Gdański teledysk zespołu Mitra

Członkowie zespołu Mitra to gdynianie, jednak nowy teledysk do swojego utworu „Na ławce” zrealizowali w Gdańsku. – Miasto jest nam bliskie emocjonalnie, bo dużo tutaj gramy. Ma też piękne plenery: Park Oliwski czy starówkę – mówi gitarzysta i autor tekstów Robert Baranowski.
30.09.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl


Mitra: w wierzeniach starożytnych Persów: bóg światła, opiekun władców i wojowników (Słownik języka polskiego PWN, sjp.pwn.pl)

Zespół występuje w składzie: Arkadiusz Kasiński (wokal), Michał Mantaj (akordeon, instrumenty klawiszowe), Rafał Ringwelski (trąbka), Tomasz Niedziela (puzon), Leszek Makurat (bas), Marek Falba-Lewandowski (perkusja), Robert Baranowski (gitara).

Agata Olszewska: – Jakbyście określili swoją muzykę?

Robert Baranowski: – Gramy muzykę „okołorockową” z instrumentami dętymi, akordeonem i klawiszami. Łączymy wiele nurtów i gatunków muzycznych – jest tu też trochę muzyki bałkańskiej. Wpisujemy się w pojęcie muzyki świata, ale jednak pod wspólnym mianownikiem muzyki rockowej.

– A co się kryje pod nazwą Mitra?

– Ta nazwa ma wiele znaczeń. Jednym z głównych, pod którym się podpisujemy, jest po prostu „przyjaciel”.

– Zespół powstał w 2008 roku. Mocno się zmieniliście od tamtego czasu.

– Od początku mocno ewoluował skład. Rozpoczynaliśmy w cztery osoby i nie od razu wiedzieliśmy, w którym kierunku chcemy iść. Chcieliśmy jednak, żeby to była forma bardziej rozbudowana niż zespół gitarowy, dlatego z czasem pojawiły się trąbka i akordeon. Dzisiaj Mitra to folkrockowy zespół siedmioosobowy – naszą muzykę wzbogaciliśmy jeszcze o puzon. Dęciaki budują pewną atmosferę, a akordeon daje bardzo szerokie spektrum wrażeń.

– W jakim języku śpiewacie?

– Teraz wyłącznie po polsku. Wcześniej zdarzały nam się piosenki w języku ukraińskim, ale mówiliśmy o tym, co jest dzisiaj, a nie o historii. Jestem autorem części tekstów do naszych piosenek, pozostałe pisze Arkadiusz Kasiński, wokalista. Piszę o tym, co mnie porusza, a więc o życiu, o tym, co dzisiaj dzieje się wokół mnie.

– O tym jest właśnie Wasz najnowszy utwór „Na ławce”...

– W dużym skrócie: to piosenka o tym, dlaczego nie warto gonić ślepo za byle czym. Czasami trzeba zwolnić, usiąść na tej ławce i zobaczyć, co się dzieje wokół nas. W dzisiejszej gonitwie łatwo zatracić siebie. Chcieliśmy trafić tym utworem do ludzi, którzy mają podobną wrażliwość jak my, nie tylko muzyczną. Ale każdy może ten tekst interpretować na swój sposób.

– Teledysk do tej piosenki jest bardzo gdański.

– To prawda, a produkcją zajęła się ekipa MatiFilm z Tczewa. Po wysłuchaniu utworu zaproponowali scenariusz, natomiast miejsca nagrywania poszczególnych scen uzgadnialiśmy demokratycznie. Wybór padł na dwa miasta: Tczew i Gdańsk – i to tu realizowaliśmy najwięcej zdjęć.

– Przecież jesteście gdynianami...

– Ale z Gdańskiem jesteśmy bardzo związani, bo dosyć często tutaj gramy. Dwa razy wystąpiliśmy w strefie kibica w trakcie UEFA Euro 2012 czy na dwóch ostatnich finałach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na Targu Węglowym. Gdańsk jest nam bliski pod względem emocjonalnym i  ma też piękne plenery, jak Park Oliwski czy starówkę, które łatwo można dostrzec w naszym teledysku.

– Co właściwie opowiadacie swoją muzyką?

– Chodzi nam nie tylko o dobrą zabawę. Nie chcemy, żeby odbiór polegał wyłącznie na tupaniu nóżką i podrygiwaniu w rytm muzyki. Chcielibyśmy, żeby za naszym graniem szły pewne emocje, pewne przesłanie. Nie jesteśmy zespołem „ideologicznym”, natomiast myślę, że cyfry w PESEL-u zobowiązują nas do poważnego podejścia do utworów zarówno w przestrzeni muzycznej, jak i tekstowej. Chcemy dotrzeć do ludzi, którym podobny przekaz jest również bliski. A publiczność, z którą spotykamy się podczas koncertów, i klubowych, i na dużych scenach, daje nam potężny zastrzyk energii.

– Planujecie wydanie płyty w najbliższym czasie?

– Jesteśmy na to gotowi. Mamy wystarczającą liczbę autorskich utworów, w każdej chwili możemy wejść do studia i je zarejestrować. Ale nie uda nam się to bez wsparcia finansowego. Dlatego podjęliśmy decyzję, że poprzestaniemy na razie na singlach – w ten sposób chcemy dotrzeć do odbiorców. Jeśli przy okazji uda się trafić do mainstreamu, to świetnie.

– A propos mainstreamu. Występowaliście na jednej scenie m.in. z zespołem Enej. Czujecie z nimi pokrewieństwo muzyczne?

– Wystąpiliśmy razem kilka lat temu. Muzycznie może być pewne pokrewieństwo, ale tylko przez to, że mamy podobne instrumentarium. Od kilku osób słyszałem, że jesteśmy gdzieś pośrodku między Enejem a… Kultem. Ale uważam, że do Kultu nam bardzo daleko, nie chciałbym nadużywać legendy. Jeśli chodzi o zespół Enej – myślę, że w Polsce lepiej być drugim Enejem niż pięćdziesiątą Metallicą albo setną Nirvaną. Więc właściwie – dlaczego nie? Myślę, że ludzie czasem będą nas porównywali do zespołów, które już istnieją, i mają do tego absolutne prawo.

Więcej informacji, w tym powiadomienia o najbliższych koncertach, na profilu zespołu na Facebooku: https://www.facebook.com/mitra.rock.


TV

Zupa na Monciaku