Dotąd jeszcze takich tłumów nie było
W Gdańsku są 202 komisje wyborcze. W 87 z nich zabrakło kart do głosowania do Sejmu i Senatu. Tak było m.in. w komisjach nr 42, 43, 47, 50, 51, 59, 70, 73, 87, 100, 103, 130, 131, 159.
- Woziliśmy zazwyczaj dodatkowe 100 - 200 kart - mówi Paweł Kordowski z Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - W jednym przypadku było to aż 500 kart, dla komisji przy ul. Seredyńskiego.
W jednej komisji zabrakło kart do głosowania w referendum.
Z czego to wynikało? Z ogromnej liczby wyborców - pań i panów - którzy nie są zameldowani w naszym mieście, ale właśnie w Gdańsku dopisali się do list wyborczych - część z nich dopiero w czwartek, na ostatnią chwilę. Osób głosujących u nas na takiej zasadzie jest w sumie 50 tysięcy! To głównie rodziny, które zameldowane są gdzie indziej, ale w Gdańsku pracują i wynajmują mieszkania. Do tej liczby należy dodać też zamiejscowych studentów, którzy nie pojechali na weekend do domu.
Opozycja z mocną większością w Sejmie. Rekordowa frekwencja 72,9 procent
Głosowanie po godz. 21.? Co doradził szef PKW
Jeden z naszych czytelników głosował o godz. 19.50 w komisji nr 63 na Chełmie.
- Czy zabrakło już kart - dopytywał członków komisji.
- Zaczyna brakować. Czekamy, lada chwila mają nam przywieźć więcej - mówiła członkini komisji.
Jeśli w danej komisji głosowania nie udało się zakończyć o godz. 21, postępowano tak, jak podczas konferencji prasowej powiedział Sylwester Marciniak, szef Państwowej Komisji Wyborczej: - Takie sytuacje zachodziły już w przeszłości. Wówczas PKW uznawała, że te osoby, które stawią się do kolejki do godz. 21, mają prawo oddać głos - wytłumaczył szef PKW.
W praktyce wyglądało to tak, że członek komisji stawał za ostatnią osobą, która o godz. 21.00 stała w kolejce i pilnował, by następne osoby nie dołączyły do kolejki.
PiS słabiej, Konfederacja lepiej w sondażu exit poll OGB. Więcej mandatów dla opozycji
W stolicy głosowali nawet po północy
W niektórych komisjach w Warszawie jeszcze po godz. 21. w kolejkach stały setki wyborców. Tak było m.in. na Woli, gdzie ludzie stali w długim ogonku, który kończył się za rogiem ulicy. Poruszające było, że nikt nie narzekał, cierpliwie czekano - głównie osoby młode i w średnim wieku. Telewizja pokazywała kosze na śmieci, wypełnione kubkami po kawie lub herbacie z pobliskich barów i stacji paliw.
Podobnie jak w Gdańsku, w stolicy był to skutek tego, że z powodu nadspodziewanie wysokiej frekwencji zabrakło kart do głosowania i trzeba było je dowieźć do komisji wyborczych, które znalazły się w takiej sytuacji.
Prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski, powiedział, że niestety tak to zostało zorganizowane przez PKW.
Ostatni z wyborców w stolicy głosowali już po północy.
"Pierwszy raz widzę takie kolejki". Zobacz, jak głosowali gdańszczanie. SONDA