![Zdjęcie częściowo zardzewiałego czołgu z lufą skierowaną w stronę widza](https://download.cloudgdansk.pl/gdansk-pl/t/202307214243.jpg)
POZOSTAŁE ODCINKI CYKLU REPORTAŻOWEGO ROMANA DASZCZYŃSKIEGO:
Lwów idzie spać. Gdański dziennik podróży z pomocą dla miast Ukrainy w czasie wojny (1)
Wszystko w drodze. Gdański dziennik podróży z pomocą dla miast Ukrainy w czasie wojny (2)
Długi cień Potiomkina. Gdański dziennik podróży z pomocą dla miast Ukrainy w czasie wojny (4)
PONIEDZIAŁEK, 17 LIPCA. NAJDŁUŻSZE MIASTO EUROPY
Coraz bliżej celu podróży
Dzisiaj tylko 300 kilometrów jazdy z Humania do Krzywego Rogu. Piszę “tylko”, bo przy ukraińskich przestrzeniach to naprawdę nie jest duża odległość.
Dzień w sumie najważniejszy - Gdańsk w imieniu własnym i samorządu Poznania przekaże miastom środkowej Ukrainy osiem samochodów do wykonywania prac komunalnych.
Nawet nie jemy śniadania przed wyjazdem, bo podawane jest od godz. 8, a my musimy mieć pewność, że dotrzemy do Krzywego Rogu na czas. Uroczystość zaplanowano na godz. 14.30. Będą tam nie tylko przedstawiciele władz Krzywego Rogu, ale także liderzy i pracownicy samorządów Chersonia, Zaporoża, Kropiwnickiego, Kramatorska, Pokrowska, Borodzianki i Równego.
Krzywy Róg jest jednym z najdłuższych - jeśli nie najdłuższym - miast Europy. Ma prawie 130 kilometrów długości. To interesujące pod wieloma względami. Na przykład: jak na takim dystansie zapewnić mieszkańcom transport zbiorowy.
No to jazda! Drogi w środkowej Ukrainie są nieco inne, węższe, ale wciąż bardzo dobre. Wybudowano je już za czasów prezydenta Zełenskiego.
![Zdjęcie burty czarnego samochodu, na której namalowano białą farbą stylizowany wizerunek Kozaka](https://download.cloudgdansk.pl/gdansk-pl/t/202307214244.jpg)
Ukraińcy, Czesi, Słowacy, Rosjanie
Chyba wciąż nie dość jasno uświadamiamy sobie, że nie ma bliższego nam narodu, niż Ukraińcy. Jako jedyni mówią po polsku, a nawet jeśli nie - na ogół nasz język rozumieją. W szczególności dotyczy to osób z zachodniej i środkowej części kraju. Kiedyś we Lwowie wyraziłem zdziwienie, że moi rozmówcy z taką łatwością przechodzą z jednego języka na drugi.
- Macie polskie korzenie?
- Żadnych. Języka nauczyliśmy się w dzieciństwie, oglądając polską telewizję - usłyszałem. - “Smerfy” i “Gumisie”, świetne dobranocki.
Myślę sobie, że ekipa, która robiła polski dubbing do tych kreskówkowych seriali, powinna dostać odznaczenia państwowe za zasługi dla obu narodów. .
Dlaczego nie są nam bliżsi Słowacy lub Czesi, z którymi mamy wiele powinowactw, począwszy od języka? To proste: nie mieliśmy z nimi wspólnej historii. Choć Galicja przez 150 lat była z nimi pod wspólnym berłem Habsburgów, to jednak brakuje poczucia, że mieszkaliśmy pod jednym dachem. Antypatie, i to z ich strony - zapewne jakoś uzasadnione - górują nad sympatią, która przecież też jest.
Dlaczego nie Rosjanie? Z nimi mieliśmy dużo więcej wspólnej historii, niż nam było potrzeba. Rosjan w prywatnych relacjach da się lubić, a przy tym sięgaliśmy i będziemy sięgać po ich literaturę i sztukę najwyższych lotów, bo to przecież szalenie zdolny naród. Niestety, w swej masie zdolny również do potwornych rzeczy. Tak, wiem, nie wszyscy Rosjanie są tacy, współczuję więc życia pośród większości, która z pełnym przekonaniem popiera tyrana, a zbrodniarzy w mundurach ma za bohaterów.
Ta wojna wszystko zmieniła. Napaść na Ukrainę pokazała, że Rosjanie są beznadziejnie zarażeni kultem przemocy, który im się już dawno temu rozrósł do imperialnych rozmiarów. I szkoda gadać o Rosjanach, póki sami z sobą się nie ogarną. A przecież nie są w stanie sami z siebie tego zrobić. Nie mają, jak zachodni Niemcy po Hitlerze, swojego zewnętrznego Anioła Stróża, który by im pomógł zbudować prawdziwie demokratyczne społeczeństwo i państwo. Nawet gdyby Rosjanie go mieli, to by takiego Anioła Stróża szczerze nienawidzili, bo psuł by im ten wspaniały “russkij mir”. Dzisiaj przy pierwszej okazji zrobiliby z takim Aniołem Stróżem porządek w swoim stylu: najpierw by go zgwałcili, następnie poddali torturom i zamordowali. Byłoby tak, jak w Buczy.
Słowo demokracja Rosjanie mają w takim poważaniu, że najchętniej przekręcają na diermokracja, bo “diermo” to u nich gówno.
![Mural przedstawia ukraińskiego żołnierza z karabinem, który siedzi w wieżyczce czołgu z zatkniętą niebiesko-żółtą flagą. Czołg rozjeżdża wilka, który rozpaczliwie próbuje uciec spod gąsiennic pojazdu. Wilk ma na czapce czerwoną gwiazdkę](https://download.cloudgdansk.pl/gdansk-pl/t/202307214245.jpg)
Krótki przewodnik po inspiracjach
W Ukraińcach z wolna kiełkowało ziarno, które chowali gdzieś jeszcze od czasów, gdy mieszkaliśmy pod wspólnym dachem Rzeczpospolitej. Zdawałoby się niemożliwe, że tak długo może coś kiełkować, przez pokolenia, w niesprzyjających warunkach - a jednak.
Ukraina ma flagę uszytą jak nasza, z dwóch, nie z trzech kolorów. Ktoś powie: Indonezja też ma, i to biały z czerwonym, tylko na odwrót - i co z tego? Ano to, że Indonezja nie ma hymnu, który zaczyna się od słów “Szcze ne wmerła Ukrajiny i sława, i wola”. Brzmi znajomo? Nic dziwnego, inspiracją był Mazurek Dąbrowskiego. I jest tam jeszcze o braciach z kozackiego rodu, i o pragnieniu odzyskania wolności.
Właśnie tak, Kozacy w Rzeczpospolitej - zmarnowana przez Polskę szansa na wspólne państwo, zdolne do skutecznego przeciwstawienia się Rosji. Ten prawosławny lud już w XVI wieku zaczął budować swoje wolnościowe i równościowe ideały. Przez co najmniej sto lat dobrze współbrzmiały z instytucjami życia politycznego coraz bardziej katolickiej Rzeczpospolitej szlacheckiej.
Już w naszych czasach zobaczyliśmy to wszystko zupełnie niespodziewanie w nowej wersji. Inspiracją były: “Solidarność”, polska transformacja, wejście w maju 2004 roku do Unii Europejskiej. W Ukrainie istniała nie tylko rzeczywistość postsowieckich oligarchów, ale równie ważna rzeczywistość zwykłych ludzi, którzy widzieli to wszystko, jeździli do Polski, chcieli tak samo żyć u siebie i gotowi byli do poświęceń, by to osiągnąć. Robili swoje, krok po kroku, na zasadzie: Polakom się udało, nam też musi udać.
- Tutaj jest największe w Ukrainie targowisko - poinformował nas Jurij, gdy przejeżdżaliśmy przez Tarnopol. - Trzy kilometry długości na półtora. Skąd to się wzięło? Pod koniec komuny Polacy zaczęli jeździć do Turcji i Indii, przywozić stamtąd ciuchy na handel. Ukraina jeździła natomiast do Polski i też brała te ciuchy, zaczęła handlować. Tak się u nas zaczynał ten marsz ku Europie.
Przyszedł rok 2004, listopad - wielkie protesty w całej Ukrainie, w reakcji na sfałszowane wybory prezydenckie. Ludzie przez trzy miesiące stali twardo, aż dopięli swego. To była pomarańczowa rewolucja, która w Polsce przysporzyła Ukraińcom rzesze sympatyków.
Potem listopad 2013 roku, euromajdan i krew zastrzelonych niewinnych ofiar, gdy prezydent Janukowycz odmówił zapowiedzianego wcześniej podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. W czyje interesy uderzał euromajdan? Oczywiście - w interesy Rosji. Już w następnym roku Krym i Donbas najechane zostały przez “zielone ludziki”. Trwająca obecnie agresja Putina to ciąg dalszy. Heroiczna walka Ukraińców na naszych oczach staje się fundamentem jedności narodowej i nowoczesnej państwowości. Jeśli ktoś tak bardzo, jak oni, chce iść na Zachód, to w końcu tam dotrze.
Gdzieś po drodze była jeszcze ukraińsko-polska współpraca przy organizacji Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej EURO 2012. Nie ma większych wątpliwości, że nasi wschodni sąsiedzi przekupili działaczy UEFA, by mieć tę imprezę. Nikt się tym specjalnie nie przejmował ani w Polsce, ani w Ukrainie. Michał Listkiewicz publicznie ucałował w czoło Hryhorija Surkisa, który był mózgiem całej operacji. Ukraińsko-polska współpraca przyniosła międzynarodowy sukces i najwyraźniej wzrost wzajemnego zaufania.
![Starszy uśmiechnięty mężczyzna w turystyczny kapelusiku i niebieskim T-shircie. Tuli do siebie roześmianą 4-letnią dziewczynkę o długich rudych włosach](https://download.cloudgdansk.pl/gdansk-pl/t/202307214246.jpg)
Jak Chmielnicki odwrócił się od Rosji
Jeszcze w drodze do Humania zrobiliśmy przystanek w mieście Chmelnickyi. Nazwa na cześć wielkiego hetmana, który dał Kozakom spektakularne zwycięstwa, a Ukrainie legendę - ale prawda jest też taka, że Bohdan Chmielnicki pchnął swój lud w ręce Rosji. Miasto 300-tysięczne i wielki poradziecki plac defilad, w narożniku którego znajduje się dzisiaj memoriał poświęcony tym, którzy polegli za ojczyznę w latach 2014-2015. Obok urzędowy gmach z wejściem, przed którym postawiono barykadę z worków piasku. Dwaj uzbrojeni w karabiny żołnierze czujnie patrzą, czy nie robimy szpiegowskich zdjęć.
Oprowadzał Jurij, koordynator naszej wyprawy, który pochodzi z okolic Chmelnickyiego.
- Tam na placu stał wielki namiot, mieliśmy swój Euromajdan, bo nie tylko w Kijowie to się działo, ale w wielu miastach - mówi Jurij i nie kryje, że jako uczestnik tamtych wydarzeń jest po prostu dumny.
Poszliśmy przed memoriał. Stoisz, widzisz twarze w większości młodych ludzi, którzy powinni żyć, ale są już tylko na zdjęciach, bo Rosja z uporem próbuje zawrócić Ukrainę z europejskiej drogi.
![Grupa czterech osób przygląda się skrzydłom mauzoleum, na których umieszczone są fotografie poległych. W środkowej części, między dwoma skrzydłami, widać pomnik w formie godła Ukrainy, które u szczytu zwieńczone jest chrześcijańskim krzyżem](https://download.cloudgdansk.pl/gdansk-pl/t/202307214247.jpg)
Jurij zabrał nas na ul. Proskurowską, która jest miejskim deptakiem. Rzędem, w czworobokach, stoją tu banery z twarzami i nazwiskami obywateli Chmelnyckyiego, którzy zginęli w obronie ojczyzny od 2014 roku. Liczę: 136 mężczyzn w latach 2014-2015 i niestety już 144 od wiosny 2022 roku, a lista przecież nie jest zamknięta. Deptakiem idzie para. Po jego ubiorze widać, że chłopak z wojska. Ona niesie bukiet róż. Wasyl i Weronika nie widzieli się od miesięcy, przyjechał do niej prosto z frontu, gdy tylko dostał dwudniowy urlop. Słyszą, że jesteśmy z Polski, od razu zgadzają się na rozmowę, bo - jak oboje podkreślają - Ukraina nie ma lepszych przyjaciół.
- Walczę pod Bachmutem, mam 300 metrów do rosyjskich pozycji, o, jak stąd do tego białego samochodu - pokazuje Wasyl.
WASYL I WERONIKA Z PODZIĘKOWANIAMI DLA POLAKÓW:
Przechodzimy przez całą długość chmielnickiego deptaka. Prawie trzysta twarzy ludzi, którzy byli. Nad każdą czwórką zatknięta jest niebiesko-żółta flaga. Czy Rosjanie zdają sobie sprawę, że na pokolenia wykopali sobie przepaść nienawiści ze strony Ukraińców? Czy rozumieją, że tej wojny nie są w stanie wygrać?
Widzimy grupę osób, które pod gołym niebem pracują nad siatką maskującą dla wojska.
- Pomożecie? - pyta Ałła Hanzjuk, która jest profesorem chemii ze Lwowa.
- Jasne, że pomożemy.
Gdy Ałła dowiaduje się, skąd jesteśmy, otwiera przed nami serce. Wiele razy jeździła do Polski na sympozja i konferencje naukowe. Była w Krakowie, Kielcach, Warszawie, w Bydgoszczy, Toruniu. W Gdańsku - tylko przez jeden dzień, ale w żadnym innym mieście jej się tak nie podobało.
AŁŁA HANZJUK O WSPÓŁPRACY Z POLSKĄ:
Gdańskie wątki w Krzywym Rogu
Do Krzywego Rogu docieramy o czasie. Miasto 600-tysięczne, przemysłowe, może niezbyt piękne i wyraźnie niedoinwestowane, ale dumne z tego, że jednocześnie daje co roku 10 procent PKB całej Ukrainy. To zasługa złóż rudy żelaza i potężnej huty, która gdy tylko pracuje na pełnych obrotach zatrudnia 23 tysiące ludzi. Mamy jednak teraz czas wojny, są problemy z logistyką, rwą się łańcuchy dostaw - huta pracuje na 70 procent swoich możliwości.
Osiem samochodów zebrano w ramach akcji Polskie Miasta Ukrainie. To auta przygotowane i dostarczone przez Gdańsk i Poznań - mają służyć na terenach dotkniętych skutkami zniszczenia tamy w Nowej Kachowce, pomagać w odbudowie tamtejszej gospodarki komunalnej. Oprócz Krzywego Rogu są przedstawiciele Chersonia, Zaporoża, Kramatorska, Pokrowska, Borodzianki i Równego. Chersoń jako jedyny ma przydzielone z tej puli dwa samochody - miasto po rosyjskiej okupacji i zniszczeniach ma duże problemy z odtworzeniem infrastruktury, te auta są bardzo potrzebne.
Przychodzą przedstawiciele lokalnych mediów. Piotr Grzelak, zastępca prezydent Gdańska jest na uroczystości z planszą, na której widnieje znak “Solidarności” - bo Gdańsk to przecież Sierpień, który otworzył drogę do przemian w Europie środkowo-wschodniej.
Potem idziemy do znajdującego się tuż obok gmachu, gdzie jest siedziba władz samorządowych Krzywego Rogu. W dużej sali obrad ma być podpisana umowa o współpracy między miastami Polski i miastami Ukrainy. Do grupy samorządów, które otrzymały samochody z Polski dołącza miasto Kropiwnickyi.
Serdeczność, gościnność, braterski stosunek do Polaków - to da się odczuć na każdym kroku. Przedstawicielka Kramatorska mówi nam, że Gdańsk zna i bardzo lubi. Ba! - wysłała do Gdańska na czas wojny swoje dzieci, które są pod opieką znajomych. Jej 18-letnia córka jesienią rozpoczyna w Gdańsku studia, dostała się na wydział lekarski GUMed-u.
- A wiecie, że w naszym mieście jest dzielnica Gdancowka? - pyta Sergej Miliutin, zastępca przewodniczącego Rady Miasta Krzywego Rogu. - To nazwa z początku XX wieku, jeszcze z czasów carskich i na pewno dotyczy Gdańska. Zachowało się w pamięci mieszkańców, że tam mieszkali polscy inżynierowie, którzy w Gdańsku zdobyli wykształcenie. Niestety nic więcej na ten temat się nie zachowało.
![Trzech mężczyzn pozuje do zdjęcia. Od lewej: młody wysoki, starszy niski, średniego wzrostu w średnim wieku](https://download.cloudgdansk.pl/gdansk-pl/t/202307214249.jpg)
Gospodarze zorganizowali dla nas wycieczkę do huty. Jej właścicielem jest koncern ArcellorMittal - największy producent stali na świecie. Do zakładu nie można wejść bez krótkiego przeszkolenia z zasad bezpieczeństwa. I tutaj niespodzianka, bo pośród Ukraińców czeka na nas rodak, inżynier Andrzej Wypych.
- Świat jest mały!
Andrzej Wypych to wiceprezes huty w Krzywym Rogu ds. kadrowych. Jest absolwentem Politechniki Gdańskiej, pracował na wysokich stanowiskach menedżerskich w kwidzyńskiej celulozie i konsekwentnie, od lat 70., jest mieszkańcem Kwidzyna. Ma doświadczenie samorządowe jako radny swojego miasta. Do Krzywego Rogu przyjechał na 2-letni kontrakt.
ZAUTOMATYZOWANA LINIA PRODUKCJI STALI W KRZYWYM ROGU:
Szum Ukraino, jak wiatr w szerokim polu
Na koniec dnia kolacja, wydana na cześć gdańskiej delegacji przez Sergieja Miliutina. Broda, nadwaga i bystre oczy - mógłby grać bojara w historycznym filmie, podkreśla, że jego nazwisko pochodzi z Bułgarii. Rozmowa dotyczy spraw teraz najważniejszych: przebiegu wojny, starań Ukrainy o przynależność do struktur zachodnich.
- Staraliśmy się o przystąpienie do jednego projektu z europejskim finansowaniem- mówi Sergej Miliutin. - A oni do mnie, no dobrze, ale wiemy jak jest w Ukrainie, dlatego chcemy, żebyś wykazał, że nie jesteś skorumpowany. Naprawdę wściekłem się. Jak mam to wykazać?! Napisałem im, żeby nie zawracali mi głowy. I jeśli myślą, że kradnę, bo mam pod sobą budżet 4 miliardów hrywien, czyli 400 milionów złotych, to mnie obrażają i są niepoważni. I wiecie co? Krzywy Róg został przyjęty do tego projektu jako pierwszy.
Dzień się kończy, Sergej Miliutin mówi, że musi już jechać do domu, bo od godz. 22 w Krzywym Rogu obowiązuje “komendanska hodyna”. Na pożegnanie wręcza nam w prezencie po małym słoiku z lokalnym specjałem.
- Miód?
- A to już sami zobaczycie - stwierdza, znacząco mrugając na pożegnanie.
![Słoik z przezroczystego szkła, z bursztynowym płynem wewnątrz. Na wierzchu metalowe zamknięcie w kolorze zielonym](https://download.cloudgdansk.pl/gdansk-pl/t/202307214250.jpg)
Oglądamy te słoiki w gdańskim gronie i jesteśmy zgodni, co do tego, że raczej nie przekonamy się, co jest w środku. Naczynia są zakapslowane. Metalowa pokrywka ma napisy o szczególnej treści. Szkoda by było zniszczyć taką pamiątkę. Ukraińskie słowa w tłumaczeniu idą tak:
Życie zwycięży śmierć, światło pokona mrok
Żyj Ukraino, żyj dla piękna, dla siły, dla prawdy, dla woli!
Szum Ukraino, jak ojczyste lasy, jak wiatr w szerokim polu.
Zapada noc, czas spać. Jutro zobaczymy udręczony wojną Chersoń.
KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ