Irena Skopek - aż trudno uwierzyć, że ma 102 lata. Prezydent Gdańska pod wrażeniem
W otoczeniu rodziny i z udziałem prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, w piątek, 31 maja, Stefania Buda świętowała 103. urodziny. Jak trafiła do naszego miasta? Poznajcie ciekawą historię.
Przeprowadzka do Gdańska w latach 50. XX wieku
Pani Stefania pochodzi z Rzeszowskiego, z miejscowości Przewrotne. Nad morze, do Gdańska, przyjechała w latach 50., kiedy była już dojrzałą 30-letnią kobietą. W tym mieście postanowiła zostać na stałe.
- Przyjechała tutaj za miłością, za moim dziadkiem. Babcia w młodości, tuż po wojnie, trochę podróżowała i właśnie podczas jednej z takich podróży poznała dziadka. Było to na południu Polski, w okolicach Rzeszowa. Jakiś czas potem dziadek przeprowadzał się do Gdańska i zabrał babcię ze sobą - opowiada Agnieszka Humięcka, wnuczka pani Stefanii.
W Gdańsku Stefania Buda zajmowała się prowadzeniem domu, jedynie dorywczo dorabiając od czasu do czasu, m.in. jako sekretarka i opiekunka do dzieci. Nie miała jednak wyuczonego zawodu. Utrzymywał ją mąż, który był zawodowym żołnierzem.
Wspólnie przeżyli ponad 50 lat. Mąż pani Stefanii zmarł przed kilkunastu laty, w wieku 97 lat. Był od niej starszy o 15 lat.
W Gdańsku zamieszkali początkowo w jednej z kamienic na Głównym Mieście, ale po kilku latach przeprowadzili się na ul. Długie Ogrody, gdzie pani Stefania mieszka do dziś.
Trudne wojenne czasy
- W czasie wojny babcia dużo przeszła. Działała w tajnej organizacji, była łączniczką. Jej ugrupowanie nazywało się „Wici”, a jej pseudonim brzmiał „Marysia”. Przewoziła podziemną prasę, inne ważne informacje, ale też potrzebne rzeczy. Kiedy dostawała informację o tym, że daną osobę okupanci zamierzają rozstrzelać, to starała się do niej dotrzeć i uprzedzić o tym, by na czas zdążyła uciec - opowiada pani Agnieszka.
W czasie wojny rodzina dzisiejszej 103-latki, zarówno rodzice, jak i rodzeństwo, zostali rozstrzelani. Ją także Niemcy planowali rozstrzelać, ale na czas została o tym uprzedzona przez jednego z kolegów z podziemia i zdążyła uciec.
- Miała szczęście, że trafiała wówczas na dobrych ludzi, którzy jej pomagali w tej ucieczce. Była w tamtym czasie m.in. we Wrocławiu i Krakowie. Później poznała swojego przyszłego męża. Nieraz wspomina te wydarzenia - przyznaje pani Agnieszka. - Babcia często opowiada też o wielkim głodzie, jaki wtedy panował, o tym, że często nie mieli co do garnka włożyć. Kiedy dzisiaj, na przykład, obieram ziemniaki to babcia mówi, że źle to robię, za grubo, bo oni jedli nawet obierki, gdyż nie było nic innego. Opowiadała mi też jak kiedyś dzielili się jedną kiełbasą na całą rodzinę, tak żeby każdy chociaż spróbował. Zdarzało się też, że zimą nie mieli ciepłych ubrań i obuwia, nie mieli w czym chodzić, a musieli sobie jakoś z tym radzić. Ich mama, a więc moja prababcia, szyła im ubrania. Potem robiła to także babcia. Pamiętam, jak szyła ubrania jeszcze mojej mamie. Przepiękne rzeczy robiła i lubiła to robić - wspomina.
Poczucie bezpieczeństwa w Gdańsku
Stefania Buda pozostaje dziś optymistyczną, uśmiechniętą osobą. Lubi przebywać wśród ludzi i opowiadać im swoje historie. Najczęściej opowiada jednak o dawnych czasach, z okresu wojny.
- Najtrudniejsze chwile przeżyła właśnie na południu Polski, w Rzeszowskim. Kiedy przyjechała do Gdańska, odetchnęła. Tutaj zaznała spokoju. Można powiedzieć, że w tym mieście zaczęła życie od nowa. Poprzedni jego etap „zamknęła” właśnie na drugim końcu Polski - podkreśla pani Agnieszka.
Wolny czas 103-latka bardzo lubi spędzać na czytaniu gazet - lubi wiedzieć, na bieżąco, co się dzieje w kraju i na świecie. Zawsze chętnie wychodziła też na spacery po okolicy, niestety niedługo przed 101. urodzinami ciężka choroba przykuła ją do wózka. Dzisiaj sporo czasu, głównie w ciepłe dni, spędza na balkonie. Jedną z codziennych rozrywek jest też oglądanie telewizji.
- Babcia naprawdę lubi być ze wszystkim na bieżąco, nawet z tym, co ile kosztuje, kiedy przyniosę zakupy - śmieje się pani Agnieszka.
Zobacz fotorelację z urodzin pani Stefanii Budy:
Oprac. AO
Gdańska stulatka, która pracowała na poczcie. Długowieczność? Apetyt, czyli pani Ela je wszystko