co to jest public history?
Podkreślił też, że rekonstruktor nie przebiera się lecz “chodzi ubrany” i przypomniał skąd wzięła się public history, czyli historia przestrzeni publicznej - powstała w Stanach Zjednoczonych, gdzie wraz z końcem II wojny światowej zaczęto organizować widowiska rekonstruktorskie o wojnie secesyjnej.
- Kiedy umierają ostatni świadkowie, wchodzą rekonstruktorzy, muzea i ta żywa historia. Dziś, w epoce kultury obrazkowej, żeby coś poznać, musimy to dotknąć, zobaczyć, wysłuchać i od tego są m. in. rekonstruktorzy - tłumaczył Bartosz Gondek. - My historię opowiadamy na przykład w szkołach. Ostatnio, kilka razy w tygodniu wokół 11 Listopada, który właśnie się skończył. Niedawno kręciliśmy w Warszawie teledysk - jest zapotrzebowanie na rekonstrukcję cywilną, taką jak nasza. Ta living history / żywa historia, w Polsce jest dość nowa, a popularna na świecie. Ja zachorowałem na nią we Francji, w roku 2004, kiedy zobaczyłem, że podczas dużego eventu potrafią wychodzić całe miasta ubrane w stroje z epoki. W tej miejskiej przestrzeni, w parku, wygląda to, jakbyśmy wpadli w sam środek filmu. Teraz dało się to zrobić i u nas - opowiadał gość programu “Jestem z Gdańska”.
W dalszej części rozmowy Bartosz Gondek opowiadał o swojej drugiej pasji - kolekcjonowaniu starych samochodów, i o tym jak łączy się ona z żywą historią, a także o położonym w Pruszczu Gdańskim zabytkowym Domu Wiedemanna, którego działalnością kieruje.
OBEJRZYJ PROGRAM W CAŁOŚCI
