Więź z wielką wodą
Chciałoby się napisać, że Alicja Giedryś dwa razy wracała na tarczy, by wreszcie, za trzecim razem, powrócić z Francji z tarczą. Ale to kojarzyłoby się z walką i zwycięstwem, a gdańskiej pływaczce bliska jest filozofia himalaisty Wojtka Kurtyki, który gór nie zdobywa – to jego góry do siebie dopuszczają, bądź nie.
- Przepłynęłam z Anglii do Francji, 12h i 29 minut bycia w doświadczaniu kanału. Nie pokonałam go, nie zdobyłam, nie wyrównywałam rachunków, bo parafrazując Wojtka Kurtykę: kiedy doświadcza się z wodami wielkiej więzi, nie wypada ich zdobywać - napisała w mediach społecznościowych 15 sierpnia.
Do domu wróciła we wtorek, 20 sierpnia o 4 nad ranem. Tego samego dnia, choć zmęczona, zgodziła się z nami podzielić swoimi wrażeniami. Spotkaliśmy się na plaży w Jelitkowie, gdzie od 20 lat, z racji mieszkania na Żabiance i w Oliwie, wchodzi do Zatoki Gdańskiej, by trenować pływanie.
Pięć dni temu na plaży we Francji wielka radość. Dziś, w Jelitkowie - pustka - uczucie, które pojawia się po spełnieniu wielkiego marzenia, zrealizowaniu wielkich planów.
- Dobrze, że się tu spotkaliśmy - mówi Alicja po 40 minutach rozmowy wpatrzona w horyzont. - Plaża w Jelitkowie może być sposobem na tę pustkę.
(Pełna rozmowa z pływaczką wkrótce na naszej stronie)
Do trzech razy sztuka
Dwie pierwsze próby - w lipcu 2021 i lipcu 2022, nie powiodły się z powodów zdrowotnych. Alicja Giedryś jest pływaczką z niepełnosprawnością ruchową. Trenuje od dziecka, bo rodzice uznali, że pływanie to najlepsze remedium na niepełnosprawność. Trzy lata temu, pełna ekscytacji napełniała na angielskim brzegu wraz z ekipą termosy wrzątkiem, by zanurzyć się nocą w wodach kanału. Wyszła z wody przedwcześnie z bolącym biodrem i sercem. Pierwsza próba zakończyła się operacją i wstawieniem tytanowego biodra. Podczas próby drugiej straciła częściowo świadomość, wyciągnięto ją za rękę na pokład asystującej łodzi.
O pływaniu wpław przez kanał La Manche mówi się o takich zagrożeniach, jak wysokie fale, silne prądy, zimna woda (15-18 stopni), przepływające blisko statki. Podczas trzeciej próby Alicji temperatura wody była dość wysoka - 19 stopni, ale fale i pospiesznie zjedzona zupa sprawiły, że dostała choroby morskiej i po 2 godzinach od startu wymiotowała. Później poparzyła ją lekko meduza. Więcej problemów szczęśliwie nie było.
Wszystkie drogi prowadzą do La Manche
Alicja Giedryś jest zawodniczką sekcji pływackiej osób niepełnosprawnych ruchowo Stowarzyszenia Rehabilitacyjno-Sportowego Szansa Start Gdańsk i studentką kierunku Sport na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Bo choć z wykształcenia jest magistrem filozofii i inżynierem ochrony środowiska, pasja pływacka sprawiła, że chce zostać trenerką pływania.
Od kilkunastu lat startuje na pływalniach i wodach otwartych, odnosząc spektakularne osiągnięcia. Oprócz medali Mistrzostw Polski Osób Niepełnosprawnych na dystansach 400 dowolnym i 100 delfinem, z sukcesów na wodach otwartych najbardziej dumna była do tej pory z przepłynięcia w lipcu 2021 trasy Gdynia - Hel – Gdynia (Extreme Baltic Challenge, dystans 36 km, czas 10h 59min). Zrobiła to jako pierwsza kobieta. Z innych sukcesów na wodach otwartych warto wymienić 1. miejsce wśród kobiet i 4. ogółem na „Nocnym Maratonie Pływackim Otyliada” (marzec 2022, 12 godzin płynięcia, dystans 39,4 km, 1162 uczestników) oraz 3. miejsce na 55. Międzynarodowym Maratonie Pływackim Wpław przez Kiekrz im. Stanisława Garczarczyka (lipiec 2022, wyścig na 10 km). Lecz w głowie wciąż siedział La Manche, w którym zakochała się przed laty.
Do trzeciej próby przepłynięcia z Anglii do Francji przygotowywała się bardzo intensywnie.
- Alicja jest zawodniczką bardzo zaangażowaną, bardzo pracowitą i bardzo ambitną. Realizuje bardzo duże obciążenia treningowe. Jeżeli ma mocne treningi, to w ciągu tygodnia pływa około 50-60 km na 9 treningach. To dla osoby, która przygotowuje się do przepłynięcia kanału La Manche jest dosyć dużym obciążeniem, ale realizuje wszystkie założone cele i jest bardzo mocno zaangażowana, dzięki czemu uda jej się w przyszłym roku osiągnąć ten cel, który sobie wymarzyła – mówiła z wiarą i wsparciem rok temu dr Hanna Klimek-Włodarczyk, trener klasy mistrzowskiej w pływaniu.
W sezonie jesień-zima-wiosna pływaczka realizowała tygodniowo 9-10 jednostek treningowych na pływalni plus 2 w Zatoce Gdańskiej, latem głównie w zatoce.
Alicja Giedryś: - Bez merytorycznego i psychicznego wsparcia ze strony trenerki to by nie miało sensu.
I tak lata treningów i startów w zawodach doprowadziły ją na francuski brzeg kanału, na którym stanęła po niespełna 12,5 godzinach płynięcia tylko w zwykłym stroju pływackim, czepku i okularkach, bez jakichkolwiek urządzeń wspomagających. Tak trzeba, by spełnić wymogi federacji Channel Swimming Association. Można co najwyżej nasmarować ciało gliceryną oraz włożyć zatyczki do uszu i klips na nos.
Niebagatelne koszty
Mogłoby się wydawać, że pływanie wpław niewiele kosztuje – ot koszt stroju, czepka, okularków, prowiantu. W przypadku dystansu Anglia – Francja, dochodzi koszt dotarcia do celu i powrotu do domu – przy tanich liniach lotniczych – bagatela. Nic bardziej mylnego.
Aby przepłynięcie kanału La Manche zostało oficjalnie uznane, musi być koordynowane przez wspomnianą federację Channel Swimming Association, która od 1927 roku potwierdza autentyczność przepłynięcia kanału oraz zapewnia asekurację oraz nawigację łodzią podczas próby przepłynięcia. W momencie pisania tego artykułu, od 1875 roku kanał przepłynęło 2999 osób. Alicja Giedryś dokonała tego 14 sierpnia 2024 roku jako 2973 osoba, co można sprawdzić na stronie www.channelswimmingassociation.com.
Dwie pierwsze próby gdańszczanka sfinansowała własnymi siłami: 40 tys. zł za pierwszym i 30 tys. zł za drugim razem. Trzecie, udane podejście dofinansowało Miasto Gdańsk, zapewniając pokrycie około jednej trzeciej kosztów ekspedycji.