Czyste Miasto Gdańsk. Kolejny raz o ekologii i zrównoważonym trybie życia
Spacer, wystawa fotograficzna „Mikrokosmos na Aniołkach” pokazująca piękno mikroświata botanicznego dzielnicy, gra miejska „Poznajmy Aniołki” przeznaczona dla całych rodzin, udział w happeningu „Otulmy drzewa czułością” - tak mieszkańcy Gdańska w niedzielę, 23 czerwca 2024 celebrowali święto Wielkiej Alei Lipowej, która rozciąga się wzdłuż dzielnicy Aniołki od Bramy Oliwskiej do Wrzeszcza. W XIX wieku była porównywana do paryskich Pól Elizejskich. Jej święto to okazja do poznania historii tej części miasta, spotkań z sąsiadami i gośćmi, porozmawiania o tym, co można jeszcze zrobić dla dzielnicy.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z WYDARZENIA
Monika Mazurowska: - "Chcemy zaopiekować się Wielką Aleją Lipową"
Monika Mazurowska, przewodnicząca Zarządu Dzielnicy Aniołki przypomniała, że święto Wielkiej Alei (i dzielnicy Aniołki przy okazji) jest organizowane już po raz siódmy.
Moc atrakcji wakacyjnych dla dzieci w ramach Akcji Lato 2024
- Spotykamy się w różnych miejscach, rok temu był to park Steffensów, bywały lata kiedy spotykaliśmy się po drugiej stronie w Parku im. D. Gralatha, bywały i takie, kiedy spacery odbywały się po wewnętrznym pasie Alei - powiedziała Monika Mazurowska. - Dla nas cel święta to oczywiście integracja mieszkańców i podbicie ważności Wielkiej Alei. W tej edycji chcemy też zwrócić uwagę na skarb Aniołków, którym jest zieleń. To oczywiście nasza Wielka Aleja Lipowa, ale też po prostu zieleń, której dużo jest w naszej dzielnicy. Próbujemy docierać do szerokiego grona odbiorców, aby pokazać, jak to jest ważne, unikalne w dużych miastach. To też sposób na zwrócenie uwagi magistratu, bo bez pomocy Miasta nie da należycie troszczyć o Wielką Aleję, a ona wymaga zaopiekowania.
Drzewa na Aniołkach: ostańce, weterani, dębowe aleje
Dlatego też niedzielny poranek rozpoczął się spacerem dendrologicznym pod hasłem „Otulmy drzewa opieką”. Prowadziła go Julia Kończak, Certyfikowana Inspektorka Drzew, wykładowczyni Instytutu Drzewa, biegła z zakresu dendrologii, autorka książek i artykułów naukowych, zajmująca się m.in. badaniem stanu drzew w przestrzeni publicznej, ochroną drzew w procesie inwestycyjnym oraz szkoleniem o siedliskowej roli drzew weterańskich i sędziwych.
Wakacyjne nowości w komunikacji miejskiej. Na plażę tramwajem z Łostowic i Ujeściska
- Zapraszam na aleję dębową, rosnącą wzdłuż ulicy Dębinki - mówiła Julia Kończak. - Większość alei, które mamy na Pomorzu, to są aleje lipowe, kasztanowe, a na Aniołkach mamy przynajmniej kilka takich ulic, gdzie rosną dęby i są w naprawdę dobrym stanie. Stąd też nazwa ulicy - Dębinki. Dbanie i zachowanie starych, dużych drzew w mieście, jak te dęby właśnie, jest bardzo istotne dla walki ze skutkami zmian klimatu. Te sędziwe drzewa wspaniale chronią przed nawalnymi deszczami, dzięki swoim rozłożystym koronom zatrzymują wodę, która dużo wolniej opada na ziemię.
Co każdy gdańszczanin powinien wiedzieć o Wielkiej Alei?
Początki Wielkiej Alei sięgają 1768 roku. Budowę, zainicjowaną i ufundowaną przez gdańszczanina Daniela Gralatha, ukończono dwa lata później. Mieszkańcy otrzymali czterorzędową drogę prowadzącą dawnym, niszczejącym traktem z Gdańska do Wrzeszcza, której część - dwukilometrowy odcinek - obsadzono 1,4 tysiącem sadzonek lip, sprowadzonych specjalnie z Holandii.
Każde drzewko kosztowało 6 guldenów, a cała inwestycja pochłonęła 100 tysięcy guldenów. Koszty pokrył Daniel Gralath - urodzony w 1708 roku w Gdańsku, uczony, burgrabia królewski (z nadania Rzeczpospolitej), a w latach 1763 aż do swojej śmierci w 1767 roku burmistrz tego miasta.
Gdańsk w kwiatach. 22 tysiące sadzonek ozdobą miejskich rabat, zieleńców i donic
- Wielka Aleja jest jednym z nielicznych przykładów alei, która nie była aleją łączącą na przykład pałac władcy z pałacykiem myśliwskim, jak to było w Berlinie czy innych miastach - tłumaczyła podczas poprzednich edycji święta profesor Katarzyna Rozmarynowska, architektka specjalizująca się w architekturze krajobrazu. - Aleja ta powstała z dwóch powodów: żeby umożliwić gdańszczanom dojście do Wrzeszcza i żeby uporządkować istniejącą już drogę. Połączyła Gdańsk z przedmieściem, które miało charakter rekreacyjny, liczyła dwa kilometry, a gdańszczanie byli z niej bardzo dumni. Co ważne, po to żeby ją zbudować, zasadzić drzewa odbyły się zbiórki społeczne, pieniądze nie poszły z kasy miejskiej. Przez lata aleja bardzo się zmieniała, bo czasy się zmieniły, życie, potrzeby mieszkańców, pojawiły się samochody i główna aleja stała się niedostępna.
Happening otulania
Ważnym punktem święta był happening przygotowany przez Fundację Nasza Przestrzeń - to wyraz manifestu artystycznego, który po raz kolejny miał zwrócić uwagę miasta, że Wielka Aleja nie może już dłużej czekać, ale potrzebuje konkretnych działań. Wcześniej podczas pięciu warsztatów filcowania i dziergania uczestnicy przygotowali filcowe i dziergane cuda, które wspólnie zostały zainstalowane w Parku podczas happeningu „Otulmy drzewa czułością”.
Gwiazdki Michelin w Gdańsku! Prestiżowy przewodnik docenił restauracje w naszym mieście
- Pokazujemy w ten sposób markę dzielnicy, jej przyrodę, historię, architekturę, ludzi - dodaje Monika Mazurowska. - To jedna z mniejszych gdańskich dzielnic, liczy cztery tysiące mieszkańców, jej zaletą jest kompaktowość, kameralność, wielu mieszkańców zna się, tworzy społeczności w ramach ulic, innych wspólnot. To co nas wyróżnia, to duży udział terenów zielonych. W weekend jak dziś jest cicho i spokojnie, w tygodniu jest ruch, pacjenci szpitala, studenci GUMed, Politechniki. Dbamy o też o ich komfort, właśnie o zieleń. Święto to stały element kalendarza miejskiego, to spotkania jednorazowe, ale też trwałe pozostałości, wystawa, nagrania o alei.